Co drugi specjalista chce odejść
Aż 97 proc. firm zamierza w nadchodzących miesiącach rekrutować. Powodem jednak nie jest rozwój biznesu, ale mnożące się wakaty. Specjaliści i specjalistki odchodzą tam, gdzie zarobią więcej. 70 proc. z nich jako wystarczający powód odejścia uznaje m.in. brak możliwości pracy zdalnej.
Na początku roku aż 92 proc. firm deklarowało, że w ciągu nadchodzących 12 miesięcy będzie zatrudniać nowych pracowników i pracownice. W czerwcu i lipcu agencja pracy Hays Poland wróciła do nich, żeby zadać to samo pytanie. Wyniki?
Mimo gorszej sytuacji gospodarczej, wybuchu wojny w Ukrainie i nietęgich nastrojów na rynku zatrudniać zamierza jeszcze więcej, bo aż 97 proc. przedsiębiorstw – wynika z raportu „Rynek pracy 2022. Półroczny przegląd trendów”* przygotowanego przez firmę Hays. Powód?
Wraz ze wzrostem inflacji – ta w lipcu br. roku wyniosła 15,5 proc. – jeszcze częściej i bez większych sentymentów uciekają tam, gdzie zarobią więcej. W efekcie w styczniu właściciele firm jako główne powody rekrutacji wskazywali rozwój biznesu (56 proc.) i konieczność zapełnienia opuszczonych miejsc pracy (33 proc.), w lipcu zaś te odsetki znacznie się do siebie zbliżyły i wyniosły odpowiednio 49 i 42 proc.
Wraz z nastaniem tego roku 75 proc. firm miało przewidziane w budżetach środki na podwyżki wynagrodzeń – najczęściej o zaledwie od 2,5 do 5 proc. Dynamiczna sytuacja gospodarcza spowodowała jednak, że faktycznie w pierwszej połowie roku udzieliło ich 83 proc. firm – i w większości przekraczały one poziom 5 proc. Płace obniżono w zaledwie 1 proc. przedsiębiorstw.
Co wydarzy się w drugim półroczu? Sytuacja zmieniła się dość diametralnie i wygląda na to, że firmy dochodzą do granic możliwości. W planach podwyżki ma już tylko 46 proc. firm, a 53 proc. zamierza utrzymać płace na dotychczasowym poziomie. A to nie idzie w parze z nastrojami pracowników i pracownic.
Bo mimo większej skali podwyżek niż planowana, z uwagi na rosnącą inflację coraz mniejsza część z nich jest zadowolona z wynagrodzeń. Na początku roku satysfakcję z wysokości swojej pensji wyrażało tylko 43 proc. badanych, obecnie zaś jeszcze mniej, bo zaledwie co trzeci (37 proc.). A to przekłada się na wysoką rotację.
W ciągu ostatniego półrocza pracę zmienił aż co trzeci specjalista (30 proc.), a kolejne 18 proc. zmieniło stanowisko w obrębie tej samej firmy.
Podczas gdy jeszcze w styczniu zmianę pracy brało pod uwagę 43 proc. badanych (faktycznie jej miejsce zmieniło 30 proc.), w lipcu myślał o niej – w perspektywie nadchodzącego roku – aż co drugi specjalista (49 proc.). Powody to: zarobki (67 proc.), brak możliwości rozwoju (38 proc.), brak możliwości pracy elastycznej, np. zdalnej (21 proc.), bezpośredni przełożony (20 proc.) czy brak równowagi między pracą a życiem osobistym (19 proc.).
Firmy zaś jako najważniejszy warunek udanej rekrutacji postrzegały do tej pory zarobki, w drugiej kolejności zaś stabilną formę zatrudnienia (58 proc.). W ostatnim półroczu uległo to zmianie: w lipcu jako czynnik, który może przyciągnąć kandydatów do pracy, właściciele przedsiębiorstw częściej wskazywali elastyczną formę pracy – zdalną lub hybrydową (42 proc.), rzadziej rodzaj umowy (39 proc.).
I mają rację, bo aż 70 proc. badanych pracowników i pracownic stwierdziło, że gdyby zostali zmuszeni do pracy w niesatysfakcjonującym ich modelu, byłoby to dla nich wystarczającym lub raczej wystarczającym powodem do odejścia.
Najwięcej badanych preferuje model hybrydowy z większym udziałem dni pracy zdalnej (39 proc.), zdalny (34 proc.), hybrydowy z większym udziałem dni pracy z biura (16 proc.). Stacjonarnie – czyli w biurze – chce pracować zaledwie 9 proc. ankietowanych, zaś 2 proc. wybrało „inny” model pracy, który opisywali najczęściej jako... brak ściśle określonego modelu.