Nie stwierdzono nieprawidłowości
Po oskarżeniach o mobbing, jakiego miał się dopuszczać Tomasz Lis w „Newsweeku”, kontrolę przeprowadziła tam Państwowa Inspekcja Pracy. Nieprawidłowości nie stwierdziła, ale na trzydziestu pracowników, którzy mieli wypełnić anonimowe ankiety na temat mobbingu, zrobiło to zaledwie ośmioro.
„Na wiele tygodni zamieniono moje życie i życie moich najbliższych w koszmar. Nie oszczędzono mi żadnego epitetu. Niczego. Nie oczekuję przeprosin ani nawet refleksji. Jako chrześcijanin mam tylko jedno wyjście – wybaczam. Ale nie wiem, czy kiedykolwiek będę umiał zapomnieć” – tak Tomasz Lis skomentował opisane przez „Rzeczpospolitą” wyniki kontroli Państwowej Inspekcji Pracy w redakcji „Newsweeka”.
Inspektorzy PIP weszli do redakcji tygodnika pod koniec czerwca, by sprawdzić medialne informacje, według których Lis miał mobbować swoich podwładnych jako redaktor naczelny.
Wszystko zaczęło się 24 maja, kiedy niespodziewanie dla czytelników i opinii publicznej Lis poinformował o swoim odejściu z „Newsweeka”, którym kierował przez dekadę. Oficjalny komunikat był lakoniczny – Lis i Ringier Axel Springer Polska zadecydowali o natychmiastowym zakończeniu współpracy.
To uruchomiło wiele spekulacji o powodach odejścia Tomasza Lisa, postrzeganego jako jednego z najostrzejszych krytyków obecnej władzy. Falę spekulacji przerwała publikacja Szymona Jadczaka w Wirtualnej Polsce, w której dziennikarz opisał wiele mobbingowych zachowań, jakich miał się dopuszczać Lis w redakcji wobec podwładnych. Kilkudziesięciu byłych i obecnych pracowników tygodnika stwierdziło, że takie zachowania miały miejsce. – Naczelny zagląda w dekolt jednej z redaktorek i komentuje kolor jej stanika. Były też okropne kawały o gejach, koledzy geje z redakcji fatalnie to znosili – mówiła jedna z dziennikarek.
– Żadne wyszydzanie wyglądu czy ubioru nie miało miejsca, bo – poza wszystkim – są to kwestie, które zupełnie mnie nie interesują. Równie kategorycznie zaprzeczam, by dochodziło do gnębienia, prześladowania czy zastraszania kogokolwiek – skomentował to Lis. Nie zdecydował się na szersze wyjaśnienia. Zniknął też z piątkowej dyskusji publicystów w Radiu TOK FM prowadzonej przez Jacka Żakowskiego. Kierownictwo stacji zdecydowało, że do czasu wyjaśnienia sprawy nie będzie Lisa zapraszać. Na antenie radia pojawiał się przez 19 lat.
Wyniki kontroli PIP
Kontrola PIP, o którą dwukrotnie wnioskował poseł PiS Piotr Sak, dotyczyła sprawdzenia w firmie procedur i regulaminów antymobbingowych i antydyskryminacyjnych, czyli w praktyce tego, czy pracownicy mogli skutecznie zgłaszać niepożądane zjawiska i zachowania w redakcji.
Do redakcji weszło dwoje kontrolerów z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie oraz psycholog z Głównego Inspektoratu Pracy. Wyniki ich pracy są utajnione, ale „Rzeczpospolita” cytuje e-maila, jakiego otrzymali pracownicy RASP. Wynika z niego, że kontrola została zakończona. Najważniejsza informacja: „Kontrola potwierdziła prawidłowe działanie procesów i procedur obowiązujących w firmie”.
Dowiadujemy się również, że PIP sformułowała trzy zalecenia dla firmy. Rekomendacje te dotyczą udziału strony społecznej, deklaracji pracowników o znajomości procedur oraz wskazania imiennie osób pomagających w zgłaszaniu nadużyć. „Z własnej inicjatywy w RASP, wspólnie ze związkami zawodowymi, są wypracowywane kolejne rozwiązania, które mają pomóc w uproszczeniu obowiązujących procedur” – napisano w cytowanym e-mailu.
Natomiast biegły psycholog analizował wyniki anonimowych ankiet, o których wypełnienie poproszono 30 pracowników. Miały one dostarczyć informacji, czy w redakcji dochodziło do mobbingu. 22 osoby odmówiły wypełnienia ankiety, sześć nie zgłosiło zastrzeżeń do naczelnego, a miały je dwie osoby.
Informacje „Rzeczpospolitej” skomentował wczoraj rano w TOK FM Jacek Żakowski. – Cieszę się, że nie potwierdzają się zarzuty wobec Tomasza Lisa. Z drugiej strony niepokoi mnie fakt, że aż 22 osoby na 30 nie wypełniły tej ankiety. Wydaje mi się, że to rodzi poważne pytania, co naprawdę działo się i dzieje się w redakcji „Newsweeka” i RASP. Kiedy chodzi o prawa pracownicze i prawa człowieka, to ktoś taki jak dziennikarz nie może milczeć. Nie ma żadnej odpowiedzi na pytanie, dlaczego taki jest wynik tego postępowania. Ankieta była anonimowa, jej analizę prowadził biegły psycholog. Wydawałoby się, że to w pełni bezpieczna sytuacja. Trzeba się bardzo poważnie zastanowić nad tym wynikiem. Z jednej strony trzy czwarte tych, którzy odpowiedzieli, nie miało zastrzeżeń. Z drugiej strony – ta ogromna część osób, które nie chciały się wypowiedzieć. Nie wiem, jak to rozumieć – powiedział. Zapowiedział, że o sprawie będzie rozmawiał w piątek rano w dyskusji publicystów w TOK FM.
Sytuacja w „Newsweeku”
Obecnie tygodnikiem kieruje Tomasz Sekielski. W swoim pierwszym wstępniaku napisał: „Nie zamierzam udawać, że nic się nie stało”. Podejście nowego naczelnego pochwaliła szefowa działu społecznego „Newsweeka” Renata Kim. Dziennikarka przyznała, że to ona zawiadamiała HR i związki zawodowe o sytuacji w redakcji. Chwilę później sama została oskarżona o mobbing przez Wojciecha Staszewskiego, który kilka lat pisał dla tygodnika.
W programie Żakowskiego w TOK FM Sekielski mówił w środę, że wyniki kontroli PIP nie rozstrzygają, czy w redakcji był stosowany mobbing. – To, co wynika z tekstu „Rzeczpospolitej”, to fakt, że w całej firmie są procedury antymobbingowe i one działają – wskazał. Dodał, że „Państwowa Inspekcja Pracy nie ma uprawnień do tego, aby określać, czy był mobbing, czy nie było”. – Państwowa Inspekcja Pracy sprawdza, czy są odpowiednie procedury w firmie – mówił.
Skomentował także niechęć pracowników do wypełnienia ankiety dotyczącej mobbingu. – Wydaje mi się, że znaczna część naszej redakcji po prostu chciała zostawić za sobą całe to zamieszanie i tę sprawę. Po prostu ciężkie przeżycia ostatnich tygodni sprawiły, że część osób uznała, że nie chce dalej tego tematu rozdrapywać i wypowiadać się w tej sprawie – mówił Sekielski.
Podobnie do obecnego naczelnego „Newsweeka” informacje o kontroli PIP skomentował Szymon Jadczak, podkreślając, że inspekcja nie zajmowała się mobbingiem. Zwrócił też uwagę, że ani wydawnictwo, ani Tomasz Lis do dziś nie ujawnili przyczyny nagłego rozstania.
W programie Jacka Żakowskiego w TOK FM Tomasz Sekielski, nowy naczelny „Newsweeka”, mówił w środę, że wyniki kontroli PIP nie rozstrzygają, czy w redakcji był stosowany mobbing