Opozycja schowała głowę w piasek
Puste miejsca w Jedwabnem
ponad 120 lat budowana na nienawiści do innych narodowości i wyznań jako żywiołu obcego, zagrażającego jedności katolickiego narodu polskiego, i wypieraniu jakiejkolwiek myśli o polskiej winie wobec innych narodów.
To, że tak myśli prawica, już mnie dawno nie dziwi, nie dziwi też jej negacjonistyczny stosunek do polskiej zbrodni w Jedwabnem. Dziwi mnie i smuci, że w tej sprawie całkowicie skapitulowała demokratyczna opozycja...
Niestety sądzę, że absencja liderów opozycji była celowa i przemyślana, że – podobnie jak w sprawie nowelizacji KPA czy honorowania NSZ – ulegli powierzchownym radom PR-owców tłumaczących, że w polskim społeczeństwie oddanie hołdu (czy zrabowanego majątku) Żydom – jeszcze do tego w tym przypadku zamordowanym przez polskich sąsiadów – może tylko zaszkodzić w notowaniach politycznych.
Pomijam tutaj oczywistą moralną obrzydliwość takiej pasywnej i tchórzliwej postawy w stosunku do polskich obywateli narodowości żydowskiej zamęczonych przez polskich sąsiadów. Moim zdaniem ta pasywność to w kategoriach politycznych – trawestując Talleyranda – gorzej niż głupota, to błąd! Głupota, gdyż bez względu na to, co polscy liberalni demokraci by nie zrobili, i tak nie pozyskają życzliwości nacjonalistycznej opinii publicznej, dla której dalej będą żydowskimi, „ruskimi” czy niemieckimi agentami. To błąd, ponieważ rejterując przed prawicą, odmiennie niż prezydent Kwaśniewski w 2001 i prezydent Komorowski w 2011, ułatwiają narzucanie jej obłąkańczej narracji i dalszą faszyzację polskiego społeczeństwa.
W polityce bowiem wygrywa ten, kto skutecznie narzuci swoją narrację społeczeństwu i przeciwnikom, sprowadzając ich do narożnika i okładając po głowie. W takim właśnie narożniku znaleźli się w niedzielę opozycyjni liderzy, uciekając od prawdy o Jedwabnem.
Bez względu na to, co polscy liberalni demokraci by nie zrobili, i tak nie pozyskają życzliwości nacjonalistycznej opinii publicznej, dla której dalej będą żydowskimi, „ruskimi” czy niemieckimi agentami
lAutor był dyrektorem Rządowego Centrum Bezpieczeństwa (2008-09) i wiceministrem spraw wewnętrznych (1999-2001 oraz 2008-09).