TSUE oddali skargę Polski
Przepisy „pieniądze za praworządność” są zgodne z traktatami unijnymi – uznał wczoraj rzecznik generalny TSUE. Odrzucił wszystkie argumenty władz Polski i Węgier.
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE co do legalności „pieniędzy za praworządność” jest spodziewany w pierwszym kwartale 2022 r., ale TSUE w stanowczej większości przypadków w swych orzeczeniach trzyma się rekomendacji rzeczników generalnych. W przypadku „pieniędzy za praworządność” terminy są kluczowe, bo Komisja Europejska dochowuje obietnicy danej przed rokiem premierom Mateuszowi Morawieckiemu i Viktorowi Orbánowi, że nie będzie wnioskować o zawieszenie wypłat funduszy unijnych do czasu wyroku TSUE o zgodności tych nowych przepisów z traktatami unijnymi.
Głównym motywem tej obietnicy było odwleczenie rzeczywistego zastosowania przepisów, które teoretycznie obowiązują już od stycznia.
Do takiego opóźnienia dążył głównie Orbán, by przed wyborami parlamentarnymi z wiosny 2022 r. uniknąć kłopotów z zamrażaniem wypłat z budżetu UE przez Brukselę. Węgier skutecznie wykorzystał do tego wsparcie Morawieckiego.
Polska i Węgry argumentowały przed TSUE, że rozporządzenie „pieniądze za praworządność” bezprawnie dubluje sankcyjną procedurę z artykułu siódmego, w którym do nałożenia kar trzeba jednomyślności pozostałych krajów Unii, a w nowym rozporządzeniu – tylko większości 15 z 27 krajów Unii obejmujących 65 proc. ludności Unii.
Rzecznik generalny Manuel Campos Sánchez-Bordona obalił wczoraj tę argumentację. Podkreślił, że w spornym rozporządzeniu chodzi wyłącznie o takie naruszenia praworządności, które „wystarczająco bezpośrednio” zagrażają należytemu zarządzaniu funduszami Unii lub jej interesom finansowym. A zatem instytucje UE mają prawo podejmować działania w obronie budżetu poza artykułem siódmym.
Czym jest państwo prawa?
Ponadto przedstawiciele rządów Morawieckiego i Orbána m.in. przekonywali, że pojęcie państwa prawa jest tak szerokie i niedoprecyzowane, że groźba zawieszenia czy nawet redukcji funduszy za łamanie zasad praworządności prowadzi do niepewności prawnej. Twierdzili, że – parafrazując ich wystąpienia na listopadowej rozprawie w TSUE – nie wiadomo, gdzie dokładnie leżą czerwone linie w tej kwestii.
Jednak rzecznik TSUE podkreślił, że Unia ma prawo doprecyzowywać poszczególne pojęcia na użytek konkretnych przepisów. A w rozporządzeniu „pieniądze za praworządność” Unia jasno wskazała na zasadę legalności, która oznacza przejrzysty, rozliczalny, demokratyczny i pluralistyczny proces stanowienia prawa, na zasadę pewności prawa, na zakaz arbitralności w działaniu władz wykonawczych, na zasadę skutecznej ochrony sądowej, w tym dostępu do wymiaru sprawiedliwości (zapewnianej przez niezawisłe i bezstronne sądy), a także na zasadę podziału władzy oraz niedyskryminacji i równości wobec prawa.
Komisja Europejska już 19 listopada wzięła Polskę i Węgry pod lupę w ramach „pieniędzy za praworządność”, inicjując to postępowanie za pomocą pism do Polski i Węgier wskazujących na podejrzenia co do poważnych defektów praworządności, które mogą przeszkodzić w poprawnym zarządzeniu funduszami UE. I poprosiła o wyjaśnienia w ciągu dwóch miesięcy.
Ten bardzo wstępny krok Komisji jest opisany w przepisach „pieniądze za praworządność” jako opcjonalna część tej procedury mogąca poprzedzać „powiadomienie”, od którego musiałoby – wedle nieoficjalnych szacunków – minąć co najmniej pół roku do ewentualnego zawieszenia wypłat z budżetu UE, w tym z Funduszu Odbudowy (po wyroku TSUE, którego dotyczy wczorajsza opinia rzecznika generalnego).
Problemy: TK, sądy i uprawnienia Ziobry
W liście do władz Polski wymieniono cztery zbiory zastrzeżeń. Jeden dotyczy wpływu dwóch rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego (z lipca i października tego roku) ograniczających nadrzędność prawa Unii.
Komisja pyta, jak Polska w takich warunkach zamierza wykonywać szczegółowe przepisy unijne o dyscyplinie w gospodarowaniu funduszami unijnymi.
Drugi problem to podważanie niezależności wymiaru sprawiedliwości, choć to właśnie niezawisłe sądy mają kluczową rolę w odstraszaniu i karaniu przekrętów z funduszami UE.
Trzecia sprawa dotyczy wątpliwości co do „skuteczności i bezstronności prokuratury”, która podlega prokuratorowi generalnemu będącemu jednocześnie ministrem sprawiedliwości (czyli Zbigniewowi Ziobrze), co rodzi obawy o rzetelność ścigania np. korupcji, w którą byłyby zaangażowane władze.
Związana z Ziobrą czwarta grupa zastrzeżeń dotyczy nieskuteczności działań prokuratorskich. Komisja przywołuje argument o „zinstytucjonalizowanej korupcji”, czyli przypadkach podejrzeń o korupcję na wysokim szczeblu, które nie są należycie ścigane ze względów politycznych. Komisja zażądała od Polski wykazu spraw od 2016 r., w których polska prokuratura umorzyła, nie podjęła lub wciąż prowadzi postępowania w sprawach wskazanych przez OLAF, czyli unijny NIK.
●
Polska i Węgry argumentowały, że rozporządzenie „pieniądze za praworządność” bezprawnie dubluje procedurę z art. 7