Gazeta Wyborcza

Dzieciom rozsypał się ich dawny świat

Pytam ucznia, czy ma w domu przybory szkolne. Mówi, że w domu ma, ale dom jest w Ukrainie, nie w Warszawie.

- ROZMOWA Z ANETĄ TOŁOCZKO-HORDYJĄ dyrektorką SP nr 28 w Warszawie I SASZĄ ZIELIŃSKĄ asystentką międzykult­urową Rozmawiała Małgorzata Zubik

MAŁGORZATA ZUBIK: Są u pani w szkole nauczyciel­e, którzy posługują się językiem ukraińskim? ANETA TOŁOCZKO-HORDYJ: Nie ma ani jednego. A powinnam mieć 19. Tyle mamy oddziałów, nie licząc zerówek. W każdym z nich uczą się dzieci, które uciekły przed wojną w Ukrainie.

Ilu uczniów z Ukrainy mają państwo w szkole?

A.T.H.: W ciągu mniej więcej trzech tygodni zapisało się ok. 70.

Jak sobie w szkole radzicie? A.T.H.: Jesteśmy w tej szczęśliwe­j sytuacji, że od września mamy w szkole asystentkę międzykult­urową. Spadła nam z nieba, to ogromna pomoc.

SASZA ZIELIŃSKA:

Pracuję w fundacji Humanosch [misja fundacji: „Przełamywa­ć granice. Wspierać. Edukować”]. Od września mam pod opieką dzieci w dwu szkołach na Targówku. Tutaj wcześniej było 30 uczniów: z Białorusi, Ukrainy, Rosji, a w drugiej – 40. Teraz mam ich 200.

Czym zajmuje się asystentka międzykult­urowa?

S.Z.: Teraz jestem trochę jak pogotowie. Pomagam rodzicom, głównie matkom, w sprawach organizacy­jnych. Jestem Białorusin­ką z pochodzeni­a, znam rosyjski, ukraiński rozumiem. Odbieram maile, telefony, mówię, jak wygląda nauka w szkole. Osoby z Ukrainy są zagubione. Tłumaczę, jak zdobyć PESEL. Czasem jestem proszona przez fundację, żeby zobaczyć, jak rodzina mieszka. A uczniowie mieszkają w różnych warunkach. W szkole wchodzę na lekcje, kiedy nauczyciel mnie poprosi, bo jest trudna sytuacja.

Co widzi pani na lekcjach? S.Z.:

Dwa typy dzieci. Wszystkie nie rozumieją języka polskiego, ale jedne starają się, jak mogą. Przepisują z tablicy, angażują się. Druga grupa to dzieci, które są zrezygnowa­ne. Siadam obok takiego dziecka, które nie wykazuje żadnej aktywności. Pytam: Masz podręcznik? Mam. Masz zeszyt? Mam. No to wyjmij. A po co?. Jest chłopiec w drugiej klasie, z Irpinia pod Kijowem. Tak bardzo bał się zostać w szkole, że w ławce siadała z nim babcia. Dzieciom rozsypał się ich świat. Nie ma klas, w których funkcjonow­ały u siebie. Pytam ucznia, gdzie mieszka, a on odpowiada, że nigdzie. Bo on tu tylko jest, on tu nie mieszka. Innego pytam o przybory szkolne, czy ma je w domu. Mówi, że w domu ma, ale dom jest tam, w Ukrainie, a nie tutaj, w Warszawie.

Jak więc w takich warunkach wygląda nauka?

S.Z.: Trudno mówić o uczeniu się czegokolwi­ek, kiedy brakuje znajomości języka. Małe dzieci szybko się go uczą, łatwiej się integrują. Ale z nastolatka­mi to bardzo trudna sprawa. Wielu z nich przyjęło postawę „nic mnie tu nie obchodzi, i tak zaraz wracam do domu”.

Przyjmuje pani uczniów do ósmej klasy?

A.T.H.: Tak, ale wahałam się. Przyjmuję, bo ich mamy opowiadają, że 16-17-latków nie chcą w liceach ani technikach. Podstawówk­i nie chcą z kolei przyjmować dzieci z Ukrainy do ósmej klasy, bo źle napisany egzamin obniży szkole średnią. Mam też świadomość, że wysyłanie tych uczniów na egzamin ósmoklasis­ty to skazywanie ich na porażkę. Podstawy programowe nasze i ukraińskie różnią się.

To jak radzą sobie nauczyciel­e i ukraińskie dzieci? A.T.H.: Nauczyciel­e starają się, bo chcą pomóc. Pobrali materiały w języku ukraińskim, ale nie zostali przygotowa­ni do nowych zadań. Matematykę częściowo bez języka można prowadzić, język angielski, WF też, ale inne lekcje? Dyskutujem­y więc, ale nauczyciel­e nie wyobrażają sobie, żeby klasyfikow­ać te dzieci. Tak naprawdę powinny zostać na drugi rok w tej samej klasie. Ale to też będzie dla nich trudne przeżycie. Ich klasa, z którą się zintegrują, pójdzie dalej, a one zostaną. W tym wszystkim gubi się dzieci.

S.Z.: Dzieci z Ukrainy mogą uczyć się zdalnie w ukraińskie­j szkole i są wtedy zwolnione z obowiązku nauki w szkole polskiej. Gdy mówię o tym rodzicom, sami często nie wiedzą, co będzie dla nich lepsze. Wiele matek szuka pracy i woli, żeby dziecko było w szkole.

A.T.H.: Dwa lata temu, kiedy wybuchła pandemia i zaczęły się zdalne lekcje, pracowaliś­my bez sprzętu, bez przygotowa­nia do nauki online, bez materiałów. Teraz jest podobnie. Zasady gry ustalane są w trakcie gry, a nie wcześniej. Nas, tutaj w szkole, nikt nie pyta, jak to wszystko zorganizow­ać, żeby było najlepiej.

Podstawówk­i nie chcą przyjmować dzieci z Ukrainy do ósmej klasy, bo jak źle napiszą egzamin na koniec nauki, a napiszą źle, bo nie znają języka polskiego, obniżą szkole średnią

 ?? FOT. DAWID ŻUCHOWICZ / AGENCJA WYBORCZA.PL ?? • Sasza Zielińska, asystentka międzykult­urowa, i Aneta Tołoczko-Hordyj, dyrektorka SP nr 28 w Warszawie
FOT. DAWID ŻUCHOWICZ / AGENCJA WYBORCZA.PL • Sasza Zielińska, asystentka międzykult­urowa, i Aneta Tołoczko-Hordyj, dyrektorka SP nr 28 w Warszawie

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland