„Lex fuzja” pisany pod Obajtka
Grupa posłów PiS proponuje zmienić prawo o koncesjach na złoża gazu i ropy naftowej, aby umożliwić fuzję Orlenu z PGNiG bez wstrzymania wydobycia w Polsce gazu w czasie kryzysu energetycznego.
Do Sejmu wpłynął projekt ustawy firmowanej przez posłów PiS, spośród których wymieniony jest na razie tylko Marek Suski. Zyskał już nazwę „lex fuzja”, bo chodzi o specustawę, której jedynym celem jest usunięcie problemów podczas fuzji Orlenu z PGNiG. To faktyczna likwidacja PGNiG, zgodnie z planem forsowanym przez szefa Orlenu Daniela Obajtka.
Według tytułu projekt dotyczy „zmiany ustawy o inwestycjach w zakresie terminalu regazyfikacyjnego gazu ziemnego w Świnoujściu oraz niektórych innych ustaw”. Ale w rzeczywistości kluczowe zmiany w tym projekcie dotyczą tych „innych ustaw”, a przede wszystkim praw geologicznego i górniczego w kwestiach dotyczących koncesji na eksploatację złóż ropy naftowej i gazu.
A tu właśnie kryje się największa przeszkoda dla planów Obajtka.
Fuzja, czyli kłopot
Nie byłoby problemu, gdyby Orlen kupił akcje PGNiG od państwa i innych akcjonariuszy gazowego koncernu.
Ale w zeszłym roku wicepremier Jacek Sasin, dotychczasowy protektor Obajtka, postanowił, że dojdzie do bezgotówkowej fuzji tych spółek. Czyli Orlen zaoferuje swoje akcje z nowej emisji akcjonariuszom PGNiG w zamian za majątek gazowego koncernu.
Tyle że zgodnie z obowiązującymi teraz przepisami w razie takiej fuzji Orlen nie może automatycznie przejąć koncesji na eksploatację złóż, które obecnie ma PGNiG. Po fuzji Orlen musiałby wystąpić o zgodę na przeniesienie poszczególnych koncesji w drodze decyzji administracyjnych.
To procedura czasochłonna, a w czasie jej trwania praktycznie trzeba by wstrzymać wydobycie gazu ze złóż PGNiG, z których dziś płynie ponad 4 mld m3 gazu rocznie, jedna piąta obecnego zużycia tego surowca w Polsce.
Inne rozwiązanie to tzw. sukcesja generalna, czyli możliwość przeniesienia w cało
Kluczowe zmiany w tym projekcie dotyczą „innych ustaw”, a przede wszystkim praw geologicznego i górniczego w kwestiach dotyczących koncesji na eksploatację złóż ropy naftowej i gazu
ści koncesji jednej firmy na inną firmę. Ale takiej możliwości nie przewiduje teraz polskie prawo. Zapisano to tak, aby uniemożliwić przejęcie kluczowych dla polskiej gospodarki koncesji przez firmę, która na przykład w drodze wrogiego przejęcia zyska kontrolę nad spółką posiadającą takie koncesje.
Gra o sukcesję
Wicepremier Jacek Sasin w zeszłym roku przyznawał, że jest problem z koncesjami w przypadku fuzji Orlenu z PGNiG. – Chodzi o to, żeby zapewnić ciągłość tych koncesji – mówił.
Krążyły nawet pogłoski, że rząd szykuje zmianę prawa, aby umożliwić przejęcie koncesji PGNiG przez Orlen. Ale te pogłoski się nie potwierdziły.
Według nieoficjalnych doniesień na takie wywracanie do góry nogami prawa niezbyt przychylnie patrzył były minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka. Jednak pod koniec zeszłego roku Kurtyka ustąpił z ministerialnego stanowiska, a jego miejsce zajęła Anna Moskwa.
Nowa ministra do tego czasu była menedżerką w Orlenie kierowanym przez Obajtka.
W październiku zeszłego roku PGNiG zapowiedziało reorganizację i przeniesienie do nowej spółki kluczowych działów operacyjnych, a być może także koncesji na eksploatację złóż. To mogłoby rozwiązać problem Obajtka. Bo po fuzji Orlen zostałby właścicielem byłej spółki PGNiG z koncesjami. Ale reorganizacja PGNiG pozostała na papierze.
Teraz projekt posłów PiS zakłada właśnie wprowadzenie przepisów o sukcesji generalnej pod hasłem ułatwienia działalności firmom górniczym „poprzez wprowadzenie uproszczonej procedury przejścia koncesji w ramach objętych projektowanymi przepisami niektórych przypadków następstwa prawnego”.
Prawo terminalowe
W porównaniu z tak fundamentalną zmianą prawa geologicznego i górniczego mniejsze znaczenie ma proponowana przez posłów PiS zmiana przepisów specustawy o gazoporcie w Świnoujściu, która wprost ma umożliwić kontynuację inwestycji przez „następcę prawnego PGNiG”.
W tym przypadku chodzi o powstanie kilku gazociągów, których budowę kilka lat temu powierzono PGNiG zamiast państwowej spółce Gaz-System. A to Gaz-System realizował większość inwestycji służących transportowi na terenie Polski gazu dostarczanego w postaci skroplonego surowca LNG do terminalu w Świnoujściu.
●