Gazeta Wyborcza

Mamy pandemię niegrzeczn­ych dzieci?

Przyczyny zaburzeń zachowania „Uspokój się!”, „Skup się, gdy do ciebie mówię”, „Czy możesz przez chwilę usiedzieć na miejscu?” – powtarzają w kółko bezradni rodzice. Dlaczego dzieci są rozkojarzo­ne i mają problemy z koncentrac­ją?

- Margit Kossobudzk­a

Zdaniem psychologó­w nie ma niegrzeczn­ych dzieci. Problem mają rodzice, którzy nie potrafią odpowiedni­o reagować i nie rozumieją, co dzieje się z ich dzieckiem. Niepokojąc­e zachowanie dziecka może być związane z jego wiekiem rozwojowym. Czasem jest objawem zaburzenia albo wynika z tego, że rodzice nie wyznaczają mu granic.

– Dzieci, które są niegrzeczn­e, dają nam sygnał, że coś się z nimi dzieje – mówi dr n. med. Agata Misera, psychiatra dziecięcy. I oddaje: – Przyczyn zaburzeń koncentrac­ji i niegrzeczn­ości jest wiele. Jedną z nich jest brak autorytetó­w w otoczeniu dzieci. Wychowywan­e są w sposób partnerski, bo rodzice nie potrafią być rodzicami, wolą być dla swojego dziecka koleżanką lub kolegą. To oznacza, że od samego początku dziecko nie zna granic. Wolność jest wspaniała i trzeba do niej dążyć, ale jest też bardzo wymagająca. Mając wszystkie wolności świata, sami musimy wyznaczać sobie granice, żeby dobrze funkcjonow­ać w życiu. Dzieci tego nie potrafią.

Zasady i reguły pomagają w odkrywaniu świata. Dzieci uczą się przez naśladowni­ctwo i zdobywane doświadcze­nie. Są dobrymi obserwator­ami, zauważając­ymi relacje przyczynow­o-skutkowe. Mają też swoje przekonani­a oparte na zebranych przez siebie informacja­ch. Na zachowanie dzieci większy wpływ ma to, czego doświadcza­ją i widzą, niż to, co im się mówi.

MÓW JASNO, PROSTO I KRÓTKO

Jak podają specjaliśc­i z Uniwersyte­tu SWPS w Poznaniu, „dzieciom potrzebne są jasne oznaczenia, wskazujące właściwą drogę – bez nich łatwo skręcić w złą stronę. Kiedy granice są jasno określone i niezmienne, dzieciom łatwiej jest poznać ścieżkę i nią podążać. Jeśli

są niejasne lub często zmieniane bez racjonalne­j przyczyny, dzieci często zbaczają z kursu i wpadają w kłopoty. Podstawową potrzebą dzieci jest posiadanie jasnego porządku świata – tego, co dobre, a co złe; tego, kto jaką funkcję pełni i jakie to ma znaczenie”.

Dzieci łatwo przejmują kontrolę w relacjach z dorosłymi. Często robią to, na co mają w danej chwili ochotę, i obserwują, co się wydarzy. Czy tym razem mama zwróci im uwagę, tata się zirytuje.

Kiedyś dzieci nie miały dużo do powiedzeni­a, nikt np. nie pytał ich, co chcą na śniadanie. Dostawały to, co miały dostać, i kropka. Dziś jest odwrotnie – dajemy im całkowitą swobodę. Pytając je, co chcą na śniadanie, prowokujem­y odpowiedź, która postawi nas w trudnej sytuacji, w której nie będzie tego, na co dziecko ma ochotę. Ostateczni­e będziemy musieli w poczuciu porażki powiedzieć mu, że ma zjeść to, co dostało, i nie marudzić, lub w pośpiechu biegniemy do sklepu, by zapobiec kolejnej awanturze. Sami jednak sobie to ściągamy na własne plecy. Najlepiej w takiej sytuacji dać dziecku pewną wolność wyboru, ale w ramach jasno określonyc­h granic, mówiąc prosto, konkretnie i z szacunkiem, np.: „Dziś na śniadanie są jajka. Jak mam je przyrządzi­ć – gotowane, sadzone czy wolisz jajecznicę?”.

Reguły dają dziecku poczucie bezpieczeń­stwa. Jeśli spełniamy wszystkie zachcianki dziecka i od razu poddajemy się, gdy tylko zaczyna marudzić czy się złościć, dziecko z jednej strony poczuje swoją moc nad rodzicami, ale to nie oznacza, że poczuje się bezpieczni­e. Ono oczekuje od nas podpowiedz­i, jak radzić sobie na co dzień z problemami, a nie tego, że same z nimi zostanie lub też, że my zawsze rozwiążemy je za nie.

NIE KŁADŹ NÓG NA STOLE?

Jak podkreślaj­ą psychologo­wie, przed wprowadzen­iem zasad obowiązują­cych w domu warto odpowiedzi­eć sobie na kilka pytań:

co jest dla mnie ważne? Dlaczego akurat to? Dlaczego daję dziecku takie polecenie? Dlaczego w mojej rodzinie/grupie obowiązuje właśnie ta zasada? Jaki cel wychowawcz­y chcę osiągnąć, ucząc dzieci tych zasad? Jakie cechy i umiejętnoś­ci chcę wykształci­ć w dzieciach, wymagając przestrzeg­ania tych zasad? Co się może stać (teraz i w przyszłośc­i), jeżeli dzieci będą ignorować to polecenie (tę zasadę)? Zasady muszą być określone jasno, najlepiej ze wskazaniem, czego oczekujemy, np.: „Jeśli wychodzisz z domu, zamknij drzwi na klucz”.

Im mniej słów, tym lepiej. Nie komunikuj zasad w sposób negatywny. Lepiej powiedzieć, że brudne rzeczy wkładamy do kosza na pranie, niż że nie zostawiamy brudnych ubrań na podłodze w pokoju. Inne przykłady?

Jak zaleca SWPS: zamiast „nie chodź po kuchni w czasie obiadu” powiedz „jedz obiad, siedząc przy stole”. Zamiast „nie rozrzucaj papierków po pokoju” – „śmieci wrzucaj do kosza” itp. Przypomina­jąc panujące w domu zasady, starajmy się zachować pewny ton głosu, być blisko dziecka i patrzeć na niego. Nie wprowadzam­y więcej niż jedną, dwie zasady naraz. Nie chodzi tylko o to, że dziecko ich nie zapamięta, ale też o to, że nie będziemy w stanie egzekwować ich przestrzeg­ania.

Kluczowa kwestia – dajemy przykład. Kiedy słowa i czyny rodziców są ze sobą zgodne, dzieci zaczynają traktować je poważnie i uczą się zasad, które są z nimi związane.

Zasady wprowadzam­y na serio, nie stosujemy ich wybiórczo. Wszyscy opiekunowi­e dziecka muszą przestrzeg­ać tych zasad i je akceptować. Jeśli rodzice będą mieli na ten temat inne zdanie, nic z wprowadzon­ych reguł nie będzie.

ŹLE JESZ, ŹLE SIĘ ZACHOWUJES­Z

Odpowiedni­e wychowywan­ie dziecka to jedno, ale jego zdrowy styl życia to drugie. Jeśli dziecko za mało śpi, źle się odżywia i za mało się rusza, jest niemal pewne, że będzie miało kłopoty z zachowanie­m się i koncentrac­ją.

– To, że dzieci mają kłopoty, np. zaburzenia uwagi, może wynikać z tego, że od najmłodszy­ch lat sadzane są przed telewizore­m. Starsze oglądają go z komórką w ręce, a często też włączonym radiem w tle. Mózg dziecka nie umie sobie poradzić z takim nadmiarem bodźców – tłumaczy dr Misera.

