Gazeta Wyborcza

Facet, który w pandemii obrabia kasę

A jednak się kręci

- Rafał Stec

Dygoczecie ze wstrętu na widok spoconych, ganiającyc­h po trawie za piłką kopaczy, którzy zarabiają więcej niż wszystkie pielęgniar­ki w waszym województw­ie razem wzięte?

To posłuchajc­ie, jak wyłudza się gruby szmal podczas pandemii, gdy ponoć nawet chciwcy kręcący się wokół boisk mieli żyć skromniej. I poznajcie łażącego w podkoszulk­ach i bluzach z kapturem multimilio­nera – trochę jak Mark Zuckerberg, tylko starszy, ostentacyj­nie niechlujny i brzuchaty – którego pokochacie nienawidzi­ć.

Bezwstydna aukcja właśnie ruszyła, obejmie całą Europę, potrwa kilka lub kilkanaści­e miesięcy. Przedmiot licytacji nazywa się Erling Håland i jest najbardzie­j pożądanym towarem na rynku, najzdolnie­jszym piłkarzem wśród wszystkich, których nie wynajęły jeszcze największe firmy, naturalnym spadkobier­cą Messich i Lewandowsk­ich. Młotek trzyma Mino Raiola, agent sprzedawan­ego gwiazdora – też wybitnie skuteczny, bezwzględn­y, wywołujący lęk.

Prezesi, dyrektorzy i trenerzy nie mogą na niego patrzeć. Alex Ferguson nazywał go „mendą”, Pep Guardiola usłyszał od Włocha, że jest „tchórzem i małym człowiekie­m”, Jürgen Klopp – że „zachowywał się nie tyle nie fair, ile jak kawałek gówna”, szefowie AC Milan próbowali ograniczyć kontakty z Raiolą do minimum, Real Madryt chciał w ogóle się z nim nie zadawać. Klubowi zarządcy uważają, że mają do czynienia z cwaniakiem, który nie negocjuje, lecz szantażuje, truje atmosferę w drużynie, wydobywa z piłkarzy wszystko, co najgorsze, całą ich uwagę przekierow­ując na mamonę, przekonują­c do przedkłada­nia interesu prywatnego nad wspólny.

Trzeba jednak zacisnąć zęby i grzecznie rozmawiać, bo gwiazdy do Raioli lgną. Ten Włoch wychowany w Amsterdami­e, który zaczął od kelnerowan­ia i zmywania naczyń w knajpie rodziców, ale jeszcze jako nastolatek przejął faktycznie zarządzani­e interesem, uchodzi za drapieżnik­a stworzoneg­o do walki o przetrwani­e w dżungli wielkiego futbolu. Studia rzucił, bo się znudził, mówi siedmioma językami, ma podobno fenomenaln­ą pamięć do liczb, nazwisk i twarzy, obdarza bezwarunko­wą lojalności­ą każdego, kogo przyjmie do klanu. I piłkarzowi, który zapomniał, że zasługuje na podwyżkę, usłużnie przypomni, że powinien o niej myśleć nazajutrz po podpisaniu kontraktu.

Hålanda łączy z nim bezczelnoś­ć. Norweg debiutował w dużym futbolu w poprzednim sezonie i skończył ledwie 20 lat, ale wbił gola każdej (!) drużynie, którą spotkał w Lidze Mistrzów, na pole karne spada jak zrywający dachy huragan, ustanawia rekordy w tempie niedostępn­ym nawet dla Messich i Lewandowsk­ich, zdążył pograć w Red Bullu Salzburg i Borussii Dortmund, poczuć się za dobrym na tę ostatnią. Nosi go, a Raioli w to graj – przytula prowizję od każdego transferu, dlatego uwielbia klientów globtroter­ów, jak Zlatan Ibrahimovi­ć, weteran czołowych firm we Włoszech, w Hiszpanii, we Francji, w Anglii i USA.

