Spakuj makrelę w folię z karpia
Biodegradowalna folia z żelatyny z karpia, kubek z alg i torba z konopi? A może całkowity brak opakowań i własne pojemniki wielokrotnego użytku? Przed branżą opakowaniową duże wyzwania, a zmiany dotkną też konsumentów.
10 miliardów euro – na taką kwotę szacuje się wartość rynku opakowaniowego w Polsce. Za potężnymi pieniędzmi idzie też potężny problem, przede wszystkim dla środowiska. Ten ogromny rynek to niemal w połowie opakowania na żywność, 37 proc. stanowią z kolei tworzywa sztuczne. Nie wszystkie możliwe do recyklingu, nie wszystkie też odpowiednio wyrzucane.
– Konsument doskonale już wie, że ogórka zje w pięć minut, a folia, w którą był zapakowany, będzie się rozkładać kilka tysięcy lat. On już tego plastiku nie chce. Do tego dochodzą apele aktywistów, naciski ze strony Unii Europejskiej i dziś chyba nikt nie ma wątpliwości, że rynek musi się zmienić. Oczekiwania są jednak duże. Bo ten sam konsument chciałby, by żywność była świeża, naturalna, bez tzw. chemii, a jednocześnie długo zachowywała trwałość i najlepiej jeszcze była tania – mówił kilka miesięcy temu podczas prezentacji swojego wynalazku prof. Piotr Kulawik z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Jaki to wynalazek? Specjalne folie tworzone na bazie hydrolizatu żelatyny ze skór karpia, a więc w zasadzie odpadów. Jak zapewniał naukowiec, folie są jadalne, całkowicie biodegradowalne, rozkładają się w ciągu dwóch miesięcy, co więcej, są w stanie wydłużyć świeżość produktów. Trwałość zapakowanej przez zespół profesora w folię makreli została podobno wydłużona o 30 procent.
KUBKI Z WODOROSTÓW
Podobne właściwości ma mieć kolejny wynalazek z Uniwersytetu Rolniczego – aktywne folie furcellaranowe, powstające na bazie morskich glonów. Są elastyczne, nie łamią się, nie kruszą, a co najważniejsze, są również biodegradowalne, jadalne oraz kompostowalne.
– Podjęliśmy próbę zastosowania folii do przetworów mięsnych, wędzonek oraz tzw. produktów bezosłonkowych. Okazało się, że nasza folia może z powodzeniem zastąpić stosowane obecnie folie kolagenowe oraz plastik w produktach bezosłonkowych, w dodatku eliminuje efekt oślizgłości produktu trzymanego w plastiku – tłumaczy prof. Marzena Zając. I dodaje, że do jednego z rodzajów folii dodano ekstrakt z ogórecznika, który ma przedłużać trwałość produktu oraz działać przeciwutleniająco.
Podobnych pomysłów na rynku pojawia się coraz więcej. Mamy więc upieczone z mąki miseczki, kubki z wodorostów, wymyślony przez polskiego młynarza Jerzego Wysockiego, biotrem, czyli materiał z otrębów, błyskawicznie rozkładające się torby z konopi czy wymyślone przez Rutę Rutkowską ze School of Form w Poznaniu opakowanie z grzyba kombuchy. Podobno rozwija się i rośnie jak na drożdżach.
W Pracowni Projektowania Opakowań i Marek na warszawskiej ASP wymyślono z kolei sposób na wodę w całkowicie biodegradowalnym kartonie. Łącznie z korkiem, wykonanym z trzciny cukrowej. Jak przekonują twórcy rozwiązania, skoro można pić wino czy sok z kartonu, to czemu w przypadku wody cały czas upieramy się przy plastikowych butelkach?
WYŁĄCZNIE PLASTIK Z OCEANÓW
Australijska marka fryzjerska Kevin Murphy poszła z kolei w nieco inną stronę i w zeszłym roku zadeklarowała, że do produkcji swoich opakowań i innych przyborów, pompek, grzebieni czy klipsów, używać będzie wyłącznie plastiku odzyskanego z oceanów. Jak zapewniał założyciel firmy, są w stanie wydobywać z oceanów rocznie 360 ton plastiku, a wyzwanie jest o tyle prostsze, że... plastik na powierzchni wody pływa.
