Świetni sportowcy tłumnie zdradzają Kubę
Po kilkunastu miesiącach względnej ciszy sportowcy kubańscy – Kubańczycy w ogóle – znów dają nogę ze swojej wyspy. To największa fala ucieczek od rewolucji Fidela Castro.
Na lotnisku w Miami Yaime Pérez, najbardziej utytułowana lekkoatletka kubańskiej reprezentacji, nagle zniknęła z grupy sportowców, działaczy i – co najważniejsze – tajniaków, wracających do ojczyzny z mistrzostw świata w Eugene. Dyskobolka, mistrzyni świata z Dauhy i brązowa medalistka olimpijska z Tokio zgłosiła się do policjantów. Prawdopodobnie już nigdy nie wróci do kraju. W dość niezwykłym akcie brawury kubańska federacja lekkoatletyczna zamówiła loty dla drużyny właśnie przez Miami, centrum uchodźcze dla Kubańczyków, jakby zachęcając ich do ewakuacji. I faktycznie, już w drodze na mistrzostwa w Miami uciekło z reprezentacji dwoje uczestników, młoda oszczepniczka i fizjoterapeuta.
Bohaterzy z kwaśnymi minami
To i tak wcale nie najważniejsza ucieczka sportowców z Kuby, nie największa i nie najbardziej bolesna dla reżimu. W październiku ubiegłego roku z jednego turnieju w Meksyku zwiało 11 młodych baseballistów, prawie połowa całej drużyny – i to rzeczywiście była wielka ucieczka. Po reakcjach władz można było poznać rozczarowanie i ból. Z nieszczęśnikami, którzy wrócili do Hawany, spotkali się przedstawiciele władz, lokalne media opisywały dwunastkę jako bohaterów, ale miny „bohaterów” na zdjęciach wskazują, że nie czuli się nimi.
Jak powiedział dziennikowi „Washington Post” jeden z prawników z dużej kancelarii w Miami, która zajmuje się z uciekinierami, obecna fala uchodźców – nie tylko sportowych – jest największa od rewolucji w 1959 roku.
Nowa fala ma kilka źródeł. Ucieczki zwykłych Kubańczyków – a także części sportowców – biorą się z powszechnych represji, jakie spotkały społeczeństwo po masowych protestach w lipcu zeszłego roku. Kraj się nie zmienia, nie reformuje. Bieda narasta. Kubańczycy w dużej mierze żyją z turystyki, która w czasie pandemii zamarła, powodując jeszcze szybsze ubożenie i tak ledwie zipiącego społeczeństwa.
Baseballiści mają więcej powodów do ucieczki
W przypadku części sportowców są dodatkowe okoliczności, które niejako zachęcają lub mobilizują do ucieczki. Szczególnie dotyczy to baseballistów, największej grupy sportowców zmykających z wyspy. Jeszcze za prezydentury Baracka Obamy kubańska federacja podpisała kontrakt z MLB, amerykańską zawodową ligą, w ramach której zawodnicy mogli grać w USA bez konieczności ucieczki i rezygnowania z obywatelstwa. Skorzystało z niej wielu zawodników, podpisując milionowe kontrakty z 30 klubami MLB. Ale prezydent Donald Trump anulował umowę, i młodzi zostali przed wrotami sezamu z marzeniami, że zostaną nowymi Rusneyami Castillami czy José Abreu’ami z 70-milionowymi kontraktami. Poza tym Nikaragua zniosła obowiązek wizowy, co nieco ułatwia ucieczkę.
Dla sportu to są pierwszorzędne rzeczy, bo w kilku olimpijskich dyscyplinach Kubańczycy są niedoścignionymi mistrzami, np. w boksie. Na 100 tysięcy sportowców na Kubie około 20 tysięcy to pięściarze. Kubańczycy, pod wpływem radzieckich trenerów, a potem Alcidesa Sagarry wykształcili szkołę agresywnego boksu, który nokautuje konkurencję. I uciekają. Odlanier Solis )mistrz olimpijski i trzykrotny mistrz świata), Yan Barthelemy (mistrz olimpijski i mistrz świata), Yuriorkis Gamboa (mistrz olimpijski) uciekli w tajemniczych okolicznościach. Luis Ortiz – zwany później King Kongiem – zmieścił swoje 120-kilowe ciało w łódeczce z innymi i po dwóch dniach wylądował w Meksyku. Rances Barthelemy (brat Yana) próbował ucieczki 38 razy, zanim się udało. Wszyscy zarobili majątek w USA. Od igrzysk w Londynie Kubańczycy zdobyli 15 medali w boksie, w samym Tokio cztery złote i brązowy. Od niedawna pięściarze kubańscy mogą walczyć zawodowo jako przedstawiciele narodowej federacji. Zatrzymują 80 proc. wynagrodzenia za walki, ale bez pomocy promotorów z USA, Anglii czy Niemiec zarabiają tylko niewielką część tego, co mogliby, gdyby uciekli pod skrzydła menedżerów po drugiej stronie Zatoki Meksykańskiej.
Kubańscy siatkarze – oni są dla sportu najważniejsi
Ale bodaj najbardziej znacząco ucieczki Kubańczyków wpłynęły na losy światowej siatkówki. Ich reprezentacja wydawała się w pewnym momencie skazana na masowe zwyciężanie, ale najlepsi przedstawiciele fantastycznie zdolnego pokolenia grają dla innych krajów.
Osmany Juantorena wyskakał srebro igrzysk z Włochami, Joandry’ego Leala zaciągnęła pod swoją flagę Brazylia – najbogatsza w talent nacja latami czekała, aż FIVB zezwoli mu na grę dla „Canarinhos”. Cierpliwie czekaliśmy też my, aż do kadry dołączy Wilfredo León, gracz z reputacją najlepszego na świecie – zanim odebrał paszport, zdążył ożenić się z Małgorzatą Gronkowską z Torunia, urodziła im się córka Natalia, co wakacje zjeżdżał Polskę wzdłuż i wszerz.
Wszystkich wymienionych łączyła chęć gry za granicą, jednak hawański reżim nie wyobrażał sobie, by bogacili się na obcych, kapitalistycznych kontraktach. Wszyscy po ewakuacji z socjalistycznego raju zrzekali się więc oryginalnego paszportu – Kuba nie uznaje podwójnego obywatelstwa. A z reprezentacją na turnieje jeździli tajniacy mający pilnować, by nikt nie oddalał się od grupy. Czasami dochodziło do scen jak z kina akcji: „zdrajcy” uciekali z hotelu pod osłoną nocy i przez okna, spuszczając się po linach z prześcieradeł. I Kuba niekiedy nie zabierała na wyjazdy czołowych zawodników podejrzanych o nielojalność.
Po ucieczce wszyscy musieli odbyć dwa sezony dyskwalifikacji, ponieważ rodzima federacja konfiskowała umożliwiające grę certyfikaty. A kiedy już wrócili do gry w klubach, wciąż pozostawali bezpaństwowcami, nie mogli brać udziału w rywalizacji drużyn narodowych – po naturalizacji trzeba odcierpieć kolejną karencję, zanim uzyska się prawo do występu na mundialu czy igrzyskach. Jej długość można co najwyżej negocjować, m.in. PZPS zdołał przyspieszyć sprawę Leóna. I Wilfredo dołączył do grupy Kubańczyków, którzy mają w dorobku medale mistrzostw Europy.
Ucieczki zwykłych Kubańczyków – a także części sportowców – biorą się z powszechnych represji, jakie spotkały społeczeństwo po masowych protestach w lipcu zeszłego roku