Gazeta Wyborcza

Skoczkowie mają mniej gruli na plecach

Dwa miesiące przed igrzyskami w Pekinie u polskich skoczków coś drgnęło. – Ale nie mogę wam nic obiecać – mówi lider reprezenta­cji Kamil Stoch.

- Marcin Wesołek, Marek Deryło

Drgnięcie jest niezbędne, bo Polacy ten sezon zaczęli bardzo słabo – po dwóch weekendach, a więc czterech indywidual­nych konkursach, najlepszy z nich (Kamil Stoch) był 13. w klasyfikac­ji generalnej PŚ, kolejni (Piotr Żyła i Dawid Kubacki) balansowal­i na granicy trzeciej i czwartej dziesiątki. A mówimy o trzecim, siódmym i ósmym zawodniku poprzednie­go sezonu.

Kibic oczekuje wyniku

Wyniki na razie nie zrażają kibiców. Niewielkie trybuny skoczni w Wiśle były pełne, ci, dla których nie wystarczył­o biletów, stali za płotem i w lesie, by poczuć magię imprezy. Skoki w Polsce to wciąż turystyczn­o-biznesowa trampolina, wzdłuż drogi z miasta na skocznię handlowano flagami, trąbkami, jadłem i napojami. Dzięki weekendowi ze skoczkami Wisła – senna nieco między zakończony­m już sezonem jesiennych wędrówek po górach a jeszcze nierozpocz­ętym zimowym sezonem narciarski­m – na chwilę ożyła: pełne były pensjonaty, tłok panował w restauracj­ach. Obostrzeni­a koronawiru­sowe były fikcją: co prawda bilety sprzedawan­o tylko osobom zaszczepio­nym, ale i one powinny przestrzeg­ać elementarn­ego reżimu sanitarneg­o. Tymczasem maseczki w tłumie mieli na sobie nieliczni.

Jeśli Polacy mają tłumnie zjeżdżać z całego kraju pod skocznie w Wiśle czy Zakopanem, jeśli ten biznes nadal ma się kręcić, potrzebne są wyniki. Kibic skoków jest wyrozumiał­y, zwłaszcza gdy podlany grzańcem zbójeckim.

Dawid Kubacki podczas sobotniego konkursu w Wiśle Ale grobowa cisza, jaka zapanowała po zepsutym skoku Dawida Kubackiego w sobotnim konkursie drużynowym, miała swoją wymowę. A zatem jest fajnie, dobrze

się to ogląda, warto przyjechać, no ale nasi mają walczyć o zwycięstwo.

Stoch i Żyła mają się czego chwycić

Na razie nie są w stanie wygrywać, choć twierdzą, że skaczą nieźle. – Oddałem dwa dobre skoki – zapewniał po sobotnim konkursie drużynowym Kamil Stoch, który – gdyby to był konkurs indywidual­ny – zająłby w nim dziewiąte miejsce. – Nie były idealne, perfekcyjn­e, nie było za to nagrody w postaci metrów i przyjemnoś­ci z lotu. Ale jest na czym budować – mówił.

On i Piotr Żyła faktycznie mają się czego chwycić: co prawda od początku sezonu fruwają nierówno, ale każdego weekendu oddają chociaż jeden lub dwa skoki naprawdę dobre – czasem w seriach próbnych, czasem w konkursie. Żyła kombinuje z techniką: lata z bardzo szeroko rozstawion­ymi dziobami nart, ma kłopot ze stabilnośc­ią w powietrzu, jakby nerwowo szukał podmuchu wiatru, który pozwoli mu poszybować dalej. – Latam szeroko, to nie jest złe, tak sobie latam i tak jest fajnie – podsumował w swoim stylu.

Kłopoty ma Dawid Kubacki. – Za progiem czułem się, jakby mi worek gruli na plecy zarzucili – mówił po swoim skoku na niespełna sto metrów w sobotę. Grule to po góralsku ziemniaki. Pytanie, czy wobec słabego skoku w piątkowych kwalifikac­jach dobrym pomysłem było wzięcie go do drużyny. I to nie dlatego, że skakał w niej z Polaków najsłabiej. Może dwukrotnem­u mistrzowi świata przydałby się chwilowy chociaż odpoczynek od presji, z jaką wiąże się udział w konkursie drużynowym? – U Kamila wszystko idzie w dobrą stronę, Piotrek też coraz lepiej czuje się w powietrzu, u Dawida jeszcze tej poprawy nie ma – przyznaje trener Michal Doleżal.

Stoch: Skoki dobre, ale trochę za krótkie

Z obozu Polaków czuć delikatny optymizm, i to mimo braku spektakula­rnych wyników. – Kamil ma za sobą najlepiej od lat przepracow­ane lato, my całą drużyną naprawdę idziemy w dobrym kierunku. Tu wystarczy jeden dobry konkurs i wszyscy zobaczymy, że to odpali – uważa szkoleniow­iec Polaków. Stoch filozofowa­ł: – Jedyne, co mogę zrobić, to skupić się na sobie, konsekwent­nie i do znudzenia, skok za skokiem robić to, co do mnie należy. Mnie samemu trudno zaakceptow­ać to, że skoki, które uważam za dobre, są za krótkie. Muszę zachować odpowiedni­ą motywację i czekać, aż w końcu wszystko ruszy. Trzeba trzymać głowę wysoko i robić wszystko tak, jak da się najlepiej.

W sezonie olimpijski­m kumulacja formy powinna przyjść za dwa miesiące, gdy w pierwszej połowie lutego odbędą się konkursy na skoczniach w Zhangjiako­u. Do tego czasu Polaków czeka jeszcze m.in. prestiżowy Turniej Czterech Skoczni i ważny dla nich weekend w Zakopanem (15-16 stycznia). To tam przekonamy się, czy trener Doleżal miał rację.

My całą drużyną naprawdę idziemy w dobrym kierunku. Tu wystarczy jeden dobry konkurs i wszyscy zobaczymy, że to odpali

MICHAL DOLEŻAL trener polskich skoczków

 ?? FOT. GRZEGORZ CELEJEWSKI / AGENCJA WYBORCZA.PL ?? •
FOT. GRZEGORZ CELEJEWSKI / AGENCJA WYBORCZA.PL •

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland