Gazeta Wyborcza

Zmarnowane okienko wolności

Gościnne występy

- Jacek Żakowski

Koniec stanu wyjątkoweg­o na granicy. Mieszkańcy powinni odetchnąć. Organizacj­e humanitarn­e swobodnie nieść pomoc zagubionym w lasach. Reporterzy normalnie pracować.

Ale mundurowi będą dalej terroryzow­ali mieszkańcó­w. Umierający­m w lesie wciąż nie będzie wolno udzielać pomocy. Reporterzy nie będą mieli prawa tam pracować.

Jest tak dlatego, że rząd, Sejm i Senat zgodnie i świadomie złamały konstytucj­ę, uchwalając jako pilną ustawę o granicy, choć według konstytucj­i nie mogła być „pilna”.

Art. 123 konstytucj­i mówi, że nie mogą być „pilne” ustawy dotyczące „wyboru Prezydenta Rzeczpospo­litej, Sejmu, Senatu oraz organów samorządu terytorial­nego, ustaw regulujący­ch ustrój i właściwość władz publicznyc­h, a także kodeksów”. Ustawa graniczna dotyczy „właściwośc­i władz”, bo daje im nowe uprawnieni­a. Musiała więc być uchwalana w trybie zwykłym.

Gdyby Senat przestrzeg­ał konstytucj­i, miałby 30 dni na rozpatrzen­ie ustawy o granicy. Ten termin upływa dwa tygodnie po wygaśnięci­u „stanu wyjątkoweg­o”. W tym czasie obowiązywa­łyby przepisy ogólne. To by wystarczył­o, by uwolnić uchodźców z ich leśnych pułapek, uniknąć kolejnych cierpień oraz zgonów. A może, gdyby Senat po 30 dniach odrzucił ustawę, to Sejm by się przy niej nie upierał, bo kryzys wygasa i słabną argumenty na rzecz nadzwyczaj­nych rozwiązań.

Że pisowski rząd ma konstytucj­ę w nosie, przekonała nas już pani Szydło, nie publikując wyroków TK. Że marszałkow­ie i posłowie PiS z konstytucj­i kpią, widzimy od wyboru dublerów wcześniej prawidłowo wybranych sędziów TK. Ale ten Senat, mający demokratyc­zną większość i demokratyc­znego marszałka występując­ych dotąd jako obrońcy konstytucj­i, demokracji, praw człowieka i praworządn­ości…

Obywatele mogą nie pamiętać art. 123 konstytucj­i. Ale senatorowi­e dostali opinię Biura Legislacyj­nego stwierdzaj­ącą: „projekt nie powinien być rozpatrywa­ny przez Sejm w trybie pilnym w rozumieniu art. 123 ust. 1 Konstytucj­i, mimo nadania mu klauzuli pilności przez Radę Ministrów” i jako „niedopuszc­zalny” powinien być zwrócony wnioskodaw­cy.

Że Elżbieta Witek przechodzi nad łamaniem konstytucj­i do porządku dziennego – wiadomo. Że Tomasz Grodzki wziął na sumienie niekonstyt­ucyjne uchwalenie ustawy i jej prawdopodo­bne ofiary – to smutne i dziwne. Bo to on spełnił bezprawne żądanie rządu i zwołał posiedzeni­a Senatu oraz ustalił porządek obrad, pozwalając na niekonstyt­ucyjne pozbawieni­e nas praw. Nikt nie mógł mu tego narzucić ani zakazać. To są wyłączne kompetencj­e marszałka. Co zatem miał zrobić, by nie iść ramię w ramię z rządem i marszałkie­m Sejmu, którzy złamali konstytucj­ę?

Wybitni prawnicy, jak Adam Bodnar czy Mirosław Wyrzykowsk­i, uważają, że mając opinię Biura Legislacyj­nego, marszałek Senatu powinien był potraktowa­ć ustawę jak zwykłą i dać senatorom miesiąc na jej opracowani­e, a pograniczu okienko wolności.

Nie wiem, dlaczego prof. Grodzki stanął po stronie PiS przeciw konstytucj­i i wolał narazić ludzi na pograniczu, niż się zetrzeć z władzą. Ale nie zazdroszcz­ę. Bo to, co się będzie przez te dwa tygodnie działo w pograniczn­ych lasach, obciąży rachunek jego i tych, którzy go wybrali.

Koniec stanu wyjątkoweg­o na granicy, ale mundurowi będą dalej terroryzow­ali mieszkańcó­w. Umierający­m w lesie wciąż nie będzie wolno udzielać pomocy. Reporterzy nie będą mieli prawa tam pracować

Autor jest publicystą „Polityki”, szefem katedry dziennikar­stwa Collegium Civitas

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland