Opozycja skazana na współpracę
Liderzy opozycji są zgodni, że niedzielna manifestacja na placu Zamkowym okazała się wielkim sukcesem Donalda Tuska. Ale podkreślają: jeśli chcemy w przyszłości współpracować, to tak dalej być nie może.
Na demonstracji w obronie członkostwa Polski w UE oprócz p.o. przewodniczącego Platformy Obywatelskiej nie pojawił się żaden z przywódców opozycji. A wśród przemawiających nie było żadnego przedstawiciela Polski2050. – Stałem niedaleko podium wraz z warszawskimi działaczami Polski2050, nikt nie zaprosił mnie na scenę, sam się nie będę pchał – mówi lider partii Michał Kobosko. – Byłem doskonale widoczny, nie przyszedłem tam przecież, aby stroić fochy – dodaje.
Sam Szymon Hołownia był na wiecu w Białymstoku. Działacze partii twierdzą, że został zaproszony na wiec organizowany przez Tuska na zasadzie: „Hej, chciałbyś być na moim zgromadzeniu?”. Dobrą minę robi Włodzimierz Czarzasty, który w TOK FM stwierdził, że Lewica desygnowała do udziału w demonstracji w Warszawie Roberta Biedronia i nie miała kłopotów z tym, że Tusk ogłosił ją na Twitterze.
Politycy PSL twierdzą, że przewodniczący partii nie wiedział do ostatniej chwili, że w Warszawie będzie przemawiał szef Rady Naczelnej
PSL Jarosław Kalinowski, polityk, który jako wicepremier negocjował korzystne dla polskiego rolnictwa warunki wejścia do UE. – Zostaliśmy poinformowani, jaka jest lista mówców i że wśród nich jest Jarosław Kalinowski – precyzuje Miłosz Motyka, rzecznik PSL. – To nie jest tak, że nie wiedzieliśmy.
Inny z ludowców mówi z goryczą: „Nie zaprasza się przewodniczącego partii za pomocą informacji na Twitterze oraz telefonicznego SMS. To niepoważne”. Przypomina, że inny charakter ma demonstracja, na którą zaprasza cała opozycja, a nie lider jednej partii.
„Przyjdzie Tusk i nas zje”
Większość liderów opozycji zdaje sobie sprawę, że sukces demonstracji ugruntował pozycję Tuska.
– Dlaczego goryl jest królem dżungli? Bo jest największy i jest gorylem. Tyle tylko, że w polityce nie chodzi o to, aby być gorylem – tłumaczy jeden z ludowców.
Dla liderów ugrupowań opozycyjnych problem polega też na tym, że została przypięta im łatka obrażalskich primadonn, które w imię ego postanowiły uniknąć pokazywania się razem z konkurentem. Szymon Hołownia w emocjonalnym wpisie na Twitterze stwierdził, że chce mu się wymiotować na zarzuty, że „strzelił focha”. – Gdzie był Hołownia? Tam, gdzie zawsze, z ludźmi – napisał. Dodał, że to w Białymstoku, a nie w Warszawie trzeba zdobywać poparcie elektoratu.
W ostatniej chwili opozycja chciała przejąć kontrolę nad sytuacją. Ludowcy zapowiedzieli zgłoszenie wniosku o samorozwiązanie Sejmu. Już po demonstracji Polska2050 zaproponowała, by 10 października – dzień podpisania przez Lecha Kaczyńskiego traktatu lizbońskiego – uznać za święto państwowe.
Politycy PO podkreślają, że liderom opozycji nie kalkulowało się występować na wiecu firmowanym przez Tuska. – A większość z nich nie wierzyła w sukces tej demonstracji – twierdzi jeden z polityków PO.
Trzeba działać szybko
Większość liderów opozycyjnych zdaje sobie sprawę, że przejęcie sterów PO przez Donalda Tuska oznacza mniejszą skłonność do działania wspólnie z innymi ugrupowaniami opozycyjnymi. Nowy-stary lider PO nie jest skłonny ogłaszać powstania „zjednoczonej opozycji” na wzór węgierski, zanim znane będą warunki wyborczej gry. A te określi PiS. Ale wszyscy na opozycji zgadzają się, że muszą współpracować.
– Nie pomaga w tym triumfalne podnoszenie przez działaczy PO, że na jeden tweet Tuska tysiące ludzi zebrało się w Warszawie. PO też będzie potrzebowało naszej pomocy – mówi jeden z ludowców.
Zdają sobie z tego sprawę także działacze PO. W Sejmie został złożony wniosek o wprowadzenie zasady, iż wyjście z Unii powinno być obwarowane większością dwóch trzecich zamiast większości zwykłej. Na razie nie wiadomo, czy poprze ten wniosek cała opozycja. Polska2050 i Koalicja Polska uzależniają poparcie od tego, czy Platforma wesprze ich sejmowe propozycje: samorozwiązanie Sejmu i święto 10 października.
– Sensu to większego nie ma, ale zapewne je poprzemy – deklaruje jeden z polityków PO.
Politycy PO przyznają, że wiec był organizowany w pośpiechu i częściowo był improwizacją, dlatego „być może nie zostały dopełnione wszelkie zasady etykiety”. Dodają jednak, że podobnych problemów wewnątrz opozycji nie da się uniknąć także w przyszłości. Bo w obecnej sytuacji często trzeba działać szybko, aby nie pozwolić na reakcję PiS.
l