Nagła wolta Brukseli
Komisja Europejska na spotkaniu zwołanym z inicjatywy Francji miała instruować państwa UE, jak mogą płacić za gaz w rublach według dekretu Putina, nie łamiąc sankcji. Pomysł poparła koalicja Francji, Niemiec i Węgier.
Od poniedziałku do końca maja większość firm energetycznych z Unii Europejskiej będzie się rozliczać z Gazpromem za gaz importowany w zeszłym miesiącu z Rosji. Unijne firmy staną przed wyborem: rozliczyć się zgodnie z kontraktem, płacąc za fakturę wystawioną przez Gazprom w euro lub w dolarach, albo rozliczyć się w nowym rublowym systemie, podyktowanym przez Putina w dekrecie wydanym pod koniec marca.
Odrzucenie dyktatu Putina i rozliczenie zgodnie z umową ma oznaczać wstrzymanie dalszych dostaw gazu.
Do tej pory Komisja Europejska stawiała sprawę jasno – nie zgadzała się na szantaż Putina.
– To byłaby decyzja jednostronna i jawne pogwałcenie kontraktu – powiedziała Ursula von der Leyen, szefowa KE, o roszczeniach Putina. – To byłaby próba ominięcia sankcji. A my nie pozwolimy na omijanie naszych sankcji. Skończyły się czasy, kiedy używano energii do szantażowania nas.
Stanowisko szefowej KE wsparła też grupa państw G7, do której należą USA, Kanada, Japonia, Niemcy, Francja, Włochy i Wielka Brytania.
– Wszyscy ministrowie energetyki państw grupy G7 są zgodni, że to jednostronne i jawne naruszenie obowiązujących kontraktów – mówił pod koniec marca Robert Habeck, niemiecki minister gospodarki i ochrony klimatu. – Zawarte kontrakty pozostają w mocy i spółki powinny przestrzegać ich ustaleń. Dokonywanie płatności w rublach jest niedopuszczalne.
Pod koniec kwietnia Gazprom całkowicie wstrzymał realizację kontraktów gazowych z PGNiG i bułgarskim Bulgargazem, które zgodnie ze stanowiskiem KE odrzuciły żądanie przejścia w rozliczeniach z Gazpromem na system podyktowany przez Putina.
– Ogłoszenie przez Gazprom jednostronnego wstrzymania dostaw (...) do odbiorców w Europie jest kolejną próbą wykorzystania przez Rosję gazu jako narzędzia szantażu. Jest to nieuzasadnione i niedopuszczalne – potępiła decyzję Gazpromu Ursula von der Leyen.
Bruksela lawiruje ws. płatności za gaz
Tymczasem w ostatni piątek wieczorem KE z inicjatywy Francji zwołała zamknięte spotkanie z unijnymi dyplomatami.
– Komisja przedstawiła na nim swoją interpretację, jak unijne firmy energetyczne mogą płacić za rosyjski gaz w rublach, nie naruszając jednocześnie sankcji – napisała PAP, powołując się na źródła wśród unijnych dyplomatów.
Według informatorów PAP Komisja wskazała, że sankcji nie naruszy otwarcie konta walutowego w Gazprombanku, który zgodnie z decyzją Putina dostał wyłączność na przyjmowanie zapłaty za gaz od nabywców z państw UE. Sankcji nie naruszy też przewalutowanie zapłaty z euro na rosyjską walutę na drugim rublowym koncie, którym zgodnie z dekretem Putina unijne przedsiębiorstwa mają otwierać w Gazprombanku do rozliczeń dostaw gazu z Rosji. Komisja nie odpowiedziała jednak, czy otwarcie tego drugiego rublowego konta nie byłoby złamaniem sankcji.
Zgodnie z doniesieniami PAP KE miała za to zaproponować tekst oświadczenia, które unijni importerzy gazu z Rosji składaliby Gazpromowi, aby zapewnić sobie gwarancję prawną, że nie łamią sankcji, rozliczając się w taki sposób.
Możliwość otwierania dodatkowego rublowego konta w Gazprombanku popierała Francja, nalegając, aby na piątkowym spotkaniu unijni dyplomaci uznali, że jest to zgodna z sankcjami możliwość zakupu surowca od Gazpromu.
Koalicja z Orbánem
Według źródeł PAP już kilkanaście minut po przedstawieniu interpretacji KE przedstawiciel Niemiec miał poinformować, że skonsultował je ze wszystkimi niemieckimi importerami gazu, które uznały stanowisko Komisji za właściwe.
Także przedstawiciel Węgier miał podkreślić, że w ocenie węgierskich firm i banków przekazanie płatności w euro oraz przewalutowanie na ruble nie łamie europejskich sankcji.
W takiej sytuacji wspólne stanowisko KE, Niemiec, Francji i Węgier poparły również Włochy.
Część unijnych państw uznała jednak propozycję KE za niepoważną z powodu wojny Rosji przeciw Ukrainie. Krytyczne stanowisko zajął ponoć przedstawiciel Holandii. Dopytywał urzędników KE, czy „państwa UE mają się zgadzać na to, aby Gazprom samodzielnie przelewał i przewalutowywał pieniądze w ramach dwóch kont, które są przecież własnością spółek europejskich, de facto bez ich kontroli” – napisała PAP.
Ze stanowiskiem KE nie zgodziła się też Polska, przypominając, iż Gazprom ciągle nie wywiązuje się z kontraktu z PGNiG. Rosyjski koncern zamknął też konta, na które dotychczas PGNiG przekazywało zapłatę, żądając od polskiego koncernu zmiany zapisów w kontrakcie i otwarcia dwóch kont w Gazprombanku.
Pułapka Putina
Na czym polega problemem z systemem rozliczeń za rosyjski gaz, który chce narzucić Putin?
Do tej pory unijne firmy za gaz sprowadzony z Rosji przelewały Gazpromowi zapłatę w walucie (głównie w euro) ustalonej w kontrakcie oraz w terminie i na konto w banku wskazane w kontrakcie. Po potwierdzeniu przez bank przelewu nabywca rosyjskiego gazu mógł stwierdzić, że wywiązał się z obowiązku.
A Gazprom mógł potem zgodnie z własnymi potrzebami i rosyjskimi przepisami zamienić zapłatę w euro lub dolarach na ruble.
Natomiast zgodnie z dekretem Putina unijne firmy do rozliczeń z Gazpromem mają teraz otwierać – wyłącznie w Gazprombanku – dwa konta: walutowe i rublowe. Na konto walutowe, jak dotąd, mają przekazywać zapłatę w walucie w terminie ustalonym w kontrakcie. Ale następnie unijna firma ma zlecać Gazprombankowi, aby wymienił euro lub dolary na rosyjską walutę i wpłacił je na drugie rublowe konto. Dopiero gdy zapłata w całości znajdzie się na tym rublowym koncie, Gazprom potwierdzi, że ją dostał.
Szkopuł w tym, że sankcje UE zakazują transakcji z bankiem centralnym Rosji, a Gazprombank może dokonać transakcji zamiany zapłaty za gaz na ruble właśnie z bankiem centralnym Rosji.
Na dodatek taką transakcję przeprowadzi na zlecenie unijnej firmy, czyli to ona za pośrednictwem Gazprombanku dokona transakcji z bankiem centralnym Rosji. Unijny urzędnik w rozmowie z magazynem Politico porównał to wręcz do sytuacji przypominającej udzielenie pożyczki bankowi centralnemu Rosji.
W konsekwencji unijna firma, godząc się na system dyktowany przez Putina, naraża się na ryzyko złamania unijnych sankcji nałożonych na Rosję, za co powinna być ukarana przez KE.
Dekret Putina nie określa też terminu wymiany walutowej zapłaty za gaz na ruble. W konsekwencji unijna firma może uiścić w kontraktowym terminie zapłatę za gaz w euro, ale zapłata w rublach – jedyna licząca się według Putina – trafi na rublowe konto już po terminie wyznaczonym w kontrakcie. To da Gazpromowi prawo do ewentualnego żądania kar umownych, a nawet wstrzymania dostaw gazu.
Na to uwagę zwracał rząd Bułgarii. – Zaproponowana przez rosyjską stronę nowa dwuetapowa procedura zapłaty nie odpowiada obowiązującemu do końca roku kontraktowi i niesie ze sobą znaczące ryzyka dla bułgarskiej strony, w tym wniesienia zapłaty i nieotrzymania w zamian gazu od rosyjskiej strony – stwierdziło bułgarskie ministerstwo energetyki.
Do tej pory unijne firmy za gaz sprowadzony z Rosji przelewały Gazpromowi zapłatę w walucie ustalonej w kontrakcie oraz w terminie i na konto w banku wskazane w kontrakcie. Po potwierdzeniu przez bank przelewu nabywca rosyjskiego gazu mógł stwierdzić, że wywiązał się z obowiązku