Rozmówki środkowoafrykańskie
Prognoza pogody
Od przyszłego roku akademickiego nauka rosyjskiego będzie na Uniwersytecie w Bangi w Republice Środkowoafrykańskiej obowiązkowa. Dwa lata temu przywrócono ją, jako fakultatywną, w szkołach średnich, rosyjskiego uczono tam już za czasów cesarza Bokassy, lecz skończyło się to po jego upadku.
W szkołach rosyjski będzie wykładany razem z chińskim, francuskim i hiszpańskim, ale ministerstwo oświaty zakłada, że może stać się wiodący. Do hiszpańskiego nie ma dość wykładowców (na temat liczby wykładowców rosyjskiego i chińskiego ministerstwo się nie wypowiada), zaś francuski, język byłej metropolii kolonialnej, jest wprawdzie środkowoafrykańską lingua franca, lecz popadł w polityczną niełaskę. A to ze względu na poparcie, którego Paryż jakoby udziela zwolennikom byłego prezydenta François Bozizé, walczącym z władzą obecnego prezydenta Faustina-Archange Touadéry. Prezydenta wspierają z kolei rosyjscy najemnicy, zwani od nazwiska dowódcy wagnerowcami – i stąd rosyjski na uniwersytecie.
Podobnymi pobudkami kierował się też cesarz Bokassa, ale sprowadzenie sowieckich żołnierzy do byłej afrykańskiej kolonii Francji groziłoby krachem stosunków z Paryżem. Moskwa bowiem liczyła na to, że uwodząc Francję, osłabia Zachód, i Jego Cesarska Mość został z rosyjskim jak Himilsbach z angielskim. Dziś niezadowolenie Paryża Moskwie nie przeszkadza.
Rosja zyskuje i kluczową pozycję geopolityczną w Afryce Środkowej, i dostęp do środkowoafrykańskich złóż diamentów, i rynek zbytu dla swej broni. Zapowiedziała też – według rządu RŚA – że może zainwestować w kraju nawet 11 mld dolarów; efektów na razie brak. Nie pozwoli jednak, by wagnerowcom w Bangi patrzono na ręce: trzech rosyjskich dziennikarzy w 2018 r. zapłaciło za to życiem. Organizacje praw człowieka dokumentują bezprawie wagnerowców, potępił je właśnie w ostrym oświadczeniu Parlament Europejski, a Rosja odpowiada na to filmem fabularnym o dzielnych białych ochotnikach przynoszących Afrykanom wolność. Sfinansowany przez firmy związane z kucharzem Putina Jewgienijem Prigożinem, który także finansuje wagnerowców, „Turysta” był w maju br. pokazywany na stadionach w RŚA z dubbingiem w głównym miejscowym języku sango (rosyjski w szkołach najwyraźniej nie wystarcza) i miał zgromadzić 70 tys. widzów. W Rosji pokazała go późnym wieczorem NTV. Recenzji nie było, ale jeden widz napisał na wKontaktie, że film jest „fantastyczny. Jak się zapisać do wagnerowców?”.
Rosja, która ma wojska jeszcze w Libii i Mozambiku, jest w Afryce stosunkowo nowym czynnikiem militarnym spoza kontynentu, ale ich lista jest długa. Francja i Turcja walczą w swoich byłych koloniach (Francja po stronie rządów w Nigrze, Burkinie Faso i Mali, Turcja przeciw rządowi w Libii). USA mają niewielkie bazy w siedmiu krajach, choć niechętnie angażują się bezpośrednio w walki. Ale w malutkim Dżibuti wielkie bazy morskie mają nie tylko USA i Francja, ale także Japonia i Chiny, a do Włoch i Niemiec należą niewielkie bazy lądowe. Rosja, której Dżibuti pod zachodnią presją odmówiło, negocjuje założenie bazy morskiej w Rogu Afryki w Port Sudan w Sudanie i w Berberze w secesjonistycznym Somalilandzie. Zjednoczone Emiraty wspierają militarnie wojska federalne w wojnie domowej w Etiopii, to ich drony bombardują tigrajską stolicę. Izrael właśnie podpisał porozumienie o współpracy wojskowej z Marokiem, pierwsze w swojej historii z państwem arabskim, ścisła współpraca wojskowa z Egiptem na Synaju nie jest sformalizowana. Porozumienie źle wróży walczącym z okupacją marokańską Saharyjczykom, a wspierającą ich i skonfliktowaną z Marokiem Algierię jeszcze bardziej zbliża – politycznie i wojskowo – z Iranem, co rzecz jasna bardzo niepokoi Francję. Iran zaś, utraciwszy przyczółek w Sudanie po prozachodnim zwrocie Chartumu, polega w Afryce na współpracy z lokalnymi siatkami terrorystycznymi. Ujawnione one zostały w Nigerii i Kenii, z odnogami aktywnymi też w innych krajach, w tym RŚA. Nie tylko Rosjan, Francuzów i Amerykanów kuszą surowce Sahelu i słabość istniejących tam państw.
Jedynym jednak mocarstwem, które stać na kupowanie sobie w Afryce wpływów, zamiast się o nie bić, pozostają Chiny. Mimo wielkiej bazy w Dżibuti i obecności chińskich ONZ-owskich „błękitnych hełmów” w Mali i Sudanie Pekin jest ostrożny. Doświadczenia w Pakistanie, gdzie Chińczycy padają ofiarą terrorystów walczących ze wspieranym przez nich rządem, nie zachęcają do udziału w zagranicznych awanturach. W RŚA chińska policja szkoliła jedynie gwardię prezydencką, a chińska pomoc rozwojowa zbudowała w Bangi szkołę i stadion. W kraju, który jest na 188. pozycji w ONZ-owskim rankingu rozwoju HDI (ze 188 uwzględnionych), takie gesty się liczą. A że z chińską pomocą przychodzi korupcja? Z rosyjską – wagnerowcy. A chińskiego uczą w szkołach i tak.
●
Rosja zyskuje i kluczową pozycję geopolityczną w Afryce Środkowej, i dostęp do środkowoafrykańskich złóż diamentów, i rynek zbytu dla swej broni. Zapowiedziała też – według rządu RŚA – że może zainwestować w kraju nawet 11 mld dolarów; efektów na razie brak