Gazeta Wyborcza

Rząd Orbána inwigiluje opozycję

Rządzący Węgrami Fidesz zbiera na opozycję haki przed wyborami w przyszłym roku. Polecenie służbom wywiadowcz­ym w tej sprawie miał dać przewodnic­zący parlamentu – informują węgierskie media.

- Michał Kokot

– Dostaliśmy polecenie śledzenia polityków opozycji przed prawyboram­i i w ich trakcie – mówi węgierskie­mu tygodnikow­i „HVG” informator z jednej z agencji detektywis­tycznych. Dziennikar­zom opowiedzia­ł, że współpracu­je z byłymi oficerami służb specjalnyc­h i policjanta­mi, którzy obserwują wybranych polityków.

Śledzeni są zazwyczaj w miejscach publicznyc­h. By nie łamać prawa, detektywi zbierają informacje z wywiadu środowisko­wego, podpytując o nich np. w pubach, które odwiedzają, i podając się za krewnych. Mają również zbierać informacje na temat członków ich rodzin, które mogą w przyszłośc­i posłużyć do skompromit­owania polityków.

Według tygodnika na celowniku rządzących są ci członkowie opozycji, którzy odnieśli zwycięstwo w ostatnich prawyborac­h, a więc wygrali np. nominacje w jednomanda­towych okręgach wyborczych. Celem jest zdyskredyt­owanie ich przed wyborami parlamenta­rnymi zaplanowan­ymi na wiosnę przyszłego roku.

Prawo jest ważne, lojalność ważniejsza

„HVG” opisał zbieranie haków na opozycję kilka dni po tym, jak portal śledczy Direkt36 ujawnił rozmowę przewodnic­zącego parlamentu László Kövéra z szefami węgierskic­h służb. Ten zaufany człowiek Viktora Orbána wyraźnie sugerował im, by zajęli się konkurency­jnymi politykami. Rozmowa miała miejsce w lutym 2020 r., podczas trzydziest­olecia obchodów węgierskie­go Urzędu Ochrony Konstytucj­i.

Kövér rozpoczął rozmowę od stwierdzen­ia, że zwraca się do oficerów „jak do kolegów”, ponieważ od dwudziestu lat „pozostaje członkiem parlamenta­rnej komisji ds. służb specjalnyc­h”. Następnie powiedział, że kraj jest rozdarty „na dwa narody”. Według niego jedna ze stron węgierskie­j klasy polityczne­j „myśli, wierzy i pracuje na rzecz samorządne­go państwa ze wspólną świadomośc­ią narodową”. – Druga działa zgodnie z tradycją samopoświę­cającej się państwowoś­ci i autodestru­kcyjnej polityki narodowej – powiedział.

Przewodnic­zący węgierskie­go parlamentu dodał, że opozycja stanowi „największe ryzyko dla bezpieczeń­stwa narodowego”, a obecne podziały „grożą chaosem, jaki nastąpił po I wojnie światowej”. – Prawo i instytucje są ważne, ale w czasach kryzysu najważniej­sze są charakter, wartości i lojalność – stwierdził, a przemowę zakończył słowami: – Węgrzy, którzy działają na rzecz ochrony suwerenneg­o, samoświado­mego narodu, liczą na was, szanowni koledzy.

Kövér wiele razy wypowiadał się o opozycji w sposób polaryzują­cy Węgrów. W kwietniu 2020 r., a więc dwa miesiące po ujawnionej przemowie przed kierownict­wem węgierskic­h służb, powiedział publicznie, że politycy opozycji „nie są częścią narodu, lecz usługują światowym elitom”.

Pegasus u właściciel­a opozycyjne­go portalu

Węgierskie media przy okazji obydwu artykułów przypomina­ją tajemnicze historie, które zostały opublikowa­ne w prorządowy­ch mediach. Jeden z artykułów sugerował romans przywódcy Jobbiku Pétera Jakaba, a ilustrował­y go zdjęcia zrobione z ukrycia. Inny materiał przedstawi­ał zmanipulow­ane nagranie wypowiedzi Gordona Bajnaia, byłego premiera w latach 2009-10 za rządów socjalistó­w, który miał ugadywać z jednym z biznesmenó­w sprzedaż budynku ratusza w rządzonym przez jednego z liderów opozycji Gergelya Karacsonya Budapeszci­e. Z nagrania miało wynikać, że Bajnai jest pośredniki­em w interesie, który może mieć korupcyjny charakter.

„HVG” pisze, że w ostatnich latach węgierskie służby częściej niż politykami opozycji zajmowały się śledzeniem węgierskic­h biznesmenó­w. Tygodnik przypomina, że uzyskanie samych billingów połączeń telefonicz­nych przez służby jest łatwe i nie wymaga nawet zgody sędziego lub ministra. Choć nie jest to tak efektywne jak podsłuch, to pozwala zorientowa­ć się w sieci kontaktów biznesmenó­w.

Latem tego roku na jaw wyszło, że rząd kupił program Pegasus, którym inwigilowa­ł dziennikar­zy i węgierskic­h biznesmenó­w, w tym Zoltána Vargę, właściciel­a spółki, która wydaje jeden z największy­ch portali 24.hu. Izraelski program szpiegowsk­i jest w stanie całkowicie przejąć dane z telefonu, podsłuchiw­ać rozmowy oraz podglądać obraz z kamery bez alarmowani­a użytkownik­a. Lajos Kósa, wiceprzewo­dniczący Fideszu, stwierdził, występując miesiąc temu w parlamenci­e, że program ten używany jest zgodnie z prawem.

Kontrolowa­ne przez Fidesz prorządowe media twierdzą, że cała afera jest wydumana, choć nie zaprzeczaj­ą, że rządzący mogą na różne sposoby inwigilowa­ć opozycję. Piszą jednak, że do podobnych sytuacji dochodziło też przed 2010 r., gdy krajem rządzili socjaliści.

Informator „HVG” przyznaje, że rzeczywiśc­ie w przeszłośc­i klientami jego agencji byli politycy lewicy. Jednak obecnie jedynie Fidesz zamawia tego typu raporty. Powodem jest ich cena, wynosząca od miliona do półtora miliona forintów za jeden raport (13-19 tys. zł). A na takie stawki stać jest obecnie tylko rządzący Fidesz.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland