Filip Zawada
dystansem sprowadzającym indywidualne doświadczenie do wspólnego mianownika a osobistym bólem, który grozi osunięciem się w kicz, niezależnie od tego, jak jest prawdziwy.
Pisanie o stracie rodzica jest zawsze pułapką. Łatwo postawić czytelnika w sytuacji moralnego szantażu: czy wypada krytykować, nie doczytać, poczuć się znudzonym?
Aleksandra Zbroja stanęła przed zadaniem podwójnie ryzykownym. Jej debiut „Mireczek” to opowieść o zmarłym ojcu zmagającym się z uzależnieniem od alkoholu. Czy może raczej ojcem pijakiem, menelem, osiedlowym żulem. Bo „osobą z uzależnieniem alkoholowym” mogą sobie być ojcowie lekarze, prawnicy i menedżerowie upijający się drogimi alkoholami w drogich wnętrzach, a nie facet, który rzyga na klatkę schodową i kradnie ze stołu widelec, by wydłubać sobie z pleców esperal.
Linia między szczerością a cynizmem jest cienka. Zbroja balansuje na niej, nie tracąc równowagi. Byłoby to jednak tylko sztuczką, gdyby nie jeszcze jedna ważna cecha jej książki: doskonale przemyślana struktura. To ona z autobiograficznego reportażu robi literaturę.
Dla polskiego czytelnika ta historia zapewne okaże się zupełnym zaskoczeniem. Na I wojnę przywykliśmy bowiem patrzeć przez pryzmat walki o niepodległość. Czas się dowiedzieć o koszmarze tamtych czasów na całym kontynencie, o tym, że w mundurach francuskiej armii szli wspólnie biali i czekolady, jak mówią o sobie bohaterowie Diopa.
139 stron literackiego piękna, choć przecież zaprezentowana w powieści historia jest iście piekielna.
Zbyt wiele zim minęło, żeby była wiosna
Znak, Kraków
Bezimienny narrator „Zbyt wiele zim minęło, żeby była wiosna” opowiada swoje życie z perspektywy upokorzeń doznawanych od dziadka. „Mój dziadek był fiutem” – brzmi pierwsze zdanie książki, i od tego miejsca można współczuć narratorowi albo zapałać oburzeniem na niego i współczuciem do dziadka.
Pogarda dla kilkulatka, przemoc dla dziesięciolatka, wieczne szyderstwa z nastolatka i dorosłego – i tak żyćko zleci. Córka i zięć Szczepana mają nie lepiej niż ich potomek, na niewidzialnej nitce krążą w orbicie dziadka.
Z jednej strony czuję złość na Szczepana i uległych wobec niego dorosłych, którzy nie potrafią ochronić narratora, a z drugiej – irytację na bohatera, że pozwala w siebie wmontować wstyd i mechanizmy racjonalizowania podłej rzeczywistości. Wygląda mi ten dziadek na lustrzane odbicie bohatera, na jego samego, znienawidzonego. Dwie równie tragiczne postaci.
Jesteśmy świadkami wielkiej zmiany sposobu, w jaki ludzkość buduje swoje opowieści, czy tylko kosmetycznej poprawki? Odpowiada Katarzyna Wężyk
•
W ludzkiej naturze zawiera się element złej rywalizacji. To on każe jednym ludziom zmieniać innych ludzi w hołotę – mówi Juliuszowi Kurkiewiczowi Elizabeth Strout
•
Wojna jest przeciwieństwem filozofii – wybucha wtedy, kiedy przestaje się myśleć. Katarzyna Bielas przepytuje Josteina Gaardera
• Próżność jest OK?
Co z naszymi uczuciami robi internet, sprawdza Miłada Jędrysik
Przygotował go Grzegorz Wysocki, zastrzegając, że będzie pytał pisarkę o wszystko i przerywał
•
Dlaczego to amerykański tygodnik „New Yorker” zainspirował Wesa Andersona do nakręcania filmu? Sprawdza Weronika Murek