To może być żyła złota
Nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych można zaoszczędzić na wakacjach kredytowych. Warunek: wykorzystać je do wcześniejszej spłaty kredytu. Opcje są dwie: albo krótszy kredyt, albo niższa rata.
Wakacje sprawią, że przez najbliższe półtora roku nie zapłacimy aż ośmiu rat kredytu. Program zakłada, że owe raty zostaną przełożone na koniec okresu kredytowania.
Policzyliśmy, ile mogą zyskać osoby, które wzięły kredyt na 100, 200, 300, 400 i 500 tys. zł. Założenie jest proste: marża banku 2 proc., stopa WIBOR 3M lub 6M 7 proc. Do tego kredyt na 20 lat, a raty są stałe. Słowem standardowy polski kredyt hipoteczny.
Na początek warto pokazać, ile pieniędzy przez najbliższe półtora roku nie pójdzie do banku. Kwota naprawdę robi wrażenie. Już przy 100 tys. zł kredytu zaoszczędzimy na samych ratach około 7200 zł. Im wyższy kredyt, tym, jak łatwo się domyśleć, będzie to więcej.
Powstaje więc naturalne pytanie, co zrobić z pieniędzmi z wakacji kredytowych.
Kredytobiorca zasadniczo ma trzy opcje na stole.
OPCJA NR 1 Wakacje skracają mi kredyt
Jeśli możemy sobie pozwolić na to, by nadal płacić wysokie raty, warto zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na spłatę kapitału i wystąpić do banku o skrócenie okresu kredytowania. W analizowanym przez nas przypadku (kredyt na 20 lat) nadpłata kredytu pozwala zmniejszyć o ponad trzy lata czas spłacania rat (dokładnie 39 miesięcy). Trzeba jednak pamiętać, że w tej sytuacji to, co miesięcznie dajemy do banku na poczet spłaty, nie będzie się zmieniać. Oczywiście poza standardowymi fluktuacjami związanymi ze zmianami stóp procentowych.
Ta opcja jest też ultraoszczędna – kwota zysku jest tu największa. Powodem jest olbrzymi spadek odsetek, jakie będziemy płacić bankowi. Z naszych wyliczeń – bazowaliśmy na kalkulatorze ekonomisty Rafała Mundrego – wynika, że może to być aż kilkaset tysięcy złotych. Nawet osoba ze stosunkowo niewielkim kredytem na 100 tys. zł zaoszczędzi aż 28 tys. zł na odsetkach.
Jak to możliwe? Przy dzisiejszych wysokich stopach kredytu często spłacamy więcej odsetek niż samego kapitału. Rata dla kredytu w wysokości 100 tys. zł wynosi niecałe 900 zł miesięcznie, z czego 150 zł to spłata kapitału i aż 750 zł samych odsetek. Gdy okres kredytu zmniejszamy, nadpłacamy część pożyczonej kwoty, to te proporcje się zmniejszają. Słowem płacimy krócej i mniej bankowi.
W skali 20 lat naszego kredytu to więc nawet kilkadziesiąt, a czasem kilkaset tysięcy złotych oszczędności. Tu jedna ważna uwaga – nasze szacunki bazują na tym, że stopy procentowe się nie zmienią.
OPCJA NR 2 Wakacje zmniejszają mi ratę
Drugim rozwiązaniem jest zmniejszenie sobie bieżącej raty. Wówczas po prostu nadpłacamy kredyt w banku, a on automatycznie wylicza nam nową wysokość miesięcznej daniny. Okres spłacania oczywiście się tu nie zmienia.
To opcja dla osób, którym raty ciążą i chcą szybko ulżyć domowemu budżetowi. O ile może spaść ich wysokość? Wszystko tutaj oczywiście zależy od wysokości kredytu hipotecznego czy długości jego trwania. Zasadniczo trzeba jednak liczyć, że będzie to od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie.
W naszym przykładzie przy 100 tys. kredytu na 20 lat rata spadnie z 900 zł do około 834 zł. Zrekompensuje to więc podwyżkę stóp o mniej więcej 1 pkt proc.
OPCJA NR 3 Wydaj albo zrób sobie poduszkę
To opcja dla osób, które już dziś mają problem z regulowaniem rat, bo ich budżet po prostu się nie spina.
Przykład: Wzięliśmy na 20 lat kredyt na 300 tys. zł, gdy stopy procentowe i WIBOR (to de facto na nim oparte są kredyty hipoteczne) były w okolicach 1 proc., a marża banku wynosiła standardowe 2 proc. W sumie to więc 3 proc. Nasza rata wynosiła wtedy ok. 1670 zł miesięcznie, czyli rocznie oddawaliśmy 20 040 zł.
Stopy jednak rosną, wraz z nimi WIBOR. W efekcie oprocentowanie naszego kredytu wzrasta do aż 9 proc., a rata wynosi już 2700 zł. Rocznie to aż 32 400 zł. I tu pojawiają się wakacje – w każdym roku płacimy tylko osiem zamiast 12 rat. Kwota oddawana do banku to już rocznie 21 600 zł. Podwyżki stóp praktycznie więc nie odczuwamy.
Oczywiście wakacje są tylko na dwa lata, potem płacić trzeba już każdego miesiąca. Pomysłodawcy tego rozwiązania liczą jednak, że przez ten czas stopy procentowe wrócą do normy, a wraz z nimi raty.
Osoby, które jednak stać na ich zaoszczędzenie, mogą pieniądze odłożyć na czarną godzinę. To, czego do banku nie wpłacą w ratach, przelać polecamy np. na rachunek oszczędnościowy czy lokatę. Tak powstanie poduszka bezpieczeństwa.