Czym podpadł watykański dostojnik?
Kościół katolicki
To już wygląda na polityczny odruch Pawłowa. Gdy tylko przychodzi wiadomość, że jakaś osobistość ma uwagi do polityki polskiego rządu w sprawie uchodźców na naszej wschodniej granicy, od razu odzywają się protesty, sypią insynuacje i kalumnie. Taki los spotkał watykańskiego „ministra spraw zagranicznych” abp. Paula Richarda Gallaghera, który przyjechał z roboczą wizytą do Moskwy w drugim tygodniu listopada.
Spotkał się z ministrem spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Sergiejem Ławrowem, premierem Michaiłem Miszustinem i odpowiedzialnym za stosunki zagraniczne rosyjskiej Cerkwi prawosławnej metropolitą Hilarionem. Podczas spotkania z mediami dygnitarz kościelny otrzymał między innymi pytanie od dziennikarza rosyjskiej państwowej agencji prasowej TASS o sprawę uchodźców na granicy polsko-białoruskiej.
Co powiedział abp Gallagher
Gallagher uważany jest za bliskiego i lojalnego współpracownika papieża Franciszka. Temat uchodźców i migrantów leży papieżowi z Argentyny na sercu, a nawet jest jednym z priorytetów jego pontyfikatu. Franciszek apeluje o traktowanie ich jak ludzi, którym należy okazać humanitaryzm i solidarność. Abp Gallagher odpowiedział więc zgodnie z tą linią, że Stolica Apostolska oczekuje, aby władze państwowe przyjęły odpowiedzialność za uchodźców i migrantów i zajęły się tym bardzo poważnym kryzysem humanitarnym.
Po tym wstępnym wyjaśnieniu odniósł się do sytuacji na naszej granicy: „Wiemy, że na przykład w Polsce Kościół był krytyczny wobec podejścia władz i starał się zachęcić do bardziej humanitarnego oraz elastycznego podejścia władz. Myślę, że polscy biskupi nie zgadzają się czy też trochę sprzeciwiali się polityce powstrzymywania imigrantów przez władze. Myślę, że to głos Kościoła zachęcającego wszystkich do traktowania tej sytuacji nie jako dotyczącej liczb czy rzeczy, ale ludzi takich jak każdy z nas, kto znajduje się w bardzo poważnej sytuacji”.
Piekło rozpętało się na prawicy
Gallagher nie minął się z prawdą. Ani w sprawie linii Franciszka, ani wezwań polskich biskupów w jej duchu. Lecz miał pecha, bo słowa padły w Moskwie, w obecności Ławrowa, a tego polska prawica nie mogła zignorować. Choć na co dzień lubi się przedstawiać jako obrońca chrześcijańskiej Europy i Kościoła rzymskokatolickiego w szczególności, rozpętało się piekło.
Na ultrakatolickich portalach i w mediach społecznościowych wypowiedź Gallaghera wpisano w narrację antywatykańską i antypapieską pod hasłem „Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy’’. Pod kontem Franciszka na Twitterze zaroiło się od nienawistnych komentarzy.
Niektóre wpisy krążące w internecie sygnowali nazwiskiem duchowni. Na przykład ks. Maciej Słyż zastanawiał się drwiąco, czy hierarcha rozmawiał z ministrem Ławrowem o zawierzeniu Rosji przez Ojca Świętego (aluzja do objawień fatimskich wieszczących ateistyczną apokalipsę). Ks. Daniel Wachowiak (aktywny także na prawicowym froncie walki z „segregacją sanitarną’’) ćwierknął, że jest mu bardzo przykro, iż Polacy usłyszeli takie słowa po spotkaniu z kimś tak „przebiegłym, niebezpiecznym i niehumanitarnym, jak minister Rosji’’.
Fakt, narzucony w mediach rosyjskich ton propagandowy, że oto Rosja zacieśnia więzi z Watykanem w staraniach o humanitarne podejście do globalnych i lokalnych konfliktów, musi zgrzytać w uszach komuś, kto śledzi obecną politykę Kremla choćby wobec niepodległej Ukrainy czy masowo łamiącego prawa obywatelskie reżimu Łukaszenki.
Nie jest też tak, że cały polski episkopat stoi murem za Jurkiem Owsiakiem
i innymi znanymi i mniej znanymi Polakami, którzy niosą pomoc humanitarną zakleszczonym na granicy uchodźcom, a wypychanie ludzi w potrzebie, w tym dzieci i kobiet, uważają za katastrofę moralną rządu. Kościół w Polsce jest w sprawie ich traktowania, stawiania zasieków i zapór podobnie podzielony jak całe nasze społeczeństwo.
Ale po zakończeniu jesiennej wizyty ad limina polscy biskupi albo upominają się o humanitarne podejście do migrantów (nie kwestionując zarazem potrzeby obrony granic), albo milczą. Wiadomo bowiem, że Franciszek na spotkaniach z polskimi biskupami w Watykanie mocno podkreślał, że zależy mu na humanitarnym podejściu do sprawy migrantów na całym świecie. Episkopat wyrównał więc szereg i chwała Bogu. Prawica też, ale w sumie bez sensu.
Atak na Gallaghera, a pośrednio i na humanitarną linię Franciszka ma źródło w jej obsesji antymigracyjnej. Paradoksalnie służy celom kremlowskiej propagandy, bo nadaje rozgłos wizycie przedstawianej przez nią jako sukces obu dyplomacji. Wbija też klin między episkopat, kler i rząd pisowski, gdyż nadaje wypowiedzi hierarchy ton polemiczny nie tylko względem sił ultrakatolickich, ale i względem umiarkowanej postawy kierownictwa Kościoła. Kto więc na tym korzysta w ostatecznym rachunku?
Co Watykan chce załatwić w Moskwie
Watykanista Jacek Moskwa, z wieloletnim stażem w Rzymie, biograf
JP II, autor niedawno wydanej opowieści o ks. Janie Ziei („Niewygodny prorok’’), napisał mi, że wizyta Gallaghera, numeru 3 w watykańskim sekretariacie stanu, była zapowiadana wcześniej (a więc niekoniecznie jej tematem mieli być uchodźcy): „Według mnie najbardziej charakterystyczny jest kontrast między triumfalnym rozgłosem, jaki nadały jej media rosyjskie, zwłaszcza te związane z Kremlem, a milczeniem mediów włoskich i watykańskich. Np. półoficjalny dziennik Stolicy Apostolskiej »L’Osservatore Romano« poinformował tylko o innej wizycie, którą zakończył w niedzielę przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego, kardynał Miguel Ángel Ayuso Guixot, zaś »Corriere della Sera« zamieszcza w internetowym wydaniu tylko analizę agencji ANSA. Widać, kto usiłuje odnieść z tego wydarzenia korzyść’’.
Z mediów i komunikatów obu stron wiemy, że omawiano tematy wzajemnej współpracy lekarzy rosyjskich z lekarzami papieskiej kliniki pediatrycznej Dzieciątka Jezus w Rzymie (przyjęła 20 rosyjskich ciężko chorych dzieci) i wzajemnego uznania tytułów i dyplomów akademickich, a także funkcjonowania katolickich struktur administracyjnych w Rosji. W listopadzie porzucił kapłaństwo i opuścił Rosję ks. Igor Kowalewski, ważna postać w tamtejszym Kościele katolickim, oddany mu, ale rozczarowany wewnątrzkościelnym konfliktem wokół zwrotu budynków przy moskiewskim kościele Piotra i Pawła w Moskwie, w którym przez lata był proboszczem. Mówił w jednym z wywiadów, że służba w tamtejszym Kościele to „krzyż’’. Z kolei sprawa ochrony chrześcijan na Bliskim Wschodzie przed dyskryminacją i przemocą nie jest problemem wyssanym z palca i ważnym, także z powodów historycznych, dla Watykanu i Cerkwi rosyjskiej.
Gra toczy się też o Ukrainę
Tej ostatniej zależy również na tym, by wykorzystać relacje papiestwa z przywódcą prawosławia Bartłomiejem w kwestii niezależności Cerkwi ukraińskiej od Cerkwi moskiewskiej. Zarówno Watykan, jak i Konstantynopol (dziś Istambuł) są zgodne, że prawosławna ludność Ukrainy ma prawo do własnej Cerkwi. Spotkanie Gallaghera z metropolitą Hilarionem miało miejsce niedługo przed zapowiedzianą na grudzień wizytą Franciszka na Cyprze, wyspie uchodźców Lesbos i w prawosławnej Grecji.
I taki jest szerszy kontekst pierwszej wizyty arcybiskupa. Wbrew złośliwościom na prawicy nie była ona dowodem, że Watykan kontynuuje swą Ostpolitik z czasu bloku sowieckiego. Bo jak twierdzi Jacek Moskwa, „od strony religijnej ułożenie stosunków z prawosławiem rosyjskim pozostawało zawsze ważnym celem Watykanu. Od strony politycznej Franciszek i jego główni współpracownicy muszą być zaniepokojeni zagrożeniem Ukrainy, gdzie katolicyzm ma mocne przyczółki, a także pokoju światowego. Jeśli idzie o kryzys w sprawie uchodźców, to papież tradycyjnie opowiada się za ich humanitarnym traktowaniem. Nie pójdzie jednak w tym za daleko”.
Czy się więc to polskiej prawicy podoba, czy nie, Watykan ma swoje interesy także w Rosji Putina, a Putin ma swoje cele w Europie, dla których usiłuje wykorzystać proputinowskich populistów i ultrakatolickich konserwatystów. Szanujący się konserwatyzm ręki do tego nie powinien przykładać, bo może mu uschnąć.
●