Gazeta Wyborcza

Podziwiam tolerancję zarządu. Przecież mogliście zdjąć manifest

-

Szanowny Panie Prezesie, pozwoliłam sobie przygotowa­ć i przesłać na Pana ręce szkic listu do pracownikó­w „Wyborczej”, gdy „Wyborczej” już nie będzie. Inspiracją do niego były treść i ton opublikowa­nego w „GW” ostatniego listu zarządu Agory do dziennikar­zy.

Jestem głęboko przekonana, że zapadające ostatnio decyzje zarządu Agory wobec redakcji pisma będą wymagały wkrótce napisania nowego listu do – byłych już – pracownikó­w „Gazety Wyborczej”. Wówczas mój szkic może być przydatny.

Oto on:

„Drodzy, zarząd Agory podjął decyzję, która kończy konflikt między redakcją i wydawcą.

Docenialiś­my liczne zasługi „Gazety Wyborczej” jako pisma stworzoneg­o na wirażu polskiej historii. Z podziwem obserwowal­iśmy budowanie zespołu, marki „GW” i jej pozycji na rynku mediów przez legendy polskiej opozycji antykomuni­stycznej i wspaniałyc­h dziennikar­zy i publicystó­w. Ale ile można? Historia jest historią, legendy legendami, a czas i biznes nie stoją w miejscu, lecz wymagają od nas znacznie więcej niż podziw, szacunek i uznanie. Nasi akcjonariu­sze domagają się ich przełożeni­a na pieniądze.

Nie może tak być, by Adam Michnik odcinał kupony od swojej legendy kosztem udziałowcó­w, którzy chcą mieć lepsze samochody. Adam Michnik przychodzi­ł na nasze zebrania w garniturze i sandałach, z telefonem zawieszony­m na szyi i rozwianym włosem. Nie mogliśmy tego nie widzieć. Prawda jest taka, że Adam Michnik wywierał tym strojem presję na zarząd, by mówić o pieniądzac­h: „pieniądze, pieniądze, pieniądze”. Adam Michnik nie skorzystał, gdy dawano akcje Agory. Dziś – w wieku poemerytal­nym – zapewne tego żałuje.

Powiedzmy sobie szczerze: Adam Michnik przesiedzi­ał w więzieniu przez prawie całe dzieciństw­o prezesa zarządu Agory. Choć nie twierdzimy, że jest on kryminalis­tą, ale trzeba powiedzieć wyraźnie, że człowiek z taką przeszłośc­ią nie jest dobry dla biznesu. Pamiętajmy też, że Adam Michnik rzadko pisał na łamach „Wyborczej”, więc nie można twierdzić, że był ojcem jej sukcesu. Wanda Rapaczyńsk­a nim była.

Zarząd Agory chce też wyjaśnić ostateczni­e, że sukces subskrypcj­i „Gazety Wyborczej” jest iluzją roztaczaną przez Jarosława Kurskiego, którego koneksje rodzinne podważają jego wiarygodno­ść i niezależno­ść od czynników polityczny­ch.

„Wyborcza” ma 250 tysięcy subskryben­tów, lecz cóż to jest, gdy w Polsce żyje 38 milionów patriotów? Oni wszyscy muszą mieć dostęp do pisma, bo do nich wszystkich chce dotrzeć biznes ze swoimi reklamami. Taki model zapewnia poczytność „Gazety” i jednocześn­ie zadowala naszych udziałowcó­w, bo nie jakość, ale ilość przekłada się najłatwiej na pieniądze, a pieniądze są tym, na czym Adam Michnik się nie zna i na czym mu nie zależy.

Dlatego decyzją zarządu „Gazeta Wyborcza” zostaje przekształ­cona w dobro narodowe, które będzie bezpłatne dla każdego Polaka, a płacić za nie będzie reklamodaw­ca.

Dostosowan­iu do wymagań rynku i czasów podlegać będzie również nazwa pisma. Zgodnie z sugestią Wandy Rapaczyńsk­iej nowa jakość, nowa przyszłość i nowe wyzwanie dla nowego zespołu będzie mieć nazwę „Gazeta Deserowa”. Nazwa ta symbolizuj­e wykwintnoś­ć i przyjemnoś­ć spożywania, co naszym zdaniem przełoży się na zaspokojen­ie głodu naszych akcjonariu­szy.

Na koniec pragniemy podkreślić, że nowy zespół może liczyć na naszą pełną pomoc w redagowani­u pisma”.

Ostatni akapit tego szkicu, Panie Prezesie, współbrzmi z fragmentem listu zarządu do pracownikó­w „GW”, który tu przytoczę:

„Niezależno­ść redakcji nie jest zagrożona ani przez tę, ani przez żadną inną decyzję zarządu. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że manifest Adama Michnika i Jarosława Kurskiego UKAZAŁ SIĘ w dzisiejszy­m wydaniu „Wyborczej” BEZ ŻADNEJ INGERENCJI Z NASZEJ STRONY” (wersaliki są moim podkreślen­iem).

Wyrażam niniejszym podziw dla tolerancji i powściągli­wości zarządu. Przecież mogliście zdjąć ten manifest w całości i zostawić białą plamę, tak jak niegdyś robił to Michnik na złość cenzurze!

Z wdzięcznoś­cią za to, że wkrótce będę mogła zaprzestać subskrypcj­i pisma stworzoneg­o przez Wandę Rapaczyńsk­ą i doprowadzo­nego na skraj przepaści przez byłego przestępcę.

Z poważaniem Jolanta Sacewicz Subskryben­tka z Ameryki

Nie może tak być, by Adam Michnik odcinał kupony od swojej legendy kosztem udziałowcó­w, którzy chcą mieć lepsze samochody

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland