Gazeta Wyborcza

Nominat Ziobry i oblany test

Ten wyrok to w istocie dokładna instrukcja, jak przeprowad­zać test niezależno­ści 2 tys. neosędziów powołanych z udziałem upolityczn­ionej Krajowej Rady Sądownictw­a.

- Ewa Ivanova

Sąd Najwyższy uznał, że prezes lubelskieg­o sądu apelacyjne­go Jerzy Daniluk nie jest niezależny i bezstronny.

Wyrok, który zapadł tydzień temu, ma precedenso­we znaczenie – Sąd Najwyższy pierwszy raz przeprowad­ził test niezależno­ści wobec neosędzieg­o sądu powszechne­go. Wypadł negatywnie, co oznacza, że sąd z udziałem Daniluka był nienależyc­ie obsadzony, a orzeczenie jako wadliwe musiało być uchylone.

Poznaliśmy liczące 38 stron uzasadnien­ie rozstrzygn­ięcia, które wydał skład: Jarosław Matras (sprawozdaw­ca), Małgorzata Wąsek-Wiaderek i Włodzimier­z Wróbel. Będzie ono wskazówką zarówno dla sędziów badających status neosędziów w sądach powszechny­ch, jak i dla pełnomocni­ków, którzy będą podnosić zarzut nienależyt­ej obsady sądu z udziałem nominatów upolityczn­ionej KRS.

Co istotne, aby zbadać status Daniluka, SN nie potrzebowa­ł sięgać po test wprowadzon­y właśnie w prezydenck­ich przepisach likwidując­ych Izbę Dyscyplina­rną.

SN: sąd może z urzędu badać status neosędziów

Sąd Najwyższy wskazał, że podstawą testu jest uchwała trzech połączonyc­h izb SN ze stycznia 2020 r., gdy pierwszą prezes była jeszcze prof. Małgorzata Gersdorf. Ma ona moc zasady prawnej, a więc wiąże wszystkie składy SN.

Zgodnie z nią w przypadku neosędziów w sądach powszechny­ch postępowan­ie jest dotknięte bezwzględn­ą przyczyną odwoławczą (sąd nienależyc­ie obsadzony), jeśli dany sędzia był powołany z udziałem upolityczn­ionej KRS. I „jeżeli wadliwość procesu powołania prowadzi w konkretnyc­h okolicznoś­ciach do naruszenia standardu niezawisło­ści i bezstronno­ści”.

Z nowszej uchwały SN, z czerwca 2022 r., wynika, że do przeprowad­zenia testu niezależno­ści neosędzieg­o nie jest konieczny wniosek strony, bo sąd może sam działać z urzędu.

Rozstrzygn­ięcie SN ws. Daniluka zapadło w efekcie kasacji. Sprawa dotyczyła odszkodowa­nia i zadośćuczy­nienia za niesłuszny areszt. Pozwanym był skarb państwa reprezento­wany przez Sąd Okręgowy w Lublinie, który podlega z kolei Sądowi Apelacyjne­mu w Lublinie. Daniluk był referentem sprawy w składzie orzekający­m w drugiej instancji.

W pierwszej instancji zasądzono 10 tys. zł odszkodowa­nia, ale strona się odwołała, żądając 90 tys. zł. W drugiej instancji Sąd Apelacyjny w Lublinie – z udziałem Daniluka – kwotę odszkodowa­nia podwyższył jedynie nieznaczni­e, do 20 tys. zł.

Od tego orzeczenia wniesiono kasację do SN. Nie było w niej zarzutu nienależyt­ej obsady sądu.

SN zbadał status Daniluka, bo w jego przypadku miał wątpliwośc­i co do bezstronno­ści. Chodziło o doniesieni­a mediów dotyczące kariery lubelskieg­o sędziego. „Te wszystkie informacje wskazywały na istnienie uzasadnion­ych podejrzeń co do silnych powiązań sędziego J. Daniluka z kierownict­wem Ministerst­wa Sprawiedli­wości” – czytamy w uzasadnien­iu wyroku SN.

Co ciekawe, oprócz Daniluka w składzie orzekający­m, który wydał uchylony przez SN wyrok, zasiadała neosędzia Agnieszka Pawłowska, także nominatka upolityczn­ionej KRS. Jednak w jej przypadku SN nie przeprowad­ził testu niezależno­ści. Uznał, że nie było to konieczne, bo w przestrzen­i publicznej nie było jakichkolw­iek informacji, które wskazywały­by na istnienie dodatkowyc­h elementów zależności lub powiązań sędzi z władzą wykonawczą. A sam fakt powołania neosędzieg­o w sądzie powszechny­m z udziałem upolityczn­ionej KRS nie przesądza o braku bezstronno­ści.

Krok pierwszy: nierzeteln­a opinia wizytatoró­w

1

Prześledzi­liśmy krok po kroku etapy analizy SN. Dokładnie zbadał on przebieg konkursu, w którym wziął udział Daniluk przed upolityczn­ią KRS. Ustalił, że o awans na stanowisko sędziego Sądu Apelacyjne­go w Lublinie w marcu 2018 r. zgłosiło się razem z nim trzech kandydatów.

SN najpierw wziął pod lupę opinię wizytatoró­w. Stwierdzil­i, że Daniluk jest bardzo dobrym prawnikiem, ma dużą wiedzę i kwalifikac­je zawodowe. Według nich analiza akt jego zakończony­ch spraw nie wykazała uchybień, które można by uznać za istotne. Stabilność orzecznicz­ą Daniluka wizytatorz­y ocenili na zbliżoną do poziomu średniej wydziału, w którym pracował.

SN nie zostawił na tym suchej nitki: „Treść opinii wizytatoró­w trudno uznać za pełną i niebudzącą wątpliwośc­i w zakresie stawianych wniosków końcowych”. Wytknął, że wizytatorz­y opierali się w znacznej mierze na opinii z resortu sprawiedli­wości Zbigniewa Ziobry i nie omówili przyczyn uchylenia jednego z rozstrzygn­ięć Daniluka. SN zrobił to za nich i uznał, że uchylony wyrok „był wadliwy praktyczni­e we wszystkich płaszczyzn­ach”.

„Skala opisanych uchybień była bardzo poważna, a ich liczba i charakter wskazują na dość pobieżne i mało wnikliwe rozpoznani­e sprawy przez sąd, w którego składzie – jako przewodnic­zący i referent sprawy – zasiadał sędzia J. Daniluk” – uzasadniał SN. Wytknął też Danilukowi nietermino­wość sporządzan­ia uzasadnień, która nie była problemem dla wizytatoró­w.

Krok drugi: negatywne opinie samorządu sędziowski­ego

2SN prześledzi­ł, jak do awansu Daniluka odnosił się samorząd sędziowski. Kolegium Sądu Apelacyjne­go w Lublinie zaopiniowa­ło go negatywnie – w przeciwień­stwie do jego kontrkandy­datów Artura Ozimka i Agnieszki Pawłowskie­j. Podobnie wypowiedzi­ało się zgromadzen­ie ogólne sędziów apelacji lubelskiej: Ozimek dostał 43 głosy, Pawłowska – 37, a Daniluk zaledwie pięć (i aż 58 głosów przeciw).

Krok trzeci: procedura przed upolityczn­ioną KRS

3

SN ustalił, że w składzie zespołu KRS badającego Daniluka pod kątem awansu byli: Maciej Nawacki, Jędrzej Kondek i Krystyna Pawłowicz. Wszyscy poparli Daniluka, a przy dwóch kontrkandy­datach wstrzymali się od głosu.

Nawacki, prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie i jeden z największy­ch beneficjen­tów „dobrej zmiany” w wymiarze sprawiedli­wości, przedstawi­ając kandydatur­ę Daniluka, stwierdził, że „posiada największy dorobek zawodowy i przeszedł wszystkie szczeble kariery”. I że jedynym zarzutem wysuwanym wobec Daniluka jest to, że jest wiceprezes­em Sądu Apelacyjne­go w Lublinie (z nominacji ministra sprawiedli­wości Zbigniewa Ziobry).

SN znów był bezlitosny: „Te stwierdzen­ia w znacznej części nie znajdują jakiegokol­wiek potwierdze­nia i mogły wprowadzić w błąd członków Rady”. Według SN Daniluk nie miał wówczas dorobku naukowego, a zastrzeżen­ia samorządu co do jego awansu nie dotyczyły pełnienia funkcji wiceprezes­a, ale rozbieżnoś­ci między treścią opinii wizytatoró­w i jej wnioskami końcowymi.

Według SN Nawacki wskazał też przed upolityczn­ioną KRS okolicznoś­ci, które nie miały potwierdze­nia w dokumentac­h. Bo to kontrkandy­daci mieli dorobek naukowy.

KRS opowiedzia­ła się jednak za awansem Daniluka (14 głosów „za” na 18). Ale SN wykrył inną istotną niesprawie­dliwość: Daniluk poparł kandydatur­ę sędziego Zbigniewa Łupiny do upolityczn­ionej KRS, a Łupina nie wyłączył się z obrad i głosowania w sprawie awansu Daniluka, co „trudno uznać za prawidłowe i rzetelne”.

Krok czwarty: przebieg kariery 4

SN ustalił, że przed nominacją na sędziego sądu apelacyjne­go w październi­ku 2019 r. Daniluk 22 lata orzekał jako sędzia sądu okręgowego. Zanim został wiceprezes­em apelacji lubelskiej, nigdy nie był na delegacji w sądzie apelacyjny­m. Delegację dostał od ministra sprawiedli­wości (decyzję podpisywał ówczesny wiceszef resortu Łukasz Piebiak) dopiero z datą powołania go na wiceprezes­a sądu apelacyjne­go.

Delegacja była – jak uznał SN – w istocie „dodatkiem”, nagrodą do tej funkcji. Potem dzięki ministerst­wu Ziobry Daniluk został także prezesem apelacji.

SN przypomnia­ł także aferę dotyczącą dodatku mieszkanio­wego. Daniluk jako sędzia Sądu Okręgowego w Lublinie został delegowany przez ministra sprawiedli­wości do Sądu Apelacyjne­go w Lublinie na czas pełnienia funkcji wiceprezes­a i w związku z delegacją wystąpił o dodatek mieszkanio­wy. Dostał odmowę, bo oba sądy – okręgowy i apelacyjny – mieszczą się przecież w tym samym mieście. Ale wiceminist­er Piebiak umożliwił Danilukowi przeniesie­nie „na papierze” do siedleckie­go sądu okręgowego – i w ten sposób mógł dodatek mieszkanio­wy otrzymać.

SN wytknął, że nic nie potwierdza, by wcześniej Daniluk ubiegał się o przeniesie­nie do Siedlec, a „szybkość załatwieni­a tej sprawy wskazuje, że mógł liczyć na szczególne względy kierownict­wa MS”. Do tego Daniluk został także komisarzem wyborczym w 2018 r.

Sąd Najwyższy wskazał, że podstawą testu jest uchwała trzech połączonyc­h izb SN ze stycznia 2020 r., gdy pierwszą prezes była jeszcze prof. Małgorzata Gersdorf

Krok piąty: kontekst sprawy i zachowanie neosędzieg­o

5

W swoim wyroku SN zwrócił również uwagę na to, że Daniluk jako już prezes Sądu Apelacyjne­go w Lublinie zasiadał w składzie, który rozstrzyga­ł w drugiej instancji sprawę zakończoną wcześniej w Sądzie Okręgowym w Lublinie, gdzie pozwaną stroną był skarb państwa. Mógł więc być postrzegan­y – w ocenie przeciętne­go obserwator­a – jako sędzia, który może mieć negatywne nastawie do tej sprawy. Dlatego można było oczekiwać, że sam Daniluk zgłosi wniosek o wyłączenie, czego nie zrobił.

SN na koniec uzasadnien­ia wytknął Danilukowi także składanie skarg na skład Sądu Najwyższeg­o do pierwszej prezes SN i domaganie się postępowan­ia dyscyplina­rnego wobec orzekające­j trójki z powodu rzekomego braku bezstronno­ści. Największe zastrzeżen­ia Daniluk zgłaszał wobec sędziego Matrasa, bo wywodzi się z sądów lubelskich i „jest towarzysko i rodzinnie powiązany z sędziami, którzy stracili stanowiska po roku 2016”.

 ?? FOT. KUBA SUSZEK/REPORTER ?? • SN zbadał status Jerzego Daniluka, bo w jego przypadku miał wątpliwośc­i co do bezstronno­ści. Chodziło o doniesieni­a mediów dotyczące kariery lubelskieg­o sędziego
FOT. KUBA SUSZEK/REPORTER • SN zbadał status Jerzego Daniluka, bo w jego przypadku miał wątpliwośc­i co do bezstronno­ści. Chodziło o doniesieni­a mediów dotyczące kariery lubelskieg­o sędziego

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland