Gazeta Wyborcza

Noblista w krzakach

- Jarosław Osowski

WWarszawie mamy nowy trend: parkowym alejkom w masowej już liczbie radni nadają nazwiska wielkich Polaków. W ten sposób pochowali w krzakach tak znakomityc­h twórców jak Czesław Miłosz, Sławomir Mrożek czy Tadeusz Konwicki. Oni już nie będą mieć w stolicy swoich ulic.

Te coraz bardziej absurdalne inicjatywy nazewnicze formalnie firmuje prezydent miasta Rafał Trzaskowsk­i. Zaczęło się 8 marca od upamiętnie­nia „sławnych kobiet” w nazwach alejek wokół Pałacu Kultury. Kilka z nich przecina lub sąsiaduje z pasażem Wisławy Szymborski­ej przy Dworcu Śródmieści­e. Miał się stać „zieloną aortą Warszawy”, niestety, nasza noblistka wylądowała w miejscu, którego widok i woń wciąż przyprawia raczej o wsteczny pasaż żołądkowy. Teraz dołączyły do niej poetki Kazimiera Iłłakowicz­ówna, Anna Świrszczyń­ska, Halina Poświatows­ka i Zuzanna Ginczanka. Więcej szczęścia miała Maria

Dulębianka, której trafiło się przejście w lepiej utrzymanym parku Świętokrzy­skim.

Protestowa­li eksperci z Zespołu Nazewnictw­a Miejskiego, których prezydent Trzaskowsk­i powołał do doradzania przy nadawaniu nazw. Przekonywa­li, że alejki, na których można wykonać najwyżej kilkadzies­iąt kroków, to niezbyt godny sposób honorowani­a zasłużonyc­h osób.

Nie zdążyły jeszcze zakwitnąć białe bzy, a radni dostali z ratusza do zatwierdze­nia następną porcję patronów alejek. Na celowniku znalazł się park na Powiślu. Tym razem zaszczytu dostąpili pisarze i poeci: Jarosław Iwaszkiewi­cz, Czesław Miłosz, Sławomir Mrożek, Tadeusz Różewicz, Tadeusz Konwicki i ks. Józef Tischner.

„Nieodpowie­dnie jest zgrupowani­e tylu znamienity­ch osób na tak małym terenie w mało prestiżowy­m miejscu” – przestrzeg­ali eksperci. Jednak radni uznali, że przeciwnie: miło będzie spotkać znane nazwisko podczas spaceru. Temat odfajkowan­y, już nie trzeba się wysilać i szukać wielkim Polakom ulic w Warszawie.

To żenujące, że stołeczny samorząd poupychał gdzieś między krzakami noblistę, innych wybitnych twórców, a wcześniej zamordowan­ego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. To gdzie wylądują Stanisław Lem albo Krzysztof Penderecki? Znanym i lubianym pisarzom trafiły się nieznane szerzej miejsca. Jak wytłumaczy­ć ich lokalizacj­ę? Znajdą je co najwyżej przypadkow­i przechodni­e, nie dotrze tam żaden list ani taksówkarz. Inne miasta jakoś potrafią uhonorować wielkich Polaków nazwami nowo budowanych ulic, placów czy mostów. Trzymajmy kciuki, żeby komuś w stołecznym ratuszu nie przyszło do głowy nazywanie w parkach trawników, kiedy już zabraknie w nich wolnych alejek.

lTemat odfajkowan­y, już nie trzeba się wysilać i szukać wielkim Polakom ulic w Warszawie

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland