Polska musi zapłacić kary od TSUE
Polska – wcześniej czy później – będzie musiała uiścić kary nałożone przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Bruksela ma narzędzia do ich egzekwowania.
Unijny Trybunał Sprawiedliwości – w rezultacie ignorowania jego wcześniejszych decyzji przez Polskę – wzmocnił pod koniec października środek tymczasowy dotyczący Izby Dyscyplinarnej oraz kluczowych elementów tzw. ustawy kagańcowej za pomocą kary dziennej w wysokości jednego miliona euro.
W efekcie licznik tej kary dla Polski bije już od 3 listopada (wtedy uznano postanowienie TSUE za doręczone) niezależnie od mylnych argumentów ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, że Polska kary może nie zapłacić, nie zapłaci albo że to tylko forma presji politycznej ze strony Brukseli, której można się oprzeć bądź wymusić jej poluzowanie na instytucjach UE.
Kara będzie narastać o jeden milion euro dziennie do momentu podporządkowania się przez Polskę postanowieniu TSUE o środku tymczasowym lub do czasu ostatecznego wyroku unijnego Trybunału co do tzw. ustawy kagańcowej.
Zgodnie z decyzją TSUE kara ma być wpłacana na rzecz Komisji Europejskiej (czyli innymi słowy – do budżetu UE), która – respektując decyzje TSUE – będzie musiała okresowo wystawiać wezwania do zapłaty.
Bruksela ma narzędzia
W razie odmowy uregulowania płatności przez polski rząd Komisja
Europejska będzie odliczać należne sumy w ramach ogólnych, również dokonywanych okresowo, rozliczeń między Polską i budżetem Unii. A skoro Polska pozostaje wielkim beneficjentem netto wspólnej kasy UE (znacznie więcej otrzymuje, niż wpłaca w postaci składek), będzie z czego potrącać.
Nawet gdyby rząd już dziś podporządkował się wszystkim decyzjom TSUE, nie unieważniłoby to wierzytelności powstałych dotychczas w ramach kary dziennej miliona euro.
Tu nie ma pola na polityczną uznaniowość, a Komisja Europejska – jako instytucja UE (i to kluczowa) – jest z definicji całkowicie związana decyzjami Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu. Dlatego w tej kwestii rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, ograniczające zasadę pierwszeństwa prawa unijnego w Polsce, nie mają znaczenia.
Bruksela musi to robić, ma do tego narzędzia oraz gwarancje skuteczności (możliwość potrąceń od funduszy dla Polski).
Kopalnia Turów – tu licznik też bije
Ponadto na polskim liczniku już od 20 września nabija się inna kara dzienna nałożona przez unijny Trybunał (a precyzyjniej – finansowe poszerzenie zabezpieczenia TSUE), czyli po pół miliona euro za ignorowanie decyzji TSUE o środku tymczasowym w sprawie kopalni Turów.
To efekt wniosku czeskiego rządu. Ale choć Praga teoretycznie mogła prosić o przelewanie tej kary do swojego budżetu (to Czechy wnioskowały bowiem o środek tymczasowy w sprawie Turowa), zwróciła się jednak o karę dla Polski ściąganą na rzecz budżetu UE. I do tego przychylił się TSUE.
Dlatego Komisja Europejska na początku listopada wysłała Warszawie pierwsze wezwanie do zapłaty za Turów za okres od 20 września do 19 października, czyli 15 mln euro do uiszczenia w ciągu półtora miesiąca”.
Jeśli ta kwota nie wpłynie na czas do unijnego budżetu, Komisja Europejska – być może po kolejnych ponagleniach wobec Warszawy – będzie mogła potrącić ją wraz z odsetkami od funduszy unijnych dla Polski.
●