– 360 ton plastiku to ok. 14,6 mln plastikowych butelek pływających po wodzie.
Gdyby to była norma i każda firma wykorzystująca plastik by tak robiła, wyobraźcie sobie, jaką by to miało skalę – mówił Kevin Murphy, anonsując swój projekt.
Na krok w podobnym, choć pozbawionym aspektu oczyszczania oceanów, kierunku zdecydował się też ostatnio jeden z największych producentów żywności i napojów na świecie, PepsiCo. Firma zadeklarowała, że w samym tylko 2021 r. zainwestuje 3,6 mln dolarów (i w każdym kolejnym roku 8 mln dolarów), które umożliwią produkcję w Polsce wszystkich napojów Pepsi i Mirinda z surowca zawierającego tworzywo w 100 procentach pochodzące z recyklingu. Już latem tego roku wprowadzono do obiegu butelki herbaty Lipton Ice Tea w całości wykonane z tzw. rPET (pozyskany w całości z recyklingu politereftalanu etylenu).
– Bardzo zależy nam na tym, aby nasze zobowiązania stały się inspiracją dla innych podmiotów rynkowych oraz konsumentów – podkreślał na początku grudnia Michał Jaszczyk, prezes PepsiCo Polska.
A MOŻE
BEZ OPAKOWANIA?
Pojawia się też trend odwrotny, a więc... brak opakowania. Powoli pojawiają się sklepy sprzedające produkty tylko na wagę, do własnych pudełek wielokrotnego użytku, restauracje serwujące jedzenie na wynos do przyniesionych przez klientów opakowań czy kawiarnie nalewające kawę do termicznych kubków swoich gości. Kilka miesięcy temu głośno zrobiło się choćby o popularnej sieci
Rossmann, która w kilku swoich drogeriach wprowadziła specjalne dozowniki z produktami takimi, jak żele pod prysznic, szampony czy płyny do prania, którymi można napełnić przyniesiony z domu pojemnik. Takie dystrybutory pojawiły się także w łódzkiej Manufakturze, gdzie cały Rossmann otworzył się „na nowo”, oferując też rozlewane do własnych flakoników perfumy i duży wybór ekologicznych produktów, także spożywczych.
Czy jednak tego typu rozwiązania mają szansę się przyjąć? Opinie są różne, jedno wydaje się jednak jasne – opakowań nie pozbędziemy się całkowicie. To przede wszystkim opakowania stosowane w przemyśle spożywczym, bezpośrednio wpływające na zachowanie świeżości i termin przydatności do spożycia danego produktu.
– Rezygnacja z opakowań, które w sposób istotny wydłużają przydatność do spożycia, prawdopodobnie odbiłaby się nie tylko na całej logistyce dystrybucji, ale też na zwiększeniu ilości odpadów żywnościowych, które chcemy przecież ograniczać – zauważa Jakub Tyczkowski, prezes organizacji odzysku opakowań Rekopol. – Musimy więc szukać kompromisu, na przykład pomiędzy generowaniem większej ilości odpadów żywnościowych a modyfikowaniem opakowań do form jak najbardziej przyjaznych dla środowiska.
POPŁYNĄĆ Z MODĄ NA PRODUKTY EKO
Kompromis nie zawsze jest jednak możliwy. Szczególnie że chodzi nie tylko o branżę spożywczą, ale także np. elektronikę. Wiele jest sprzętów, które w trakcie transportu muszą być maksymalnie zabezpieczone, choćby przed jakimikolwiek wibracjami. Przykładów jest zresztą więcej – produkty niebezpieczne, szklane, łatwe do uszkodzenia, łamliwe. Wszystkie potrzebują odpowiedniego opakowania, często mało przyjaznego dla środowiska.
Do różnej maści nowych opakowań biodegradowalnych eksperci podchodzą raczej sceptycznie. Nie brak głosów, że to raczej chwyty marketingowe chcących płynąć z falą mody na bycie eko producentów, zwykle są to także rozwiązania po prostu drogie.
– Tego rodzaju nowinek pojawia się na rynku coraz więcej, poza wysokimi kosztami ich wytworzenia trzeba jednak pamiętać, że w wielu przypadkach biodegradowalne wcale nie oznacza, że dane opakowanie jest takie w całości. Nie wiadomo też do końca, jak taki proces degradacji przebiega. Czy opakowanie rozłoży się w takim samym tempie jak zwykłe odpady organiczne, które wrzucamy do pojemnika bio? Czy rozłoży się w całości, czy nie ma tam żadnych dodatków, które rozkładać się będą znacznie dłużej? Czy nie ma w nich chemii, różnego rodzaju spoiw, klejów, lepiszczy, które w ogóle nie powinny trafić do brązowego pojemnika? Nasze dotychczasowe doświadczenia wskazują, że wiele takich opakowań jest wbrew pozorom bardziej problematycznych do przetworzenia niż na przykład prosta plastikowa butelka – przyznaje Marek Kabaciński, wiceprezes zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Krakowie.
I podobnie jak Tyczkowski zwraca uwagę, że najprostszym w wielu przypadkach sposobem radzenia sobie z rosnącą górą opakowań jest po prostu ich maksymalne uproszczenie. Bo opakowania nie dość, że są, to jeszcze wiele ich rodzajów nie nadaje się do recyklingu zupełnie lub przy próbach ponownego przetworzenia sprawia spore problemy. Wśród najbardziej problematycznych wymienia się przede wszystkim opakowania wielomateriałowe. Blistry po lekach złożone z aluminium i polichlorku winylu, które rozdzielić trudno, a połączonych wykorzystać powtórnie się nie da, butelki PET opakowane w cienką folię lub pokryte nierozpuszczalnym w wodzie klejem, które w procesie ponownego przetwarzania psują jakość odzyskiwanego surowca.
W sortowni czasem wystarczy zwykła puszka zrobiona z metalu, plastiku i papieru. I mechanika nie daje sobie rady.
– Tak naprawdę, żeby odpowiednio pozyskać z niej wszystkie materiały, trzeba ją rozdzielać ręcznie – mówi Kabaciński. I dodaje: – Oczywiście automatyzacja wszystkich procesów w sortowniach śmieci postępuje, im więcej jednak zastosowanych w danym opakowaniu materiałów i im bardziej jest ono skomplikowane, tym bardziej automatyka zawodzi.
ZMIANA ŚWIADOMOŚCI
Czy uproszczenie opakowań oznacza powrót do szarości na sklepowych półkach? Zdaniem Kabacińskiego o to obaw raczej nie ma.
– Nie sądzę też, że jest powód, dla którego miałoby się tak stać. Opakowania dalej mogą być kolorowe, w różnych kształtach, najważniejsze, by były łatwe do przetworzenia i najlepiej wykonane tylko z jednego materiału – podkreśla. – Łatwiej stworzyć linię technologiczną pod taki rodzaj opakowań, łatwiej je w sortowni oddzielić od innych odpadów, łatwiej ma też konsument, który nie musi zastanawiać się, do którego pojemnika wyrzucić dany odpad.
Trudno też sobie wyobrazić, by wszyscy producenci nagle przerzucili się na opakowania proste, szare, bez żadnych ozdobników. W końcu kupujemy też oczami.
– Konieczna jest pewna zmiana świadomości, zarówno wśród klientów, jak i szeroko pojętego biznesu. Na zajęciach z marketingu też przecież uczy się studentów, jak przyciągnąć odbiorcę i stworzyć coś atrakcyjnego wizualnie – mówi Kabaciński. – Z pewną dozą optymizmu mogę jednak powiedzieć, że ta zmiana świadomości już następuje.
– Producenci będą zmuszeni do kalkulacji, czy skupić się na możliwościach recyklingu, czy ponosić dodatkowe koszty środowiskowe, by dostarczyć odbiorcy wysokiej jakości produkt – puentuje Tyczkowski. – Moim zdaniem na rynku jednocześnie będą więc opakowania łatwe do przetworzenia i te z punktu widzenia recyklingu problematyczne, ale wciąż z jakiegoś ważnego powodu wykorzystywane.
l