Wielki budżet na zakupy kontrolowane
8,5 mln zł – tyle w nowym „Polskim ładzie” przeznaczono na tzw. nabycia sprawdzające, czyli de facto zakupy urzędników skarbówki kontrolujących wydawanie paragonów i nabijanie towaru na kasę. Fiskus idzie więc na zakupy.
Prowokacje urzędników skarbówki to nie nowość. Najgłośniejszym i najbardziej niechlubnym przykładem takiego działania było namówienie przez dwie urzędniczki skarbówki mechanika, by wymienił w samochodzie żarówkę.
Chciał pomóc, dostał grzywnę
Mężczyzna ostatecznie wygrał sprawę w sądzie. Powód? Urzędniczki prosiły o wymianę żarówki w aucie, twierdząc, że czeka je daleka trasa. Mężczyzna poinformował je, że zamknął już kasę fiskalną i zrobił raport dzienny. Kobiety wiedziały, że nie będzie mógł im już wystawić paragonu, a mimo to nalegały. Właściciel zakładu mechanicznego, chcąc im pomóc, polecił pracownikowi wymianę żarówki, ale że w zakładzie nie było odpowiedniej do ich modelu auta, wstawił tam swoją. Za usługę wziął symboliczne 10 zł.
Naczelniczka urzędu skarbowego w Bartoszycach twierdziła, że czyn (wymiana żarówki za 10 zł bez wystawienia paragonu) jest szkodliwy społecznie, i domagała się ukarania go grzywną w wysokości 600 zł. Zamiast kary dla mechanika skończyło się na ogólnopolskim skandalu, który pokazywał absurdalne karanie przedsiębiorców przez fiskusa.
Podobnych spraw jednak może być niedługo więcej.
Zalegalizować prowokacje
Nowy „Polski ład” wprowadza do przepisów podatkowych pojęcie nabycia sprawdzającego. Nie będzie to jednak formalna kontrola celno-skarbowa czy podatkowa, ale czynność mniej sformalizowana. Pracownik Krajowej Administracji Skarbowej będzie mógł kupować towary i płacić za usługi incognito. Czynność ma być skrzętnie udokumentowana przez nagrywanie, fotografowanie, następnie utworzenie z tego notatki, a w przypadku złamania przepisów – spisanie protokołu i wystawienie mandatu.
Ustawa nie precyzuje, kogo pracownicy KAS mają sprawdzać – czy na przykład tylko tych, co do których istnieje przypuszczenie, że mogą nie wystawiać paragonów i nie nabijać towaru na kasę. Dotyczy to więc wszystkich przedsiębiorców bez wyjątków, którzy mają kasy rejestrujące.
Czym różni się „nabycie sprawdzające” od poprzednich prowokacji? – Wprowadzeniem legalnej definicji takiej prowokacji, a także wydzielonym budżetem na ten cel, który opiewa na 8,5 mln zł.
Dodajmy, że w rzeczywistości ten budżet będzie dużo wyższy. – Większość środków można odzyskać – po odbyciu transakcji urzędnik zwraca towar, a sprzedawca ma obowiązek go przyjąć. Pieniądz wraca więc do obrotu – wyjaśnia Piotr Juszczyk, doradca podatkowy z inFakt.
Od obowiązku przyjęcia z powrotem towaru nie ma wyjątków – kto odmówi, zapłaci grzywnę za wykroczenie skarbowe.
Darmowa pizza dla urzędników KAS
Jeszcze ciekawsze wydaje się wydzielenie z 8,5 mln zł aż 1,7 mln na transakcje bezzwrotne. Są to na przykład kontrolowane zakupy w restauracji. Bo przecież za pizzę przedsiębiorca też ma obowiązek wystawić paragon, ale takiego towaru nie ma jak zwrócić. – Do tej pory raczej prowokacji w restauracjach tego typu nie było. Urzędnik mógł co najwyżej przyglądać się z boku, czy przedsiębiorca wydaje paragony, albo sam coś kupić, ale wolał odzyskać pieniądze, bo specjalnego budżetu na ten cel nie było, więc kupował towar z zasady zwrotny – dodaje Piotr Juszczyk.l
Według resortu finansów wzmożone kontrole ewidencjonowania sprzedaży na kasach fiskalnych są potrzebne, bo tylko w 2020 r. na 15 tys. kontroli nieprawidłowości wykazano w 43 proc. z nich