Wielkie kłopoty producenta Pegasusa
– NSO Group jako firma jest skończona. Nie przetrwa tego kryzysu, nikt już nie kupi od niej Pegasusa – mówi „Wyborczej” Yossi Melman, autor książki „Szpiedzy Mosadu i tajne wojny Izraela”.
W ubiegłym tygodniu krytyczna wobec rządu i ścigana dyscyplinarnie za śledztwo ws. „wyborów kopertowych” prokurator Ewa Wrzosek ze stowarzyszenia Lex Super Omnia otrzymała od firmy Apple ostrzeżenie, że mogła paść ofiarą inwigilacji ze strony polskich służb. Miały one wykorzystać oprogramowanie szpiegowskie Pegasus do łamania zabezpieczeń smartfonów.
Podobne powiadomienia otrzymali dziennikarze, aktywiści i działacze na rzecz ochrony praw człowieka na całym świecie.
Alerty to pokłosie konfliktu, który Apple prowadzi z oferującą Pegasusa izraelską firmą NSO Group. Producent iPhone’a dzień wcześniej pozwał Izraelczyków, zarzucając im inwigilację użytkowników swoich telefonów.
W odpowiedzi izraelski rząd ograniczył liczbę państw, do których NSO i inne firmy oferujące cyberbroń mogą eksportować swoje systemy – z listy 102 krajów wykreślono m.in. Polskę, Węgry oraz 63 inne państwa uznane za „niedemokratyczne”. Władze Izraela starają się w ten sposób poprawić relacje z USA, które w listopadzie zakazały NSO sprzedaży swojego oprogramowania amerykańskim służbom i firmom.
W efekcie NSO, z chwilą wygaśnięcia licencji, którą zakupiły polskie służby, nie będzie mogło już jej przedłużyć ani obsługiwać u nas Pegasusa. System po prostu przestanie działać.
„Sprzedawać, sprzedawać, sprzedawać”
Zdaniem Yossi Melmana, urodzonego w Polsce izraelskiego pisarza i dziennikarza, autora książki „Szpiedzy Mosadu i tajne wojny Izraela”, NSO Group przez spór z Apple’em i wpisanie firmy na „czarną listę” Departamentu Handlu USA jest „już skończone”.
– Firma jest klinicznie martwa. Nie podniesie się z tego kryzysu. Mogą jeszcze dostać zgodę ministerstwa obrony na sprzedaż swoich systemów do 37 demokratycznych krajów, ale po tej serii skandali nikt już nic od nich nie kupi – mówi „Wyborczej” Melman.
I dodaje: – Natomiast reakcja izraelskiego rządu jest zbyt późna i ograniczona. Dotychczas ministerstwo obrony wręcz zachęcało, żeby sprzedawać broń i te systemy na prawo i lewo. Eksportowali wszystko: rakiety, czołgi, samoloty, amunicję i oprogramowanie szpiegowskie. To była standardowa polityka przez lata, niezależnie, jaki rząd był u władzy: sprzedawać, sprzedawać, sprzedawać. Nie było żadnych ograniczeń i prawie żadnych regulacji. W tym klimacie NSO mogło prosperować bardzo dobrze.
Jak tłumaczy Melman, NSO było też zachęcane przez Mosad do oferowania Pegasusa różnym reżimom autorytarnym, przede wszystkim z Bliskiego Wschodu.
– Sprzedali to Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonym Emiratom Arabskim czy do Bahrajnu, z którymi Mosad przez lata budował potajemne relacje. Pegasus trafił też do Maroka, którego służby mogły inwigilować telefon prezydenta Francji Emmanuela Macrona. NSO było kryte przez izraelskie służby i wszystko odbywało się zgodnie z prawem. Tylko że, jeśli idziesz spać do podejrzanego hotelu, nie dziw się później, że obudzisz się pogryziony przez pluskwy. Jeśli robisz biznesy z Arabią Saudyjską, ZEA, z Meksykiem czy innymi niedemokratycznymi reżimami, nie dziw się, że ich służby nie będą używać tego systemu do walki z „terroryzmem”, ale przeciw dysydentom i dziennikarzom – dodaje Melman.
Zgubiła ich pycha
W lipcu konsorcjum gazet we współpracy z organizacją Forbidden
Stories dotarło do listy ponad 50 tys. numerów telefonów, które mogły być szpiegowane za pomocą Pegasusa.
Byli na niej obrońcy praw człowieka, naukowcy, prawnicy, politycy, urzędnicy i biznesmeni. Na liście znalazło się ponad 180 dziennikarzy m.in. z „Financial Times”, „The New York Times”, „The Economist”, telewizji CNN, France 24 oraz agencji Associated Press i Reuters. Zidentyfikowano wśród nich m.in. numer zamordowanego w 2017 r. reportera Cecilia Pinedy Birta, który ujawniał przypadki korupcji w Meksyku.
Z Pegasusa miał też korzystać węgierski rząd Viktora Orbána do śledzenia polityków opozycji oraz co najmniej pięciu dziennikarzy. NSO było również oskarżone, że Pegasusa wykorzystywano do inwigilacji publicysty „Washington Post” Jamala Khashoggiego, zamordowanego w 2018 r. w saudyjskim konsulacie w Stambule.
– Założyciele NSO nie przejmowali się kolejnymi doniesieniami, że ich system jest wykorzystywany do szpiegowania dysydentów czy aktywistów. Byli zbyt aroganccy, myśleli, że nawet zła prasa jest dla nich dobra, bo przynosi rozgłos. Zgubiła ich pycha, nie słyszeli o greckim pojęciu hybris. W Izraelu mamy na to powiedzenie: „Jeśli sikasz do basenu po kryjomu, to jedno, ale jeśli robisz to z trampoliny, to coś zupełnie innego”. Ich firma jest teraz zrujnowana – komentuje Yossi Melman.
●