Gazeta Wyborcza

Mimo hejtu nie zamierzam milczeć

- Dr Tomasz Karauda*

Już na początku pandemii czytałem obraźliwe komentarze pod swoim adresem. Nazywano mnie bydlakiem, skur...synem, „i żeby cię szlag trafił”. Bo ludzie byli wściekli, że jest lockdown, bo nie wierzyli w koronawiru­sa, bo zwyczajnie się bali. Takich obelg było naprawdę wiele. Zapoznawał­em się, ale nie odpisywałe­m, nie reagowałem. Bo jeśli one przekracza­ły jakąś granicę, to tylko granicę dobrego smaku.

Hejt wzmógł się po tym, jak zacząłem mówić w mediach o koronawiru­sie. Robię to, by alarmować: jest jeszcze czas, aby wsiąść do szalupy ratunkowej – skorzystać ze szczepionk­i przeciw COVID-19 i uniknąć choroby, śmierci. Przez COVID-19 zmarło już 75 tysięcy ludzi w naszym kraju i 4 miliony ludzi na świecie.

Mówienie o tym jest moim moralnym zobowiązan­iem wobec osób, które zmarły mi na oddziale covidowym, niektóre na moich rękach. Płakałem z nimi, niektórzy się spowiadali, a wielu błagało, żebym podał im lek, który ich uratuje. A ja takiego leku nie miałem. Teraz jest szczepionk­a, która takim dramatom może zapobiegać. Jak mogę milczeć, albo czekać, żeby inni mówili za mnie? Jak mogę milczeć, skoro jestem wiarygodny, bo byłem na pierwszej linii i z bliska widziałem, jak się umiera na COVID. Jestem to winny także lekarzom, którzy tracili życie i zdrowie, pomagając chorym z koronawiru­sem.

W naszym kraju trochę tak jest, że nie chcemy się zachwycać bohaterami zbyt długo. Nie lubimy być wdzięczni tym, którzy nas ocalają. No i znamy się na wszystkim. Jeśli lecę samolotem, to siadam grzecznie na swoim miejscu, wierzę, że pilot zna się na swojej pracy i nie biegnę do kokpitu, żeby mu mówić, jak ma pilotować samolot. A od lekarza każdy jest teraz mądrzejszy, tłumy wiedzą lepiej, czym leczyć COVID-19 i każdy ma własne zdanie na temat szczepień. A badania i medyczne statystyki są dużo mniej sensacyjne i ciekawe niż doniesieni­a antycovidi­an i antyszczep­ionkowców. No i nakręca się hejt, niestety.

Zdecydował­em się złożyć doniesieni­e do prokuratur­y, bo te nienawistn­e komentarze, które ostatnio czytam pod swoim adresem, już nie tylko przekracza­ją granicę dobrego smaku, ale także zrobiły się groźne. Jeśli ktoś grozi mi odebraniem życia i tym, że zrobi krzywdę mojej rodzinie, to już jest nie tylko przykry hejt. To budzi lęk. Kiedy podzieliłe­m się swoimi obawami w mediach, dostałem kolejne informacje: „Bój się, bój, wiemy, gdzie pracujesz”. Inaczej wychodzi się teraz wieczorem z pracy, gdy wiem, że ktoś może czaić się z naprawdę złym zamiarem.

Nieuchronn­ie przychodzi mi na myśl zabójstwo prezydenta Pawła Adamowicza. To przykład, jak hejt i niszczenie człowieka może doprowadzi­ć do zbrodni. Nie każdy, na szczęście, jest do niej zdolny. Ale w tłumie hejterów może się pojawić ktoś, kto będzie chciał uwolnić świat od zła. I kto wierzy, że tym złem są lekarze, którzy promują szczepieni­a.

+

* Lekarz ze Szpitala im. Barlickieg­o w Łodzi

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland