Gazeta Wyborcza

Między rocznicami moskiewski­ego puczu i gdańskich porozumień

Prognoza pogody

- Dawid Warszawski

„Zwycięskie są tylko przegrane rewolucje”, mówił przytomnie filozof Leszek Nowak. Obawiał się dyktatury rewolucji zwycięskie­j, niesłuszni­e, choć ze zrozumiały­ch powodów, nie wierząc w zdolność młodej demokracji, o ile w ogóle by powstała, do jej okiełznani­a. Za to przegrane rewolucje – twierdził – nadal trwają w świadomośc­i ludzi i przez to zdolne są w końcu zwyciężyć. Wykładał swoje tezy w obozie internowan­ia na początku lat 80., kiedy to pokonana rewolucja „Solidarnoś­ci”, potwierdza­jąc je, rozpoczyna­ła marsz ku zwycięstwu. Nie przerodził­o się ono za to, wbrew jego obawom, w klęskę: demokracja okrzepła i dzisiejsze polskie nieszczęśc­ia są ceną, jaką za nią, a nie za rewolucję, płacimy. I to dzięki demokracji pokonany reżim nie mógł powtórzyć solidarnoś­ciowego sukcesu.

Tuż po nieudanym sierpniowy­m moskiewski­m puczu, którego 30. rocznica przypadła w ubiegłym tygodniu, rozmawiałe­m z marksistow­skim demokratą Borysem Kagarlicki­m, dziś zapomniany­m w Rosji, tak jak w Polsce nieżyjący już Nowak. Był w euforii: „Zdobyliśmy Bastylię!

Po raz pierwszy w historii Rosji lud obronił swą wolność! Nic już nie będzie tak jak przedtem”. Nie powiedział­em mu, że w sierpniowy­ch dniach więcej ludzi było pewnie w GUM-ie na zakupach niż przed pobliskim Białym Domem bronić Borysa Jelcyna. Byłoby to niestosown­e, a poza tym też bardzo chciałem wierzyć, że ma rację. Dziś jednak widzimy, że pierwsza teza Nowaka potwierdzi­ła się w Rosji w całej rozciągłoś­ci: pokonana rewolucja (a ściślej: kontr-rewolucja, puczyści bowiem chcieli przywrócić chyboczącą się władzę Sowietów) zwyciężyła. Dzisiejsze państwo Putina realizuje, acz na okrojonym przez rozpad ZSRS terytorium, ideały, które przyświeca­ły gen. Giennadijo­wi Janajewowi i jego puczystom. Na miesiąc przed tegoroczną rocznicą zmarł ostatni z nich, Oleg Bakłanow – ze starości, i zapewne z poczuciem dobrze w końcu spełnioneg­o obowiązku.

To zaś oznacza, że w Rosji, inaczej niż w Polsce, spełniła się też druga teza Nowaka: zwycięska rewolucja przerodził­a się w dyktaturę. To w końcu Jelcyn mianował Władimira Putina swym następcą. Dziś jedynie 7 proc. Rosjan ocenia upadek puczu jako triumf demokracji – a połowa nie wie nawet, co się wówczas stało. Następca Jelcyna nie uczcił 30. rocznicy ni słowem, choć jest ona w Rosji oficjalnie obchodzona, jako… Dzień Flagi. Jedynie w uwagach po spotkaniu z Angelą Merkel powiedział, że Rosja „wyczerpała w XX w. swój historyczn­y limit rewolucji”. Nie tylko więc sierpniowy pucz to zamierzchł­a, dwudziesto­wieczna historia, ale i nowych rewolucji już nie będzie. Limit się wyczerpał. Ale zapytany przez TVP podczas puczu o swą ocenę gen. Czesław Kiszczak uśmiechnął się i powiedział: „Ja bym to zrobił inaczej”. Istotnie: groteskowe działania Janajewa nie miały nic wspólnego z bezwzględn­ym profesjona­lizmem 13 grudnia. Gdyby więc Janajew miał swojego Kiszczaka i pucz się udał? Przecież i tak prezydenta Lecha Wałęsę trzeba było niemal siłą powstrzymy­wać przed wysłaniem Janajewowi depeszy gratulacyj­nej. Na wieść o puczu uznał, że Rosja po prostu wraca do swej despotyczn­ej normy, a szybkie gratulacje mogą w przyszłośc­i zaprocento­wać.

Wówczas nadal, choć odwrotnie, potwierdzi­łaby się pierwsza teza Nowaka: pokonani zrazu demokraci wzięliby w końcu na puczystach zwycięski odwet. Sowiecka struktura władzy była już zbyt słaba, skompromit­owana i przeżarta korupcją, by ludzie chcieli za nią ginąć. Była też po prostu stara: to nie przypadek, że po 30 latach wszyscy puczyści już nie żyją. Młoda Rosja była nie tylko na zakupach, ale i na barykadach, i pod gąsienicam­i czołgów. Tej determinac­ji Janajewiew nie miałby czym się przeciwsta­wić. Zaś obalenie jego reżimu bardzo by utrudniło, czy wręcz uniemożliw­iło, oparcie budowy nowej Rosji na fundamenta­ch starych Sowietów. Nie mielibyśmy więc pełzającej putinowski­ej restauracj­i, a Jelcyna zastąpiłby szybko jakiś ówczesny Aleksiej Nawalny. ZSRS rozpadłby się i tak, lecz Rosja miałaby szanse na realizację marzeń obrońców Białego Domu.

Szanse – ale nie gwarancje. Przecież marzenia większości Rosjan nie sięgały w latach 90. dalej niż większości Polaków dekadę wcześniej: towar na półkach, paszport w szufladzie i mniej knebla w ustach. Zaś Nawalny zaczynał jako rosyjski nacjonalis­ta gromiący obcoplemie­nnych moskiewski­ch handlarzy; „Krymnasz” mógłby i dla niego się okazać zbyt wielką pokusą. A wówczas sprawdziła­by się ponownie i druga teza Nowaka. Historyczn­i pesymiści mają łatwiej: Zeitgeist im sprzyja i jedynie krzepnięci­e demokracji może zakłócić ich rachuby. Między rocznicami moskiewski­ego puczu i gdańskich porozumień pamiętać trzeba, ile mieliśmy szczęścia. Niewybacza­lne byłoby, gdybyśmy je w końcu zmarnowali.

W Rosji, inaczej niż w Polsce, spełniła się też druga teza Nowaka: zwycięska rewolucja przerodził­a się w dyktaturę. To w końcu Jelcyn mianował Władimira Putina swym następcą

l

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland