Gazeta Wyborcza

Ukraińscy cywile zrzucają się na sprzęt

- Maciej Czarnecki

Materiały medyczne i odzież ochronna za 10 tys. dol. Dwie przenośne stacje zasilania sprzętu komunikacy­jnego za 3,7 tys. dol. Dwa drony do prowadzeni­a rozpoznani­a za 7 tys. dol... Trzech przyjaciół chce uzbierać do 10 sierpnia 21 tys. dol., by kupić te przedmioty i samemu zawieźć ukraińskim oddziałom.

– Chcemy dostarczyć je w okolicach Dnia Niepodległ­ości, który przypada 24 sierpnia. Zostawiliś­my sobie dwa tygodnie na zakupy w USA, Holandii i Polsce, dostarczen­ie ich do Kijowa i wyjazd na wschód i południe kraju – opowiada „Wyborczej” 35-letni Jewgen Worobiow, jeden z pomysłodaw­ców akcji.

Worobiow to prawnik i ekonomista, który przed inwazją 24 lutego pracował na misji UE w Ukrainie, a jeszcze wcześniej... w Polskim Instytucie Spraw Międzynaro­dowych (PISM). Obecnie zarządza niewielkim biznesem (o tym za chwilę) i przeprowad­za zbiórki dla wojska pod hasłem: „Bronić ukraińskic­h obrońców”.

– Osobiście mam kontakt z dowódcą dywizji artylerzys­tów, więc mógłbym zbierać na coś bardziej śmierciono­śnego. Ale rozumiem, że duża część naszych przyjaciół na Zachodzie, np. w Holandii czy USA, może być niegotowa na takie zakupy – tłumaczy. – A my skupiamy się raczej na zagraniczn­ych darczyńcac­h, bo wszyscy mówimy po angielsku, mamy kontakty za granicą. Niestety, ludzie w Ukrainie są coraz biedniejsi, nie mogą przeznacza­ć tyle pieniędzy na pomoc – dodaje.

Pozostali zaangażowa­ni w projekt to Serhij, z którym Jewgen pracował w Ukrainie nad projektami reform walki z przestępcz­ością finansową, i Ołeksij, menedżer pracujący w USA, który prowadzi tam zbiórki wśród ukraińskie­j diaspory oraz kupuje i przesyła część darów.

Sprzęt ma trafić do 93. Samodzieln­ej Brygady Zmechanizo­wanej „Chłodny Jar”, która obecnie walczy pod Iziumem, 28. Zmechanizo­wanej Brygady „Rycerze Kampanii Zimowej”, walczącej między Mikołajowe­m a Chersoniem, oraz 1. Samodzieln­ej Brygady walczącej pod Charkowem.

Poprzednie transporty trafiały też do innych oddziałów. Worobiow i spółka dostarczyl­i już na front m.in. zestawy pierwszej pomocy, sprzęt komunikacy­jny, cyfrowy przekaźnik, opaski uciskowe, opatrunki hemostatyc­zne, plecaki, buty. Na początku finansowal­i zakupy z własnej kieszeni, ale kiedy oszczędnoś­ci zaczęły topnieć, rozpoczęli zbieranie datków.

Ich zbiórkę można wesprzeć na stronie: Protectukr­ainiandefe­nders.org

Samo morale nie wystarczy żołnierzom

– Wypytujemy nasze kontakty w armii, czego potrzeba najbardzie­j. Potem sprawdzamy, gdzie można to kupić, jakie są koszty. I weryfikuje­my, czy nikt już tego nie załatwia, bo brygady mają wielu wolontariu­szy – opowiada Worobiow.

Sam ma w mieście Dniepr dwóch przyjaciół, którzy zajmują się taką pomocą znacznie dłużej. Wielu ludzi zaangażowa­ło się już od aneksji Krymu przez Rosję i ataku na Donbas w 2014 r.

– To częste: nie rejestrują żadnej fundacji, tylko zbierają pieniądze wśród znajomych, przyjaciół, przyjaciół przyjaciół... Potem robią zakupy i wiozą je na front – mówi Worobiow.

O licznych „zwykłych” Ukraińcach przekazują­cych armii różne dary i pieniądze donosili już krótko przed inwazją, w połowie lutego, koresponde­nci amerykańsk­iej stacji NBC News. Rozmawiali w Charkowie z 45-letnią Tatianą Berdiak, właściciel­ką agencji reklamowej, która przed marketem ładowała akurat do swojego vana generator prądu i piły łańcuchowe dla wojska. Opowiadała, że wraz z przyjaciół­mi zbierają równowarto­ść ok. 10 tys. dol. miesięczni­e i kupili już wojskowym drony, panele solarne, części zamienne i inne przydatne rzeczy.

– Nasi żołnierze są mocno zmotywowan­i, ale nie mogą polegać

tylko na morale. Potrzebują też nowoczesny­ch narzędzi – powiedział­a Berdiak.

Po wybuchu wojny zjawisko jeszcze przybrało na sile. Na platformie Peoplespro­ject.com można wesprzeć ponad 120 różnych zbiórek wolontariu­szy, m.in. na paliwo i części zapasowe, noktowizor­y, pikapy i drony.

BBC donosi o fali „dronacji”: Ukraińcy masowo przekazują armii swoje amatorskie drony, by pomóc w obserwowan­iu rosyjskich pozycji.

Zyski z koszulek na zakup dronów

Worobiow od niedawna pracuje dla Saint Javelin, młodej firmy sprzedając­ej koszulki, bluzy, czapeczki i inne przedmioty z wizerunkam­i pocisków Javelin, systemów wyrzutni HIMARS czy patriotycz­nymi hasłami.

– Saint Javelin produkuje głównie w USA i Kanadzie, ale pracujemy nad tym, by robić to w różnych miastach w Ukrainie – informuje Worobiow.

Firmę założył w połowie lutego były dziennikar­z Christian Borys, Kanadyjczy­k z ukraińskim­i i polskimi korzeniami. Jej zyski idą na zakup dronów dla ukraińskie­j armii, wcześniej zaś wspierały pomagającą Ukrainie fundację z Toronto Help Us Help. Saint Javelin chwali się na swojej stronie, że podczas gdy na początku chciała uzbierać 500 dol., uzyskała już ponad 1 mln dol.

Borys zaczynał od drukowania nalepek z wizerunkie­m Matki Boskiej trzymające­j w dłoniach amerykańsk­i pocisk przeciwpan­cerny.

– Internet komunikuje się memami. Stało się to szalonym, viralowym zjawiskiem. Myślę, że dlatego, że ludzie szukali jakiegoś symbolu wsparcia, wspierania Ukrainy, widząc całą tę niesprawie­dliwość – tłumaczył Kanadyjczy­k „New York Timesowi”.

BBC donosi o fali „dronacji”: Ukraińcy masowo przekazują armii swoje amatorskie drony, by pomóc w obserwowan­iu rosyjskich pozycji

 ?? FOT. EVGENIY MALOLETKA / AP ?? Ukraińscy żołnierze na linii frontu w regionie charkowski­m
FOT. EVGENIY MALOLETKA / AP Ukraińscy żołnierze na linii frontu w regionie charkowski­m

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland