GRU znowu działa w Europie
Nagła choroba Anatolija Czubajsa, posiadacza skrytych kremlowskich tajemnic, jak również eksplozja magazynu amunicji w Bułgarii rodzą podejrzenia, że sabotażyści z GRU buszują w Europie.
Były wicepremier, szef administracji prezydenckiej, polityk od ponad 30 lat znajdujący się w ścisłej czołówce rosyjskiej nomenklatury, którego znam jako człowieka żelaznego zdrowia, raptem trafił w ciężkim stanie do szpitala na Sardynii. Lekarze, jak twierdzi przyjaciółka Czubajsa Ksenia Sobczak, postawili ponoć diagnozę: „bardzo rzadka i paskudna choroba”, zespół Guillaina-Barrégo.
Sami medycy nic nie ogłaszali, miejsce pobytu chorego utajniono.
Sekretne pismo GRU
Scenariusz nagłej choroby, sekretnej kuracji jest jakby napisany znanym światu charakterem pisma rosyjskiego wywiadu wojskowego, powszechnie wciąż nazywanego GRU.
Długa jest lista ludzi, z którymi Kreml ma czy miał swoje porachunki, a których zdrowie raptem się „załamało”. Tak się stało choćby z Aleksandrem Litwinienką, otrutym w Londynie radioaktywnym polonem, czy Siergiejem Skripalem, który ledwie uniknął śmierci po zatruciu nowiczokiem, też w Wielkiej Brytanii.
Co na to Władimir Putin
Czubajs nigdy nie był – tak jak Litwinienko czy Skripal – agentem służb, który zdradził. Ale ogromna wiedza, jaką zdobył przez trzy dekady pracy w kręgu najwyższych władz, może być dla niego samego szczególnie niebezpieczna.
Jako jeden z autorów rosyjskiej prywatyzacji wie, kto ile i jak ukradł. Wie, kto z najbliższych Putinowi ludzi – a może i sam prezydent – w tajemnicy chowa miliardy na zagranicznych kontach. Jego wiedza na ten temat jest warta nieporównywalnie więcej niż wykombinowane przez publicystów, a powtarzane na świecie wersje o 40 mld dol., które pan Kremla uciułał sobie za czasów prezydentury.
Zna też Czubajs mechanizmy, które 23 lata temu wyniosły Putina do władzy – jak zdobyć popularność pomogła mu wojna w Czeczenii i niewyjaśnione do dziś eksplozje domów w Bujnaksku, Moskwie, Wołgodońsku, które jesienią 1999 r. pochłonęły ponad 300 ofiar.
Z takim to bagażem były wicepremier potajemnie uciekł z Rosji kilka dni po putinowskiej agresji na Ukrainę (rozpoczęła się 24 lutego). Widać, że miał się czego i kogo obawiać w ojczyźnie, gdzie całkiem niedawno zbudował sobie luksusową rezydencję.
W myśl obowiązującego od niedawna prawa, wyjeżdżając, popełnił przestępstwo. W lipcu bowiem najpierw Duma uchwaliła, a później Putin podpisał poprawkę do kodeksu karnego, przewidującą karę do siedmiu lat łagru dla tych, którzy mają lub wcześniej mieli dostęp do tajemnic państwowych, jeśli bez zgody władz opuszczą kraj.
Eksplozje amunicji
Charakterem pisma GRU wydaje się też być pisana sprawa niedzielnej eksplozji w należącym do Emiliana Gebriewa magazynie amunicji w Karnobacie w bułgarii. Sam właściciel składu zapewnia, że przyczyną wybuchu nie mógł być „błąd” jego ludzi.
Nie pomyłka czy niedbałość obsługi przyczyniły się też osiem lat temu do potężnych eksplozji magazynów amunicji artyleryjskiej w Vrbĕticach w Czechach, gdzie w towar przeznaczony dla armii Ukrainy zaopatrywał się właśnie Gebriew. Jak wykazało śledztwo, niedługo przed eksplozjami Vrbĕtice odwiedzili Aleksandr Miszkin i Anatolij Czepiga, pułkownicy GRU, znani na świecie jako Aleksander Pietrow i Rusłan Boszirow – ci sami, którzy cztery lata później usiłowali zamordować Skripala w Wielkiej Brytanii.
Operację w Vrbĕticach razem z tą – jak mówią o nich Rosjanie – „słodką parką” szykował też inny agent wywiadu wojskowego, Denis Siergiejew. Pół roku po eksplozjach w Czechach był członkiem komanda agentów GRU, którzy usiłowali otruć nowiczokiem samego Gebriewa i jego synów.
Jako jeden z autorów rosyjskiej prywatyzacji Czubajs wie, kto ile i jak ukradł. Wie, kto z najbliższych Putinowi ludzi
– a może i sam prezydent
– w tajemnicy chowa miliardy na zagranicznych kontach
Choroba i wybuch
Dziwne niedomaganie Anatolija Czubajsa i wybuch magazynu należącego do dostawcy zaopatrującego w amunicję ukraińską armię mogą oczywiście być wynikiem zbiegu okoliczności. Ale zbiegu wielce zastanawiającego. Wacław Radziwinowicz