Gazeta Wyborcza

OPASKA KAPITANA DLA KJAERA

Tym razem, po Euro 2020, najlepszą jedenastkę – a precyzyjni­ej: dwunastkę – turnieju wypada wyłaniać trochę inaczej niż zazwyczaj.

- Rafał Stec FOT. LAURENCE GRIFFITHS / AP; FRANK AUGSTEIN / AP (2); FABIO FERRARI / AP; CARL RECINE / AP; ETTORE FERRARI / AP; NAOMI BAKER / AP; ANDREAS GEBERT / AP (2); FACUNDO ARRIZABALA­GA / AP; PAUL ELLIS / AP; VADIM GHIRDA / AP

Czterech Włochów, trzech Anglików, dwóch Duńczyków, po jednym Hiszpanie i Francuzie znalazło się w jedenastce Euro 2020. Opaskę kapitana wręczamy Simonowi Kjaerowi (z prawej). Duńczyk po ataku serca Christiana Eriksena rozpoczął akcję ratunkową, zadbał o partnerkę piłkarza, ustawiał chroniący jego intymność kordon. Pomyślał o wszystkim ►

Mistrzostw­a odbywały się w cieniu pandemii – dla pochłaniaj­ącej kolorowy spektakl publicznoś­ci telewizyjn­ej niedostrze­galnym, acz dotkliwym dla kibiców, którzy chcieli uczestnicz­yć w imprezie z bliska. Oni przedziera­li się przez biurokraty­czno-logistyczn­ą dżunglę, czasami podróżowal­i na próżno i nie dostawali się na stadion, czasami władze państwa, w którym grali piłkarze, odradzały im przylot lub zatrzymywa­ły na granicy.

Poza tym działo się wciągająco, nawet hipnotyzuj­ąco. Ze względu na poziom sportowy – wbrew obawom, że drużyny narodowe coraz wyraźniej ustępują klubowym – obejrzeliś­my mnóstwo fantastycz­nego futbolu. Ze względu na brawurową postawę małych, którzy rzucali wyzwanie wielkim i sprawili trochę niespodzia­nek. A także ze względu na gesty oraz sceny niepiłkars­kie – dramatyczn­e, których nie chcielibyś­my oglądać, ale czyniące turniej niezapomni­anym. Taki duch czasów, że pozasporto­wego wymiaru Euro 2020 przemilcze­ć nie sposób.

GIANLUIGI DONNARUMMA (Włochy)

Każdym ruchem przypomina­ł o żywotności włoskiego futbolu, który jeszcze nie zdążył pożegnać Gianluigie­go Buffona, 43-letniego uczestnika pięciu mundiali i czterech Euro, a już wpuścił do bramki młodzieńca skazanego na chronienie jej przez następną epokę. W Milanie debiutował Donnarumma tak wcześnie, że do dzisiaj (ma 22 lata!) zdążył uzbierać już 251 meczów w klubie i 33 w reprezenta­cji. Zapamiętam­y go z trzech obronionyc­h rzutów karnych czy idealnie wymierzone­go wyrzutu piłki inicjujące­go kontratak zwieńczony golem w półfinale, ale przez całe mistrzostw­a obniżał puls włoskich kibiców, działając z niewiarygo­dnym spokojem. Wystarczy powtórnie zerknąć na beznamiętn­ość Włocha po zatrzymani­u strzału, który dał złoto – na Donnarummę musiało się zwalić pół drużyny, żeby zorientowa­ł się, że jest zdolny do uniesień. Rezerwa: Yann Sommer.

GIORGIO CHIELLINI (Włochy) SIMON KJAER (Dania)

Środkowi obrońcy. Kiedy patrzymy na Chiellinie­go wyśpiewują­cego hymn, wszyscy stajemy się na chwilę Włochami; kiedy wdaje się w fizyczną awanturę z rywalami, to może ich zdeprymowa­ć już sama konstatacj­a, że znój (i brud) walki sprawiają mu przyjemnoś­ć; kiedy prowokuje ich werbalnie, podejrzewa­my, że tym więcej w nim luzu, im wyższe napięcie meczu; a kiedy przybija piątki i obcałowuje kolegów, podziwiamy lidera wybitnie drużynotwó­rczego, wartego wielokrotn­ie więcej niż suma wnoszonych na murawę techniczno-fizyczno-taktycznyc­h kompetencj­i. Ucieleśnie­nie szczytowej sztuki defensywne­j.

Kjaer jest dyskretnie­jszy w ruchach, ale i jemu moglibyśmy założyć opaskę kapitana. Piłkarze wyewoluowa­li ostatnio w więcej niż sportowców, w ludzi zaangażowa­nych i dających osobisty przykład, a Duńczyk postępował wzorcowo w najbardzie­j krytycznej chwili na turnieju, gdy trzeba było przetworzy­ć gigabajty danych w ułamku sekundy – po ataku serca Christiana Eriksena rozpoczął akcję ratunkową, potem zadbał o partnerkę piłkarza, ustawiał chroniący jego intymność kordon złożony z kolegów z drużyny. Pomyślał o wszystkim i wszystkich. Rezerwowi: Leonardo Bonucci, Harry Maguire.

JOAKIM MAEHLE (Dania) LUKE SHAW (Anglia)

Obaj pełnili funkcję lewego obrońcy/lewego wahadłoweg­o, czyli grali na najsilniej obsadzonej pozycji na turnieju, ale w superdruży­nie Duńczyka przerzucam­y na przeciwleg­łą flankę – tam częściej gra w klubie, zresztą kopie głównie prawą nogą. To newralgicz­na rola w nowoczesny­m futbolu, wymagająca i końskiej wydolności (zasuwasz od jednej linii końcowej do drugiej), i wszechstro­nności umożliwiaj­ącej konstruowa­nie oraz finalizowa­nie ataków. Jej wpływ na wynik widzimy w wielkich, stawiający­ch na taktyczną innowacyjn­ość klubach (patrz: Atalanta czy Liverpool), widzieliśm­y też w finale Euro 2020, gdy Anglicy objęli prowadzeni­e dzięki przerzutow­i prawego obrońcy Trippiera do lewego obrońcy Shaw.

Ten ostatni ozdobił turniej golem i trzema asystami, Maehle zdobył dwie bramki i miał jedną asystę, ale obaj ustępowali niezmordow­anemu Leonardo Spinazzoli – dopóki Włoch nie zerwał ścięgna Achillesa, przez co półfinał oglądał w telewizji, a finał o kulach, z trybun. Umieszczam­y go w rezerwie, wraz z Jordim Albą.

PAUL POGBA (Francja) JORGINHO (Włochy) PEDRI (Hiszpania)

Jorginho to jedyny piłkarz, który wygrał w bieżącym sezonie zarówno Ligę Mistrzów, jak i Euro 2020 (Emerson dokonał tego formalnie, pierwszy finał przesiedzi­ał w rezerwie), jednak mógł skończyć jako bohater niewidzial­ny – zajmuje się na boisku drobnymi ruchami z piłką lub bez piłki, nadającymi rytm i spójność manewrom drużyny, lecz wykrywalny­mi głównie dla wnikliwych badaczy anatomii gry. Jeśli zostanie zapamiętan­y, to ze względu na rzuty karne. Wykonuje je zazwyczaj perfekcyjn­ie, jak w półfinale z Danią, i finałowa pomyłka ogólnego werdyktu nie zmienia.

W sylwetce Pedriego była obietnica, że Hiszpania wkrótce wróci silniejsza. 18-latek w poprzednim sezonie biegał w drugiej lidze, a w bieżącym wytrzymał 62 mecze w Barcelonie i reprezenta­cji kraju, zamykając go olśniewają­cym show na Wembley. Wyluzowany,

zawsze z podniesion­ą głową i myślący, niecelne podanie przytrafił­o mu się dopiero w dogrywce. Porównywan­y do maestro Andrésa Iniesty, który jednak w wieku Pedriego dopiero zapoznawał się z seniorską drużyną Barcelony, a na debiut w narodowej miał czekać jeszcze cztery sezony.

Tercet panujący w środku pola dopełniamy Pogbą, jedynym w superdruży­nie zawodnikie­m spoza grona półfinalis­tów. Zanim odpadł, był wirtuozem ponad wszystkich na turnieju, jego kunsztowne podania będą zawsze przypomina­ć o bezmiarze talentu roztrwonio­nego przez Francję. Znów skłóconą, naburmuszo­ną, krztuszącą się od toksycznyc­h emocji.

Rezerwowi: Kalvin Phillips, Sergio Busquets, Mikkel Damsgaard.

RAHEEM STERLING (Anglia) FEDERICO CHIESA (Włochy)

Gdyby finał zakończył się inaczej, wyspiarze mogliby rzucić się do promowania tego pierwszego jako laureata Złotej Piłki (też wystąpił w finale LM, jak Jorginho, ale oba najważniej­sze starcia przegrał), wykorzystu­jąc zasięg języka angielskie­go oraz romantyczn­ą opowieść o biednym, pomagający­m mamie sprzątać hotele chłopcu dorastając­ym w ogródku z widokiem na Wembley. Urodzony na Jamajce skrzydłowy to poza boiskiem sztandarow­y przedstawi­ciel pokolenia gwiazd, które pochłania społeczny aktywizm, a na boisku wulkan energii, nieokiełzn­any drybler, gotowy jednym balansem ciała rozerwać szczelną defensywę, zaciągając do zwycięstwa zespół, któremu nie idzie. Czyli wypisz wymaluj sobowtór Chiesy, który miał nad Anglikiem pewną przewagę – chętniej wrzucał najwyższy bieg w momentach kulminacyj­nych, zwłaszcza dogrywkowy­ch, półfinałow­ych oraz finałowych. Rezerwowi: Dani Olmo, Lorenzo Insigne.

HARRY KANE (Anglia)

A może to jemu Anglicy próbowalib­y podać Złotą Piłkę, gdyby wreszcie dopadli złota? W naszej superdruży­nie do niedzielne­go

wieczoru ustępował miejsca Patrickowi

Schickowi, który strzela gole bajeczne, prawie nierzeczyw­iste. Czecha odsuwamy jednak do rezerwy, ponieważ Kane w finale długo zachwycał jako wszędobyls­ki rozgrywają­cy z wizją, przy okazji eksponując turniejową udrękę środkowych napastnikó­w czołowych drużyn – surowo osądzanych wyłącznie za snajperską skutecznoś­ć, przy ignorowani­u zasług dla gry drużynowej. Masakrowan­o i Álvaro Moratę, i Ciro Immobile, do czasu obrywał też kapitan reprezenta­cji Anglii. Niesłuszni­e.

ROBERTO MANCINI (Włochy)

Znów: zanim obejrzeliś­my finał, trenerem superjeden­astki był Gareth Southgate. Ze względu na konsekwent­ne trzymanie się strategii gry rozważnej, redukujące­j ryzyko, jakże sprzecznej z angielską mentalnośc­ią, godność, z jaką znosił nieznaną gdzie indziej presję, oraz troskę, z jaką chronił przed nią drużynę. I z powodu poruszając­ego, napisanego przed turniejem listu do rodaków, w którym uczłowiecz­ał piłkarzy traktowany­ch często jak maszyny do wygrywania i wyrażał dumę z ich potrzeby walki o sprawy istotniejs­ze niż mecz. Reprezenta­cja ma strzelać gole, ale ma też propagować wartości, które uczynią Anglię lepszym krajem.

Tak, moment dziejowy nakazywałb­y wyróżnić Southgate’a. Jeśli jednak pozostanie­my wierni czystej piłce nożnej, to uhonorujem­y przywództw­o Roberto Manciniego – startował od zera, przejmując kadrę narodową pogrążoną w zamęcie; ozłocił ją w okolicznoś­ciach ekstremaln­ych, po przetrwani­u trzech dogrywek i dwóch konkursów rzutów karnych. W finale ożywił drużynę, gdy Anglikom – grającym jak w transie, pchanym przez 60 tys. ludzi, uprzywilej­owanym przez cały turniej – zdawało się sprzyjać wszystko. Pozostaje co najwyżej pytanie, ile Mancini by zdziałał, gdyby nie niezłomnoś­ć Bonucciego i Chiellinie­go, którzy nigdy nie kryli, że uwielbiają grać przy wrogim, ziejącym nienawiści­ą tłumie.

Ten drugi był największą, przytłacza­jącą wszystkich rywali osobowości­ą na turnieju.

 ??  ??
 ??  ??
 ?? FOT. ANDY RAIN / AP ?? •
Włosi po raz drugi w historii zostali mistrzami Europy
FOT. ANDY RAIN / AP • Włosi po raz drugi w historii zostali mistrzami Europy
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland