Jedyny taki pałac w Polsce oraz lekcja architektury
To pewnie zaskoczenie, ale tak –„Portret dziewczynki w czerwonej sukience”
Józefa Pankiewicza jest w muzeum
Kielcach. Siadałem przed nim i wpatrywałem się godzinami.
w
W Kielcach nie ma ani morza, ani wysokich gór (choć są trasy narciarskie). Kielce leżą albo za blisko – bo zaledwie 120 kilometrów od wielkiej atrakcji turystycznej, czyli Krakowa, albo za daleko, bo 160 kilometrów od Warszawy, a to już wyprawa. Dla osób obytych literacko kojarzą się z prowincjonalnym Klerykowem z „Syzyfowych prac” Żeromskiego albo ze „szczytem ohydy i małomiasteczkowej brzydy” (to Witkacy, który nigdy w Kielcach nie był).
Zaletą Kielc jest jednak to, że są „jakieś”, mają swój klimat i charakter. Ktoś, kto je odwiedził, z pewnością zapamiętał, że tu był. A dla licznych w tej okolicy literatów stały się krajobrazem mitopłodnym.
Wyjątkowy portret
Ktoś, kto ze zdziwieniem dostrzega, że w Płocku jest jedno z najpiękniejszych muzeów secesji, a Pelplin to największa zachowana w Polsce gotycka bazylika, z równym zdziwieniem może stwierdzić, że jedyny faktycznie w pełni zachowany budynek wraz z wnętrzami z epoki Wazów w Polsce to Pałac Biskupów Krakowskich w Kielcach. Przetrwał w niemal niezmienionej formie od lat czterdziestych XVII w., ze stropami, plafonami ze szkoły włoskiej, tak jak sobie to zaplanował biskup krakowski i kanclerz koronny Jakub Zadzik. Oglądającemu go 10 września 1939 r. wraz z gen. Erwinem Rommlem Adolfowi Hitlerowi przedstawiano go jako doskonały przykład sztuki niemieckiej. To jednak polska adaptacja włoskiej koncepcji architektonicznej (o autorstwo podejrzewano architekta Zygmunta III Giovanniego
Trevano, ale jest to wątpliwe). Dlaczego przetrwał? Być może sprawiła to prowincjonalność? Biskupi uznali, że nie warto zbyt dużo zmieniać.
Kolejne zaskoczenie to „Portret dziewczynki w czerwonej sukience” Józefa Pankiewicza – jeden z najpiękniejszych portretów dzieci w polskiej sztuce, nawiązujący do portretu infantki Diego Velásqueza. Tak – on znajduje się w muzeum w Kielcach. Siadałem przed nim i wpatrywałem się godzinami.
Kielce na dnie płytkiego morza
Nie wiem, czy wiecie, że 350 milionów lat temu, w okresie dewonu. Kielce były na dnie płytkiego morza, w którym pływały ryby pancerne, a rafy, które w nim powstały, to dzisiaj rezerwaty geologiczne, takie jak Wietrznia, Ślichowice czy Kadzielnia, gdzie można – w środku miasta – wspinać się na Skałkę Geologów i chodzić po krasowych jaskiniach, gdzie zimują nietoperze.
Jeśli zaś ktoś chciałby przespacerować się po „typowym polskim mieście”, to zapraszam na spacer ulicą Sienkiewicza. Zwykle w TVP jej widok jest przedstawiany w ujęciach, gdy mowa o zwyczajnych, szczęśliwych pod obecną władzą Polakach. Kilometrowy spacer Sienkiewką to zarazem lekcja architektury, od rosyjskiego klasycyzmu – gubernialnego miasta, poprzez secesję, do międzywojennego art déco.
Z prawej strony, przy Silnicy – ponure miejsce, gdzie 4 lipca 1946 r. mieszkańcy miasta wraz z policją i wojskiem zaatakowali kamienicę, w której miał się znajdować chłopczyk porwany przez Żydów, po to by jego krew użyć na macę.
Dalej niepozorny pomnik poświęcony twórcy metody elektrolizy miedzi dr. Stanisława Łaszczyńskiego. Zastrzelili go w 1939 r. Niemcy, gdy sędziwy uczony znający świetnie niemiecki obrugał niemieckich żołnierzy.
A poza tym zaraz obok Kielc są: Chęciny, jaskinia Raj i dąb Bartek…