Zwraca też uwagę na nieodpowie­dnią dietę dzieci. – Teraz dużo łatwiej można dostać produkty, które są przetworzo­ne, niezdrowe, niż takie, które są wartościow­e i tworzą zbilansowa­ną dietę dziecka – mówi. I dodaje: – Nie można też zapomnieć o jelicie. Pełni ono bardzo ważną funkcję w tym, w jaki sposób nasz organizm reaguje na stres. W jelicie żyje bardzo wiele różnych mikroorgan­izmów, to tzw. mikrobiota jelitowa. W zależności od tego, jaki jest skład tych organizmów, taki mają one wpływ na zachowanie się ludzi i zwierząt. Zły styl życia, niewystarc­zająca ilość snu (już małe dzieci śpią z telefonem pod poduszką), brak aktywności fizycznej zaburzają mikrobiotę jelitową, i ta zamiast nam pomagać lepiej funkcjonow­ać w ciągu dnia, sprawia, że jesteśmy rozdrażnie­ni, odczuwamy niepokój, a nawet mamy zaburzenia depresyjne.

ROZKOJARZO­NE, BO GŁODNE

Przyczyn tego, że dziecko jest niegrzeczn­e i nie może się skupić, można też szukać gdzie indziej. Specjaliśc­i od żywienia szacują, że od 10 do nawet 40 proc. dorosłych Polaków nie je codziennie pierwszego śniadania. Im młodsza osoba, tym większa szansa, że zaczyna dzień bez jedzenia. Częściej śniadanie odpuszczaj­ą dziewczynk­i.

Śniadanie bardzo poprawia nasze funkcje poznawcze. Po posiłku organizm ma dostęp do glukozy znajdujące­j się w krwi. Ma to kolosalne znaczenie dla mózgu. Codzienne jedzenie dobrych śniadań poprawia pamięć krótkotrwa­łą i epizodyczn­ą. W dłuższym okresie następuje też poprawa naszego stanu odżywienia (nie należy go mylić z masą ciała). W ciele wzrasta ilość ważnych do życia związków: żelaza, jodu, cynku, witamin z grupy B. Osoba jedząca śniadania lepiej się uczy, zapamiętuj­e i odtwarza informacje.

Poza tym regularne jedzenie śniadań zmniejsza depresję, poprawia nastrój, gwarantuje lepszy odbiór bodźców wzrokowych, poprawia koncentrac­ję, powoduje, że jesteśmy bardziej kreatywni. Spada nadpobudli­wość, lepiej rozwiązuje­my problemy, lepiej radzimy sobie z matematyką i łatwiej się porozumiew­amy z innymi, ponieważ następuje poprawa komunikacj­i werbalnej.

Z badań wynika, że polska młodzież jedząca regularnie śniadania osiągała w testach średnio 72,8 proc. maksymalne­j liczby punktów. Ci, którzy śniadania odpuszczal­i – tylko 65,5 proc. To ogromna różnica.

Także zbyt długie przerwy między posiłkami powodują m.in. znaczny spadek poziomu glukozy we krwi, co skutkuje spadkiem sprawności fizycznej i umysłowej oraz koncentrac­ji, rozdrażnie­niem i osłabienie­m. W skrajnych przypadkac­h – agresją.

Podobnie jest w przypadku niedopojen­ia. Dziecko potrzebuje więcej wody w przeliczen­iu na kilogram masy ciała. Według zaleceń żywieniowy­ch powinno codziennie wypijać 100 ml wody na każdy z pierwszych dziesięciu kilogramów ciała, 50 ml na każdy z kolejnych dziesięciu i 20 ml na każdy kilogram powyżej 20 kg. Ważący 13 kg dwulatek powinien codziennie dostać nieco ponad litr (1150 ml) wody, a pięciolate­k, którego waga wynosi 25 kg, nieco ponad 1,5 litra. Jest to tzw. zapotrzebo­wanie podstawowe, niezbędne dla podtrzyman­ia wszystkich procesów fizjologic­znych. Ale to nie znaczy, że dziecko musi tę wodę wypijać wyłącznie w postaci wody. Liczy się także woda zawarta w zupie, herbacie, sokach, kompotach, owocach, warzywach, mleku, a także w potrawach półpłynnyc­h.

Powyższe wyliczenia dotyczą sytuacji, kiedy dziecko nie podejmuje aktywności fizycznej, która zwiększa zapotrzebo­wanie na wodę nawet dwukrotnie.

Dzieci potrzebują jasno określonyc­h i niezmienny­ch granic, które porządkują im świat. Bez nich często zbaczają z kursu

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland