Ceny usług wystrzeliły w kosmos
Główny Urząd Statystyczny podał, że w listopadzie inflacja wyniosła ostatecznie 3 proc. Ale to nie daje pełnego obrazu, bo gdyby liczyć same usługi, odczyt ten wyniósłby ponad dwa razy więcej.
Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych – pod takim tytułem GUS podaje co miesiąc dane o inflacji. Średni wzrost cen tych dwóch kategorii to 3 proc., co jest wynikiem wysokim, ale ciągle w normie, tj. w granicach dopuszczalnego odchylenia od celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego (jest to 2,5 proc.).
Problem w tym, że wzrost cen towarów i taki sam proces w usługach bardzo mocno się rozjeżdżają. Jak bardzo? Wystarczy powiedzieć, że gdyby mierzyć inflację tylko na podstawie cen towarów, to okazałoby się, że wynosi ona zaledwie 1,3 proc. rok do roku!
Tymczasem usługi drożeją w tempie aż 7,8 proc. rok do roku. I tendencja ta ma charakter wzrostowy. W porównaniu do października ich ceny wzrosły aż o 0,5 punktu proc. Tymczasem dynamika cen towarów w porównaniu do października spadła o 0,2 punktu proc., bo wtedy wynosiła 1,5 proc.
Usługi będą tylko droższe?
Cena wywozu śmieci wzrosła aż o 53,5 proc. rok do roku. W czasach pandemii o wiele więcej płacimy też za zdrowie. Stomatolodzy, którzy nigdy do tanich nie należeli, a państwowa służba zdrowia już dawno skapitulowała wobec sektora prywatnego, za swoje usługi pobierają średnio aż o 13,3 proc. więcej niż przed rokiem.
Nie tylko zresztą oni. Wizyta u lekarza to już średnio o niemal dziewięć proc. większy wydatek w porównaniu do czasów sprzed pandemii. Pobyt w szpitalu czy sanatorium to konieczność wydania o 8,2 proc. więcej. Fryzjerzy i kosmetyczki zdaje się, że cały czas chcą nadrabiać straty z lockdownu, kiedy to ich salony były zamknięte. W tym segmencie zanotowano aż 13-proc. wzrost cen.
Co jeszcze? Do kieszeni swoich klientów sięgają mocno także banki. Ceny ich usług podrożały aż o 43,9 proc. rok do roku. NBP ciął stopy, aby ratować gospodarkę. I trochę ulżył kredytobiorcom, ale koszty tej operacji widzą teraz klienci banków, którzy po prostu korzystają z kont i kart.
„Niestety w przypadku cen usług nie widać perspektyw ich spadków”
– komentuje Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
Po raz kolejny okazuje się za to, że po długim okresie wysokich wzrostów, ceny żywności nie są już głównym motorem inflacji. Ogółem towary w tej kategorii podrożały o 2 proc. rok do roku. Sęk w tym, że wzrost cen podstawowych produktów wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie. Pieczywo podrożało o 7 proc., mleko o 6,4 proc., a owoce o 6,2 proc.
Z innych rzeczy mocno, bo o blisko 12 proc., podrożał prąd. A to nie koniec, bo już wiadomo, że od nowego roku ceny energii wzrosną o ok. 10-12 proc.
Inflacja. Statystycznie wszystko się zgadza
Niemniej, statystycznie wszystko będzie wyglądać ciągle w miarę dobrze, bo eksperci przewidują, że inflacja w najbliższym czasie nie zaliczy większych wzrostów. „Prognozujemy, że przez większość 2021 roku inflacja utrzymywać się będzie w przedziale 2,5-3 proc. rok do roku” – twierdzi Jakub Rybacki z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. „Krótkotrwałe przekroczenie poziomu 3 proc. będzie prawdopodobne w maju – to efekt gwałtownego spadku cen paliw w 2020 roku z uwagi na brak mobilności” – dodaje.
Według niego kolejnego okresu z inflacją powyżej 3 proc. możemy spodziewać się pod koniec przyszłego roku w związku z przewidywanym końcem pandemii, a tym samym powrotem do normalnej „aktywności gospodarczej”. Czyli jednym słowem – kiedy znowu zacznie się normalne życie.