Stan wyjątkowy wprowadzi minister
Od dziś minister spraw wewnętrznych będzie miał prawo do ogłoszenia ograniczeń poruszania się w strefie przygranicznej. Sejm odrzucił poprawki Senatu, a następnie uchwalił ustawę o ochronie granic.
Przepisy zgłoszonej przez PiS nowelizacji ustawy o ochronie granic państwowych mają zastąpić stan wyjątkowy na granicy z Białorusią wprowadzony we wrześniu i już raz przedłużony, który właśnie wygasa. Żeby jego ciągłość została zachowana, prezydent musiał podpisać nowelizację jeszcze we wtorek przed północą. I tak się właśnie stało. Zdaniem Biura Legislacyjnego Senatu oraz rzecznika praw obywatelskich jest ona jednak sprzeczna z konstytucją. Ogranicza bowiem prawo do poruszania się obywateli polskich na terenie własnego kraju oraz prawo do informacji. Ponadto minister spraw wewnętrznych otrzymuje dzięki niej większe prerogatywy niż prezydent Rzeczypospolitej. Może faktycznie bez ograniczeń – po zasięgnięciu opinii komendanta Straży Granicznej – wprowadzać w części kraju stan wyjątkowy.
Nowelizacja zakłada, że „w przypadku konieczności zapewnienia bezpieczeństwa lub porządku publicznego w strefie nadgranicznej w związku z zagrożeniem życia lub zdrowia ludzi, lub mienia, wynikającym z przekraczania granicy państwowej wbrew przepisom prawa lub podejmowania prób takiego przekraczania, lub uzasadnionym ryzykiem popełniania innych czynów zabronionych, może być wprowadzony czasowy zakaz przebywania na określonym obszarze w strefie nadgranicznej przyległej do granicy państwowej stanowiącej granicę zewnętrzną w rozumieniu przepisów kodeksu granicznego Schengen”.
Oficjalnie politycy PiS problemu jednak nie widzą. Argumentują, że jedyną instytucją w Polsce, która ocenia zgodność prawa z konstytucją, jest Trybunał Konstytucyjny.
Poprawki idą do kosza
Już w poniedziałek zdominowana przez PiS sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych rekomendowała, aby odrzucić wszystkie osiem poprawek, które do ustawy zgłosił Senat. Ich głównym założeniem było ograniczenie zakresu władzy ministra spraw wewnętrznych oraz wprowadzenie możliwości przebywania na granicy dziennikarzy, ale także organizacji humanitarnych, w tym Polskiego Czerwonego Krzyża. Poseł Robert Tyszkiewicz (KO) argumentował, że zakaz pobytu dziennikarzy na granicy prowadzi do tego, że Polska przegrywa wojnę propagandową z Łukaszenką i Putinem, bo dziennikarze są dopuszczani na granicę tylko od strony Białorusi i nie mogą czerpać informacji z niezależnego źródła.
Nie przekonało to wiceministra spraw wewnętrznych Macieja Wąsika, który twierdził, że pobyt dziennikarzy powinien być „uporządkowany” (o tym, czy dziennikarze będą mogli wjechać na teren objęty zakazem, mają decydować lokalni komendanci SG), a w przeszłości przedstawiciele mediów zakłócali pracę Straży Granicznej, „podtykając” strażnikom mikrofon pod usta i domagając się ujawnienia tożsamości.
Obecność organizacji humanitarnych, nawet PCK, też jest jego zdaniem niepotrzebna, bo każdy z żołnierzy i funkcjonariuszy jest przeszkolony do udzielania pomocy.
Opozycja wskazywała, że MSWiA znacząco rozszerzyło swoje prerogatywy. Prezydent Andrzej Duda wprowadził bowiem stan wyjątkowy na czas określony na terenie 183 gmin województw podlaskiego i lubelskiego. W niektórych miejscach strefa stanu wyjątkowego wynosi 3-4 km. Teraz minister spraw wewnętrznych będzie miał prawo wprowadzania na czas nieokreślony ograniczeń w 15-km pasie przygranicznym na terenie granicy strefy Schengen. Czyli od Mierzei Wiślanej po Bieszczady. Minister Wąsik twierdził jednak, że kryzys może się przenieść na granicę z Ukrainą, i ostrzegał, że „musimy być przygotowani na długi marsz”.
Co z rekompensatami?
Rząd nie uwzględnił też postulatu, by zapewnić wyższe rekompensaty przedsiębiorcom, którzy z powodu wprowadzenia ograniczeń ponieśli straty, szczególnie w branży turystycznej. Wielu z nich twierdzi, że wbrew zapowiedziom nie otrzymali nawet złotówki. Wiceminister Wąsik argumentował, że rząd przygotowuje w tej sprawie rozwiązania całościowe, które będą elementem tarczy antyinflacyjnej opracowywanej przez premiera Mateusza Morawieckiego.
Zdaniem rządu wprowadzenie ograniczeń przebywania na granicy ułatwi pracę Straży Granicznej, wojsku i policji oraz będzie pomocne w zwalczaniu przemytu ludzi. Ułatwi również budowę muru. Przeczy temu opozycja, zdaniem której ograniczenia mają głównie uniemożliwić patrzenie władzy na ręce.
Obecnie na granicy przebywa 14 tys. żołnierzy, 4 tys. funkcjonariuszy Straży Granicznej i 2 tys. policjantów. Po drugiej stronie – jak się ocenia – jest 2,5-3 tys. migrantów. W październiku notowano średnio przeszło 500-600 prób przekroczenia granicy, obecnie sto kilkadziesiąt.
●
Zdaniem rządu wprowadzenie ograniczeń przebywania na granicy ułatwi pracę Straży Granicznej, wojsku i policji oraz będzie pomocne w zwalczaniu przemytu ludzi