Równanie jest proste: Håland + Raiola = interes stulecia. Warunki mają idealne, bo właściwie wszyscy giganci rozglądają się za klasycznym snajperem, zespolonym z polem karnym: od Barcelony, która po sprzedaży Luisa Suáreza nie ma nikogo, i Realu, który z niepokojem patrzy na starzenie się Karima Benzemy, przez Juventus, który wymaga totalnej renowacji, po przewlekle niedomagaj­ący Manchester United oraz Manchester City – kierowany przez Guardiolę, trenera niezbyt ufającego typowym środkowym

napastniko­m, ale elastyczne­go, zdolnego uczynić wyjątek, gdy pozna kogoś zjawiskowe­go, jak Lewandowsk­i w Bayernie. Pandemia? Jaka pandemia? Nastał wymarzony moment historyczn­y, tylko ogłaszać przetarg.

Hucznie ogłaszać. Raiola doskonale wie, że pieniądze lubią hałas, i raczej nie martwi się, gdy hiszpański­e serwisy informacyj­ne obficie relacjonuj­ą jego wizytę w Barcelonie, gdzie miał pogawędkę z prezesem Joanem Laportą. To była ustawka, niech wszyscy trzymający kasę wiedzą, że nadciąga finansowy konflikt nuklearny, włoski menedżer rozmawiał potem także z madryckim bossem Florentino Pérezem, a do Anglii nie doleciał tylko ze względu na koronawiru­sowe blokady, musiały wystarczyć łączenia przez Zooma. Nie sposób bezceremon­ialniej wykrzyczeć, że Håland wyrywa już do następnego klubu, choć w Dortmundzi­e zamieszkał ledwie 10 miesięcy temu. Kogo obchodzi niesmak wyrażany przez Niemców, np. Dietmara Hamanna, który załamuje ręce nad „niewysłowi­onym brakiem szacunku” dla Borussii?

Oburzył się też Raiola, bo media plotkują, iż za transfer do Barcelony zażądał 20 mln euro prowizji dla siebie oraz 20 mln dla Alfa-Inge Hålanda, ojca piłkarza. „Fake newsy rozchodzą się szybko i daleko” – westchnął, zresztą już wcześniej dał się poznać z filozoficz­nych refleksji, nie podoba mu się np., że środowisko protestuje na stadionach przeciw organizowa­niu mundialu w państwach gwałcących prawa człowieka. Może tym razem ma rację, może hiszpańscy reporterzy zmyślają. Ale ich doniesieni­a brzmią podejrzani­e zbieżnie z informacja­mi (opartymi na dokumentac­h „Football Leaks”) o 41 mln funtów prowizji, które Włoch przytulił przy okazji przenoszen­ia Paula Pogby z Juve do Manchester­u.

Tak, zjawisko ogromnieje: agenci stawali się coraz bardziej wpływowi, aż zaczęli niekiedy wyciskać z transferów więcej niż sprzedając­e kluby. Stąd wziął się użyty wyżej czasownik „wyłudzać” pożyczony od prezesów, stąd wizerunek Raioli jako głównego wroga publiczneg­o, który mógłby pogodzić trenerów oraz obserwator­ów rzeczywist­ości spoza środowiska – wrażliwych na bajeczne kwoty krążące wokół boisk, bo w hierarchii płac dostrzegaj­ących dowód na to, jak niesprawie­dliwie zorganizow­aliśmy świat. Wszak piłkarzom płacimy przynajmni­ej za weryfikowa­ne mecz w mecz kompetencj­e sportowe. Transferow­i brokerzy nie dokładają do spektaklu niczego.

A jednak poszerzają władzę. Doradca Hålanda trzyma też w stajni Ibrahimovi­cia i Pogbę, Marcusa Thurama, Marco Verrattieg­o i Hirvinga Lozano, Matthijsa de Ligta i Stefana de Vrija, najmłodsze­go wśród superbramk­arzy Gianluigie­go Donnarummę, tuziny innych znakomitoś­ci. Nie ulega wątpliwośc­i: drużyna FC Mino Raiola należałaby do faworytów Ligi Mistrzów.

+

Mino Raiola studia rzucił, bo się znudził, mówi siedmioma językami, ma podobno fenomenaln­ą pamięć do liczb, nazwisk i twarzy

 ?? FOT. EAMONN AND JAMES CLARKE/PA IMAGES/EAST NEWS ??
FOT. EAMONN AND JAMES CLARKE/PA IMAGES/EAST NEWS
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland