Pomagać trzeba, ale nie wszędzie, nie zawsze i nie każdemu?
Jako pedagog patrzę na wydarzenia z białoruskiej granicy z poczuciem nieuniknionego. Jaki przykład dają nam rządzący? Czego tym samym uczą dzisiejszą młodzież i dzieci? Bo kto wychowuje nam młode pokolenie? Kosmici? Nie. MY. I to my – dzisiejsi dorośli – będziemy odpowiedzialni za to, jakie społeczeństwo dorosłych będziemy mieli za 5, 10 czy 20 lat.
Czego więc uczy dzisiaj sytuacja na granicy z Białorusią? Imigrant to nieczłowiek. Można go szczuć psami, bić, przepychać, głodzić etc. Wystarczy się zamaskować w mundur, hełm oraz kominiarkę i wszystko wolno. Śmierć kilku osób na granicy niczego nie zmienia. A ile tak naprawdę ludzi tam zginęło, nie wiemy. Ludzie umierają, ale my (czy raczej oni, niestety podziały społeczne są specjalnością aktualnej władzy) postępujemy zgodnie z procedurami.
Procedura wydaje się ulubionym słowem przedstawicieli Straży Granicznej. Procedura, izolacja od społeczeństwa i międzynarodowych właściwych organów oraz przebranie pozwalają na wszystko wobec drugiego człowieka. O tym, co naprawdę dzieje się na granicy, mówią szczątkowo przedstawiciele Fundacji Ocalenie czy innych organizacji pomagających, a raczej usilnie starających się pomóc uchodźcom.
Jaki przykład dla dzisiejszej młodzieży i dzieci stanowią te wydarzenia? Jakie mogą być dla nich i dla całego społeczeństwa tego konsekwencje? Idące wprost – przykład idzie z góry.
Najskuteczniejszą metodą wychowawczą jest metoda przykładu (naśladownictwa). A postępowanie wobec imigrantów jest właśnie takim przykładem dla młodych.
Niech więc nie będzie dla nikogo zdziwieniem, że w przyszłości będą mnożyć się akty agresji i nietolerancji wobec tzw. obcych, których to zdarzeń i dzisiaj jest niemało. Ale rządzący dają przykład – wolno używać przemocy fizycznej i psychicznej wobec imigranta. I na nic zdadzą się tu argumenty, że szkoła czy rodzina nauczy właściwych postaw. To w dużej mierze teoretyczne założenia. Dlaczego? – bo od dawna wiadomo, że słowa uczą, a przukłady pociągają. I tu tkwi sedno wychowawczego problemu.
Teoretycznie młodzi ludzie będą wiedzieli, co to jest altruizm, empatia, humanistyczne podejście do drugiego człowieka. Tego prawdopodobnie nauczy ich szkoła czy rodzina. Ale jak będą postępować w życiu? W znaczącej zapewne części pociągną ich przykłady, a nie teoretyczne pojęcia. Taka jest natura ludzka. Tak zacierają się kolejne moralne granice. Jak powiedziała s. Małgorzata Chmielewska – postępuje „demoralizacja sumienia”.
Zapewne wielu młodych ludzi w przyszłości będzie ludźmi prawymi, ale zwiększać będzie się liczba tych bez moralnych hamulców. Będzie więcej bardziej dramatycznych, krwawych ataków na obcokrajowców i nie tylko. Przecież doświadczenia na granicy pokazują, że można. I będzie społeczne załamywanie rąk nad demoralizacją młodego pokolenia. Zapewne oberwie się jeszcze szkole i nauczycielom – to oni nie potrafią nauczyć i wychować.
Minister Przemysław Czarnek uczestniczył w panelu dyskusyjnym „Czy szkoła może wychować patriotycznie? Tak, żeby patriotyzm postrzegany był atrakcyjnie” w ramach Forum Polonijnego podczas XXX Forum Ekonomicznego w Karpaczu. Podczas swojego wystąpienia minister podkreślił, że Ministerstwo Edukacji i Nauki kładzie szczególny nacisk na wychowanie patriotyczne w interesującej dla młodych Polaków formie (sic!).
To, co dzieje się na granicy białoruskiej, to jest właśnie przykład wychowania patriotycznego w interesującej formie? Nie! To wychowywanie przyszłych nacjonalistów i szowinistów! To promowanie właśnie takich postaw. To nie ma nic wspólnego z patriotyzmem.
Kolejny priorytet dla ministra Czarnka to szkoła „otwarta i tolerancyjna” – gdzie i dla kogo, skoro prezentujemy takie postawy wobec ludzi – dorosłych i dzieci – na granicy białoruskiej? Mogłabym odnosić się do jeszcze wielu sformułowań użytych w opisie realizowanej reformy edukacji niepokrywających się z rzeczywistością, ale nie o to przecież chodzi.
Chodzi mi tylko o zwrócenie uwagi na schizofreniczność edukacyjnej rzeczywistości. Z taką sytuacją mieliśmy już do czynienia. W tzw. czasach słusznie minionych. Sytuacje takie są wytrącaniem nauczycielom i rodzicom dróg i możliwości skutecznego wychowywania młodego pokolenia.
Jestem absolutnie zwolenniczką ochrony naszych granic. Ale nie tak i nie za cenę śmierci iluś osób w lasach i bagnach nadgranicznych. Dlaczego brakuje państwowych pozytywnych wzorców działania? Dlaczego nie podejmujemy działań na granicy transparentnie, w obecności dziennikarzy i np. Frontexu? Pamiętajmy, że młodzi ludzie patrzą, widzą i słyszą. Czegoś się z tych wydarzeń uczą. Ale czego?…
Bezdomny, inaczej wyglądający, inaczej zachowujący się, inaczej ubrany, z niepełnosprawnością – to też nie nasz… To też nie – człowiek…
Rządzący dają przykład – wolno używać przemocy fizycznej i psychicznej wobec imigranta