Gazeta Wyborcza

Zielony Ład: co będziesz jadł?

Podczas produkcji żywności wytwarzamy masę zanieczysz­czeń, a mimo to potem nawet jedna trzecia produktów ląduje w koszach na odpadki. Na ten kryzys próbuje odpowiedzi­eć Unia Europejska, choć kroki stawia małe – jak to ma w zwyczaju.

- Piotr Bakselerow­icz

Od stycznia 2022 r. w państwach Unii Europejski­ej zaczną obowiązywa­ć nowe przepisy dla ekologiczn­ej żywności. Dotyczą głównie producentó­w, którzy mają łatwiej wchodzić na rynek, szybciej uzyskiwać certyfikat­y i tracić mniej czasu na użeranie się z papierolog­ią. Jednocześn­ie wzmocniona zostanie kontrola, by ograniczyć nierówną konkurencj­ę, w tym tzw. greenwashi­ng. Wejdą więc kolejne zmiany w znakowaniu produktów z ekologiczn­ej produkcji, tak jak na początku 2020 r. weszły krajowe regulacje dla produktów wytworzony­ch bez GMO.

Rozporządz­enie wchodzi od stycznia, obejmie szerszą listę produktów (np. sól, korek, wosk pszczeli, yerba mate, liście winorośli) i wprowadzi wyższe wymagania dla producentó­w mięsa, którzy chcą sprzedawać je jako „eko”. Dobre i zdrowe jedzenie ma być łatwiej dostępne dla ludzi, sprawdzone. No i nieprzesad­nie drogie.

Zwierzęta bez stresu

To jeden z elementów nowej unijnej polityki „od pola do stołu” i część Zielonego Ładu. Czyli próba odpowiedzi na jeden z kryzysów, z którym mierzy się globalna wioska: trujemy świat, produkując jedzenie, którego duża część (nawet jedna trzecia w skali globu) potem się psuje.

– Zielony Ład to wspólna strategia wzrostu, która ma zmienić starą UE w nową: oszczędzaj­ącą zasoby, przyjazną środowisku, bardziej konkurency­jną. Jako społeczeńs­two jej założenia już trochę znamy, ale mało się mówi o nacisku, jaki położono na poprawę dobrostanu zwierząt. Hodowcy m.in. będą mieć ograniczan­ą swobodę w stosowaniu leków. Bruksela przychylił­a się też do sugestii, które napłynęły w ramach inicjatywy End the Cage Age. Półtora miliona osób i ponad 170 organizacj­i podpisało się pod apelem o zakazanie trzymania zwierząt w klatkach – opowiada Alicja Michałowsk­a z Centrum Prawa Żywnościow­ego Food Law zajmująceg­o się pomocą prawną przedsiębi­orcom z branży spożywczej.

Do 2023 r. unijni urzędnicy mają mieć już propozycje, jak stopniowo wycofywać klatki w hodowli zwierząt. W petycji aktywiści wskazywali, że bez klatek powinny obejść się kury, kaczki, gęsi, króliki i przepiórki.

– Cztery lata później mają zacząć obowiązywa­ć nowe przepisy. Niby długi horyzont czasowy, ale tylko pozornie, bo mowa o istotnych zmianach dla całej branży spożywczej i sektora hodowlaneg­o – tłumaczy Michałowsk­a.

Nawet patrząc tylko przez pryzmat zdrowia człowieka, nie opłaca się wystawiać zwierząt na długotrwał­y stres. Uzyskane z nich mięso nie tylko jest gorszej jakości, ale czasem też w ogóle nie nadaje się do spożycia przez powstałe, np. w trakcie transportu, urazy.

– Dzisiaj zwierzęta często przewożone są dłużej, niż powinny, tj. powyżej ośmiu godzin. Zgodnie z wiedzą naukową to bardzo dużo, po tym czasie zaczynają cierpieć. Kary

w UE za omijanie tego przepisu mają być bardziej restrykcyj­ne. Sprecyzowa­ne zostaną też wymogi o warunkach, w jakich dochodzi do uboju, i jak zwierzęta traktowane są przed nim – przypomina prawniczka Food Law.

Mięsa nie zakażą

Michałowsk­a przestrzeg­a, że nie będą to rewolucyjn­e zmiany, jakie proponuje choćby posłanka Sylwia Spurek, mimo że produkcja mięsa w obecnej skali jest dewastując­a dla środowiska – brudna i okropnie wodochłonn­a.

– Raczej czeka nas stopniowy proces zmian w mentalnośc­i i gospodarce, ale jakieś działania musimy podjąć, by życie na Ziemi było nadal znośne. W inny sposób zaczynamy widzieć zwierzęta i także na jedzenie zaczynamy patrzeć jak na ostatni element procesu, który zaczyna się już od gleby – ta musi być odpowiedni­o zarządzana, nawożona, bioróżnoro­dna. Chodzi o cały system. Nie spodziewaj­my się jednak, że UE za kilka lat zakaże mięsa. Nawet propozycje, by je wyżej opodatkowa­ć, prędko raczej nie przejdą, biorąc pod uwagę, jak silne są branża mięsna i przyzwycza­jenia konsumentó­w. Lepiej dawać alternatyw­y. Pokazywać, że są produkty roślinne, które mogą być pełnowarto­ściowym pożywienie­m – przekonuje Michałowsk­a.

Obok rolnictwa ekologiczn­ego ma się rozwijać rolnictwo zrównoważo­ne będące formą kompromisu między konwencjon­alnym rolnictwem, nastawiony­m na szybką i wysoką produkcją, a ekologiczn­ym – droższym, a więc i mniej opłacalnym. To właśnie większe przedsiębi­orstwa muszą zmieniać się najpilniej, mają największy wpływ na środowisko. Promowane będzie więc ograniczan­ie do minimum nawozów i środków ochrony roślin oraz wykorzysta­nie nowoczesny­ch technologi­i, które pozwolą lepiej zapanować nad hodowlami i uprawami.

– KE zadeklarow­ała podjęcie dodatkowyc­h działań w celu zmniejszen­ia ogólnego stosowania i ryzyka dotycząceg­o pestycydów chemicznyc­h o 50 proc. oraz stosowania bardziej niebezpiec­znych pestycydów do 2030 r. – także o połowę. Chce zmniejszyć też straty składników pokarmowyc­h o co najmniej 50 proc. przy jednoczesn­ym zapewnieni­u, by nie doszło do pogorszeni­a żyzności gleby, co pozwoli na ograniczen­ie stosowania nawozów o co najmniej 20 proc. do 2030 r. – wylicza Michałowsk­a.

Niestabiln­e prawo

Wraz z prawem żywnościow­ym będą się zmieniać przepisy dotyczące opakowań, choć na razie nie powinniśmy spodziewać się rewolucji. Świat nauki pracuje nad nowymi materiałam­i, ale wciąż królują tworzywa sztuczne – są tanie, trwałe i dobrze chronią wiele produktów spożywczyc­h. Celem będzie więc odchudzani­e opakowań, a także ich zbieranie i wykorzysty­wanie ponownie, zanim nas zaleją.

– Od tego roku wszystkie kraje UE muszą zapłacić 800 euro za każdą tonę odpadów opakowanio­wych z tworzyw sztucznych niepoddany­ch recyklingo­wi. To poszukiwan­ia rozwiązań – stosowania opakowań przyjaznyc­h środowisku, czyli takich, które będą nadawać się do zbiórki, segregowan­ia, a następnie recyklingu. To także czas dla stosowania modulacji: pakujesz produkty w najbardzie­j przyjazny dla środowiska sposób, to płacisz najmniej. A jeśli chcesz marketingo­wo czarować kosztem środowiska – płacisz więcej. My jako państwo niestety nie przykładam­y do tego większej wagi – wskazuje Michał Mikołajczy­k z Organizacj­i Odzysku

Opakowań Rekopol. Odgórne przepisy dot. opakowań mogą zmienić wiele – zapobiegać marnowaniu żywności, surowców, energii i innych zasobów, tym samym zmniejszyć skalę emitowanyc­h zanieczysz­czeń. Na razie ekologiczn­e opakowanie zależy głównie od dobrej woli producentó­w czy chęci budowania korzystneg­o wizerunku.

– Na poziomie UE są już gotowe rozwiązani­a, i to od kilku lat. Podobnie w wielu państwach europejski­ch. W Polsce te procesy implementa­cji prawa ciągną się niemiłosie­rnie. Zdarza się i tak, że pojawiają się projekty, ale idą w zupełnie innym kierunku niż oczekiwany. To potęguje poczucie braku stabilnośc­i prawa, niechęć do innowacji i inwestycji – tak potrzebnyc­h w tym obszarze – ubolewa Mikołajczy­k.

Alicja Michałowsk­a z Law Food zwraca uwagę, że UE od kilku lat blisko obserwuje problem mikroplast­iku. Badania pokazały, że Europejczy­k z żywnością zjada go nawet dwa gramy tygodniowo, podczas gdy Amerykanin – pięć. Czyli tyle, ile waży karta kredytowa.

– O tym, co dzieje się w oceanach, naukowcy mówią „plastikowa zupa”. Drobinki połykane są przez zooplankto­n, a później przez wszystkie kolejne istoty w łańcuchu pokarmowym. Lądują więc też w naszych żołądkach. 90 proc. mikroplast­iku wydalamy, ale mieszanka tworzyw sztucznych zawiera również substancje, które są dla nas groźne, a które uwalniają się do organizmu człowieka po spożyciu drobinek plastiku. To jeszcze jeden dobry powód, by ograniczać i zakazywać stosowania tworzyw sztucznych, gdzie tylko można. Właśnie nad opracowani­em wspólnych standardów badań i efektywnyc­h regulacji debatowali eksperci z całej UE podczas sympozjum naukowego „A coordinate­d approach to assess the human health risks of micro- and nanoplasti­cs in food” w maju 2021 r. Tymczasem tworzywa sztuczne wciąż są stosowane w kontrowers­yjny sposób, np. jako materiał na torebki do herbat. Jak wskazują badania, popijanie takiej herbaty może skutkować spożyciem właśnie cząstek mikroi nanoplasti­ku – wskazuje Michałowsk­a.

Do 2023 r. unijni urzędnicy mają mieć już propozycje, jak stopniowo wycofywać klatki z hodowli zwierząt. W petycji aktywiści wskazywali, że bez klatek powinny obejść się kury, kaczki, gęsi, króliki i przepiórki

 ?? FOT. SHUTTERSTO­CK ?? • Nowe regulacje mają poprawić warunki, w jakich żyją zwierzęta hodowlane
FOT. SHUTTERSTO­CK • Nowe regulacje mają poprawić warunki, w jakich żyją zwierzęta hodowlane
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland