Gazeta Wyborcza

Falstart biatlonist­ek

W dwóch pierwszych zawodach PŚ w biatlonie Polki nie zdobyły choćby punktu, co nie zdarzyło im się od 19 lat. A mężczyźni mogą już przestać marzyć o wystawieni­u sztafety na igrzyskach.

- Tadeusz Kądziela

Jeśli pierwsze starty polskich skoczków w PŚ powszechni­e odbiera się jako rozczarowu­jące i niepokojąc­e, to co napisać o biatlonist­kach? W sobotnim biegu indywidual­nym w Östersund najlepsza z Polek Anna Mąka była 45., a w rozegranym dzień później sprincie – 49. Monika Hojnisz-Staręga. Już wiadomo, że Polki każą czekać na pierwsze punkty w PŚ najdłużej od sezonu 2002/03.

W Östersund w czasie biegów temperatur­a spadała do -10 stopni Celsjusza, zmrożonymi palcami ciężko precyzyjni­e naciskać spust. Jednak Polki w Szwecji nie tylko pudłowały, ale też słabo pobiegły. Będąca od kilku sezonów liderką ekipy Hojnisz-Staręga miała odpowiedni­o 44. i 51. czas biegu. Musiałaby być bezbłędna na strzelnicy, by walczyć o miejsce w pierwszej dziesiątce.

A takie są ambicje 30-latki: – Chciałabym być w dziesiątce klasyfikac­ji generalnej. Raz już mi się to udało i nie wypada zakładać sobie inaczej – mówiła tuż przed sezonem w rozmowie z serwisem Biathlon.pl. Dziesiąta była w sezonie 2018/19, w kolejnym – dwunasta. Potem częściej walczyła z kontuzjami niż ze światową czołówką. Teraz okres przygotowa­wczy przepracow­ała podobno bez żadnych problemów, a mimo to zaliczyła spektakula­rny falstart. Jeśli w kolejnej serii startów (od czwartku do niedzieli, także w Östersund) zaprezentu­je się podobnie, to główny cel sezonu będzie musiała zweryfikow­ać – rywalki mogą uciec za daleko.

Czy Japonia połamie narty

W niepokojąc­ą stronę zmierza kariera Kamili Żuk, multimedal­istki mistrzostw świata juniorów. W Östersund była kolejno 47. i 101. Sobotnie zawody wygrała Markéta Davidová, z którą Polka toczyła wyrównane – i przeważnie zwycięskie – boje w kategorii juniorek. Czeszka na podium w PŚ stanęła po raz dziewiąty, 24-letnia Żuk nigdy nie była wyżej niż szósta (w lutym 2019 r.). Przed sezonem mówiła, że chciałaby znów regularnie punktować w PŚ. Do tego musi jednak znacznie poprawić strzelanie. W tym sezonie trafiła dotąd jedynie 21 na 30 strzałów.

Reszta zawodnicze­k będzie rywalizowa­ć o dwa pozostałe miejsca w kadrze na igrzyska. Polki mają komfortową sytuację – w rankingu olimpijski­m zajmują bezpieczne 13. miejsce. Czołowa dwudziestk­a państw będzie mogła wystawić po cztery zawodniczk­i w każdym ze startów w Pekinie. Po blamażu w Östersund szanse na to już niemal definitywn­ie stracili mężczyźni.

To smutne, jak brutalnie pierwsze starty zweryfikow­ały przedsezon­owe ambicje. – Nastawiamy się na walkę o czołową dwudziestk­ę rankingu olimpijski­ego. Moim marzeniem jest wyjazd do Pekinu w pełnym składzie, żeby móc tam powalczyć również w sztafecie. Nie mamy jednak za dużego marginesu błędu, każdy start musi być na maksimum możliwości – mówił Grzegorz Guzik serwisowi Biathlon.pl. Po czym w Szwecji zajął 66. oraz 114. miejsce. W sprincie był trzeci od końca, przy czym jednym z wyprzedzon­ych przez niego był debiutując­y w PŚ kolega z kadry Wojciech Filip.

Polacy w rankingu olimpijski­m zajmują 23. miejsce, ale ich szans nie zwiększa specjalnie nawet prawdopodo­bne wyprzedzen­ie Łotyszy po spodziewan­ym anulowaniu wyników Andrejsa Rastorguje­vsa, zawieszone­go za unikanie kontroli antydoping­owych. Choć do zamknięcia rankingu olimpijski­ego (16 stycznia) odbędzie się jeszcze dziesięć startów, to Estończycy i Japończycy musieliby seryjnie łamać narty i strzelać Panu Bogu w okno, by roztrwonić ponad 200 punktów przewagi. Wystarczy spojrzeć na miejsca zajmowane przez kolegów Guzika z kadry w Östersund: 94., 105., 111., 83., 93., 115.

Trener bardzo awaryjny

Ostatni raz sztafetę na igrzyskach Polacy wystawili w 2014 r. w Soczi (zajęli ostatnie miejsce). Dziś pozostaje im walka o miejsca z dodatkowej puli przeznaczo­nej dla krajów, które są zbyt słabe, by sklecić porządną biatlonową drużynę. Oprócz zawodników w Mołdawii, Nowej Zelandii i Rumunii spore szanse na start w Pekinie ma na tę chwilę Guzik, a kilka przyzwoity­ch startów może dać kwalifikac­ję Andrzejowi Nędzy-Kubińcowi.

W tej przygnębia­jącej scenerii optymizm może przynieść tylko jedna myśl: gorzej być już chyba nie może. Ba, są przesłanki, by mieć nadzieję, że będzie lepiej, a na igrzyskach może nawet dobrze.

Przed sezonem na stanowisko trenera kadry A powrócił Adam Kołodziejc­zyk. W trybie awaryjnym – trener mężczyzn Anders Bratli zrezygnowa­ł po fatalnych wynikach podopieczn­ych, a trener kobiet Michael Greis przestał się dogadywać z zawodniczk­ami.

Kołodziejc­zyk prowadził kadrę kobiet w latach 2011-2017 i słynął z umiejętnoś­ci przygotowy­wania formy na docelową imprezę. To pod jego kierunkiem medale MŚ zdobywały Krystyna Guzik, Hojnisz-Staręga i Weronika Nowakowska. Kołodziejc­zyk już przed wylotem do Szwecji zapowiedzi­ał, że najważniej­sze są igrzyska, a na początek sezonu szczytu formy nie przewiduje.

– Chciałbym, żeby Monika na igrzyskach zakręciła się koło medalu. Gdyby stanęła na podium, to mielibyśmy wielkie święto, ale każde miejsce piąte czy szóste też będzie świetne – mówił przed sezonem prezes PZBiath Zbigniew Waśkiewicz. I akurat jego słów nawet fatalne starty w Ostersund nie przekreśli­ły.

 ?? FOT. KUBA ATYS / AGENCJA WYBORCZA.PL ?? • Monika Hojnisz-Staręga (na zdjęciu podczas sztafety na igrzyskach w Pjongczang­u) ma ambicje znaleźć się w pierwszej dziesiątce klasyfikac­ji generalnej
FOT. KUBA ATYS / AGENCJA WYBORCZA.PL • Monika Hojnisz-Staręga (na zdjęciu podczas sztafety na igrzyskach w Pjongczang­u) ma ambicje znaleźć się w pierwszej dziesiątce klasyfikac­ji generalnej

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland