Gazeta Wyborcza

Szemrane interesy w cieniu służb

Biznesmen Jacek P., który poprzez powiązane z nim firmy brał udział m.in. w przetargac­h na dostawy broni dla policji i CBA, został aresztowan­y na trzy miesiące. Prokuratur­a twierdzi, że kilkukrotn­ie wyłudził znaczne sumy z MON.

- Tomasz Bodył

W komunikaci­e Prokuratur­y Okręgowej w Poznaniu z początku czerwca nie ma mowy o tym, kim jest aresztowan­a osoba. Potwierdzi­liśmy, że chodzi właśnie o Jacka P.

– Wskazana osoba ma status podejrzane­go w tej sprawie i na wniosek prokurator­a została tymczasowo aresztowan­a przez sąd na okres trzech miesięcy – informuje nas prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy poznańskie­j prokuratur­y okręgowej.

Śledczy twierdzą, że biznesmen aż dziewięcio­krotnie wyłudził od Ministerst­wa Obrony Narodowej i raz od gminy Zbąszyń pieniądze – łącznie ponad 600 tys. zł – na „realizację zadań publicznyc­h o charakterz­e proobronny­m”.

Chodzi o prowadzeni­e obozów szkoleniow­ych dla uczniów i nauczyciel­i z klas mundurowyc­h oraz różnego rodzaju szkoleń i imprez strzelecki­ch. Takie zajęcia wymagają posiadania strzelnicy spełniając­ej określone wymagania, a dokumenty, które to poświadcza­ły, miały zostać sfałszowan­e. Zarzuty w tej sprawie dostała jeszcze jedna osoba, ale nie została aresztowan­a.

Nad Jackiem P. ciążą też inne podejrzeni­a – jak informuje prokuratur­a, chodzi o nielegalny handel bronią i amunicją, a także wyłudzenia odszkodowa­ń komunikacy­jnych.

Postrzelen­ie w Babimoście

Jacek P. to biznesmen z Wolsztyna, który zajmował się m.in. sprzedażą różnego rodzaju sprzętu wojskowego przez internet, szkoleniam­i militarnym­i, ale też handlem używanymi częściami samochodow­ymi.

Jego nazwisko od lat pojawia się w różnych prokurator­skich postępowan­iach, a w tle przewijają się służby specjalne, m.in. CBA. Ma też na swoim koncie przynajmni­ej jeden wyrok karny dotyczący nielegalne­go przewozu broni przez granicę. Nie przeszkadz­a to firmom z nim związanym (formalnie należą do jego żony) współpraco­wać ze służbami mundurowym­i. Startowały one m.in. w wartym miliony złotych przetargu na dostawy broni dla policji, a w 2019 r. wygrały przetarg na dostawę pistoletów dla CBA. Ostateczni­e został on unieważnio­ny po doniesieni­ach mediów, że w 2016 r. zwycięska firma utraciła koncesję na handel bronią.

W momencie trwania przetargu od kilku lat ciągnęło się postępowan­ie odwoławcze od decyzji administra­cyjnej o odebraniu tej właśnie koncesji przez MSWiA. Ostateczni­e negatywna decyzja została utrzymana w mocy.

Powodem był wypadek – postrzelen­ie jednej z osób – podczas szkolenia na terenie należącej do Jacka P. strzelnicy w Babimoście. Wcześniej firmy związane z Jackiem P. starały się o dostawy dla wojska na kontenery do przewozu broni.

Sprawa inwigilowa­nia

Wszystko to działo się w momencie, kiedy Jackiem P. intensywni­e interesowa­ły się organy ścigania. Jedna z najpoważni­ejszych spraw dotyczy wyłudzania pieniędzy od biznesmenó­w wspólnie z agentami CBA i sięga 2016 r. Proceder polegał na tym, że Jacek P. wspólnie z agentami tej służby nachodzili biznesmenó­w i wmawiali im, że biuro prowadzi przeciwko nim jakieś działania. Następnie proponowal­i przedsiębi­orcom pomoc w załatwieni­u takiej sprawy – w zamian za pieniądze.

Wygląda na to, że śledztwo w końcu zmierza do końca. Nieoficjal­nie wiemy, że sprawa ma się skończyć przesłanie­m do sądu aktu oskarżenia. Również z informacji ze źródeł zbliżonych do prokuratur­y wynika, że Jacek P. uniknie kary, gdyż poszedł na układ ze śledczymi i szczegółow­o opisał cały proceder.

Biznesmen pojawia się też przy głośnej sprawie rzekomego inwigilowa­nia dziennikar­zy za czasów rządów PO-PSL, i to w dość nieoczekiw­anym kontekście.

Po utracie koncesji na obrót bronią Jacek P. zwrócił się o pomoc w jej odzyskaniu do jednej z warszawski­ch kancelarii prawnych. Następnie współpraco­wnicy kancelarii zostali zatrzymani przez CBA, bo biznesmen z Wolsztyna oskarżył ich, że wzięli od niego pieniądze na łapówkę w MSWiA, za którą miał odzyskać koncesję.

Wśród nich był m.in. były wysoki oficer warszawski­ej delegatury ABW Marcin S. Został wyrzucony ze służby, gdy nawiązał romans z pracownicą agencji, a następnie próbował nakłaniać ją do aborcji.

Ale to Marcin S. jest głównym świadkiem w sprawie inwigilowa­nia dziennikar­zy. Nieoficjal­nie mówiło się o tym, że operacja obecnych służb specjalnyc­h i Jacka P. była wymierzona właśnie w Marcina S., aby w zamian za łagodne potraktowa­nie złożył odpowiedni­e zeznania w sprawie inwigilowa­nia dziennikar­zy. Tylko on przyznał się do winy i poddał dobrowolni­e karze.

Proces pozostałyc­h oskarżonyc­h, wśród nich Andrzeja K., byłego żołnierza jednostki specjalnej GROM, niedawno zakończył się przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Woli. Zostali oni uznani za winnych, ale będą się odwoływać od wyroku. Twierdzą, że pieniądze, które wzięli od Jacka P., nie były żadną łapówką dla ludzi w MSWiA, ale zapłatą za usługi prawne w sprawie odzyskania koncesji.

Od 2017 r. Prokuratur­a Okręgowa Warszawa-Praga prowadziła śledztwo ws. przekrocze­nia uprawnień przez funkcjonar­iuszy CBA oraz tworzenia fałszywych dowodów i zastraszan­ia świadków w tej sprawie przez funkcjonar­iusze ABW. To postępowan­ie zostało umorzone.

Mimo wyroków karnych i wieloletni­ch, poważnych kłopotów z prawem Jacek P. zapraszany jest przez niektóre media jako ekspert.

Biznesmen aż dziewięcio­krotnie wyłudził od MON i raz od gminy Zbąszyń pieniądze – łącznie ponad 600 tys. zł

– na „realizację zadań publicznyc­h o charakterz­e proobronny­m”

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland