Niemcy chcą wprowadzić obowiązkowe szczepienia
Ponad 70 tys. zakażeń dziennie, pękające w szwach szpitale – i coraz większy opór ze strony antyszczepionkowców. Ale niemieccy politycy wprowadzenia obowiązkowych szczepień na koronawirusa nie traktują już jako tematu tabu.
– Pod koniec lutego, najdalej na początku marca – tak Olaf Scholz, desygnowany na nowego kanclerza lider socjaldemokracji, wyobraża sobie termin wprowadzenia przepisów dotyczących obowiązkowych szczepień.
To przełomowa deklaracja przyszłego szefa rządu koalicji SPD, Zielonych i FDP (Scholz w przyszłym tygodniu otrzyma wotum zaufania od Bundestagu i zostanie zaprzysiężony na kanclerza). Urzędujący gabinet Angeli Merkel – a Scholz jest w nim ministrem finansów – opowiadał się wyłącznie za dobrowolnymi szczepieniami.
Dopiero w czwartek ustępująca kanclerz Merkel oznajmiła, że obowiązkowych szczepień jednak nie wyklucza, oraz że to może być „akt narodowej solidarności”.
Jeszcze w czerwcu, gdy Francja wprowadziła obowiązkowe szczepienia dla pracowników służby zdrowia i domów opieki, Merkel zarzekała się, że „Niemcy
nie pójdą tą samą drogą”. Zamiast tego jej rząd koncentrował się na masowym propagowaniu szczepień.
To jak pożar
Bilans po pół roku? We Francji, gdzie co najmniej pierwszą dawkę przyjęło 77 proc. społeczeństwa, w ostatnich dniach zakażeń gwałtownie przybywa, ale i tak jest ich mniej niż w Niemczech – a tam pierwszą dawkę podano 71,5 proc. populacji. Ta pozornie niewielka różnica w odsetku zaszczepionych przekłada się na o wiele mniejsze śmiertelne żniwo pandemii. We Francji średni wskaźnik codziennych zgonów nie przekracza 75, w Niemczech dobija do 300.
Najgorsza sytuacja panuje we wschodnich landach: Saksonii i Turyngii, czyli tam, gdzie stopień wyszczepienia jest najniższy. – To jak gigantyczny pożar – alarmują lekarze w Saksonii. W powiatach przy granicy z Czechami na OIOM-ach nie ma już wolnych łóżek, a personel goni resztkami sił.
W innych częściach kraju sytuacja nie jest wiele lepsza. – Musimy się liczyć z tym, że trzeba będzie prowadzić selekcję pacjentów do terapii – przestrzega Erik Bodendieck, szef izby lekarskiej landu. Chodzi o sytuacje, w której lekarze wybierają tych, którzy ich zdaniem mają największe szanse na przeżycie – i to ich podłączają do respiratora.
W Bawarii i Badenii-Wirtembergii szpitale, by móc przyjmować pacjentów, odsyłają część chorych do innych placówek.
Sytuację pogarsza omikron, nowy wariant koronawirusa, wedle pierwszych ocen naukowców jeszcze bardziej zakaźny niż delta. W tej chwili liczba pacjentów wymagających intensywnej opieki dobija do 5 tys. i szybko rośnie.
Austria daje przykład
Prace w parlamencie nad projektem stosownej ustawy mają się rozpocząć jeszcze w grudniu. Jej przyjęcie jest pewne, chociaż Scholz zapowiada, że w tej sprawie w SPD nie będzie dyscypliny partyjnej
W tej drastycznej sytuacji niemieccy politycy postanowili zmienić zdanie w sprawie obowiązkowych szczepień. Wpływ na ich decyzję miał też austriacki rząd, który jako pierwszy ogłosił wprowadzenie nakazu szczepień. Ma on wejść w życie w lutym. Wstępny projekt nowych przepisów za odmowę przyjęcia szczepionki zakłada karę 3,6 tys. euro lub miesiąca więzienia. Z dyskusji niemieckich polityków wynika, że Berlin pójdzie podobną drogą.
– Za łamanie nakazu będą grzywny – mówi Marco Buschmann, polityk FDP, który ma objąć resort sprawiedliwości. Policja nie będzie jednak doprowadzać ludzi siłą do punktów szczepień.
– Jest konsensus wśród konstytucjonalistów, że nie można ludzi zmuszać siłą do szczepienia – mówi przyszły minister. Powszechny nakaz wejdzie w życie za dwa-trzy miesiące, ale już w grudniu obowiązkowymi szczepieniami mają zostać objęci pracownicy służby zdrowia.
Prace w parlamencie nad projektem stosownej ustawy mają się rozpocząć jeszcze w grudniu. Jej przyjęcie jest pewne, chociaż Scholz zapowiada, że w tej sprawie w SPD nie będzie dyscypliny partyjnej. Przeciw przepisom zagłosują posłowie skrajnie prawicowej AfD i być może część posłów CDU.
Nowy kanclerz chce też przyspieszyć szczepienia, tak by do Bożego Narodzenia wykonać ich 30 mln. Eksperci wątpią jednak, czy jest to możliwe. Antyszczepionkowcy, wspierani przez nie tylko niemiecką skrajną prawicę, ale też skrajną lewicę, organizują coraz gwałtowniejsze protesty. Zapowiedź wprowadzenia nakazu szczepień jeszcze bardziej ich zmobilizuje.
●