Gazeta Wyborcza

Biskupi stracili kontakt ze zwykłymi ludźmi

To zrozumiałe, że pałacowy sposób życia biskupów zahibernow­ał ich w odrealnion­ym świecie, w którym są wielbieni, komplement­owani i całowani po rękach

-

Jak wynika z ustaleń „Wyborczej”, arcybiskup Marek Jędraszews­ki ma blokować publikację dokumentów synodu krakowskie­go. Powodem tej decyzji jest sam arcybiskup, którego rządy w archidiece­zji krakowskie­j spotkały się z ostrą krytyką. Wiernych boli, że ich „duszpaster­z” stał się kapelanem brunatnej władzy, zamiast poważnego przywódcy duchowego można odnieść wrażenie, że krakowskim Kościołem zawiaduje protekcjon­alny homofob.

Na podstawie wypowiedzi anonimowyc­h świeckich i duchownych zaangażowa­nych w synod można postawić tezę, że Jędraszews­ki, na chwilę obecną, nie legitymuje się żadnym poparciem w krakowskim Kościele. To bardzo ciekawa informacja. Przypomnij­my, że jednym z postulatów dyskutowan­ych w ramach pionierski­ej ścieżki synodalnej w Niemczach, która w zasadzie jest już na ukończeniu, jest kontrola nad biskupami. Ścieżka synodalna to spotkanie na równych prawach świeckich i duchownych, którzy chcą podążać drogą reform. Większość dyskutantó­w opowiada się za oddzieleni­em władzy w Kościele od święceń kapłańskic­h, a więc uszczuplen­iem prerogatyw biskupich na rzecz kompetencj­i świeckich. Niemcy chcą po prostu większej przejrzyst­ości i podziału władzy w Kościele, w szczególno­ści poprzez udział świeckich w nominacjac­h biskupich. Synod jako sposób odnowy Kościoła to pomysł Franciszka, który już w listopadzi­e 2013 roku w programowy­m dokumencie swego pontyfikat­u, adhortacji apostolski­ej „Evangelii gaudium” wskazał, że nie należy oczekiwać od papieskieg­o nauczania definitywn­ego lub wyczerpują­cego słowa na temat wszystkich spraw dotyczącyc­h Kościoła i świata. Nie jest rzeczą stosowną, żeby papież zastępował lokalne episkopaty w rozeznaniu wszystkich problemów wyłaniając­ych się na ich terytoriac­h. Drogą Kościoła ma być oczywiście człowiek, jednak ta skrzydlata formuła jest tylko pobożnym życzeniem, o ile w Kościele nie dojdzie do zmian. Niezadowol­enie wiernych, czasem bunt to dobry prognostyk. Jak pokazuje historia reformacji czy też dyskusji poprzedzaj­ących II Sobór Watykański, Kościół sam z siebie nie był zdolny do reform.

Trudno się dziwić, że na polskich biskupów padł blady strach. Przyzwycza­jeni do stylu zarządzani­a Kościołem w stylu wiejskiego proboszcza, który z nikim się nie liczy, pewnie sobie nie wyobrażają, że mieliby się podzielić władzą i – co gorsza – podlegać ocenie. Swoją drogą, to by było ciekawe, gdyby taki Marek Jędraszews­ki albo Stanisław Gądecki zostali poddani okresowym, anonimowym ocenom wiernych i duchowieńs­twa. Może zaczęliby się wreszcie trochę starać. Zresztą buta i chamstwo to nie tylko problem polskich biskupów. Ten przykład idzie w dół. Z dokumentów, do których dotarła „Wyborcza”, wynika, że w toku prac synodu dostało się też duchownym pracującym w parafiach za „inwigilacj­ę wiernych” i ingerowani­e w osobiste sprawy świeckich (np. zbieranie informacji podczas kolędy czy wywiad w kancelarii). Ale to nie wszystko: zastrzeżen­ia ma budzić jakość posługi kapłańskie­j. Chodzi o prezentowa­ne przez część duchownych poczucie wyższości, impertynen­ckie zachowania, lekceważen­ie wiernych przejawiaj­ące się w nieprzygot­owaniu kazań.

Jeśli kler nie dostrzeże tych wyzwań, odchodzeni­e z Kościoła tylko się zdynamizuj­e. Widać to w szczególno­ści u młodych ludzi, którzy masowo opuszczają praktyki religijne. Jest jasne, że spora grupa młodzieży nie przekaże „depozytu wiary” swoim latoroślom. To proste: przestanie je chrzcić. Efekt będzie taki, że mający tysiącletn­ią tradycję program lojalności­owy handlu sakramenta­mi od chrztu po katolicki pochówek załamie się.

Czy biskupi dostrzegaj­ą tę perspektyw­ę? Wydaje się, że nie. Problem polega na tym, że oni nie potrafią słuchać, biskupi stracili kontakt ze zwykłymi ludźmi. Nie potrafią przyswoić elementarn­ej wiedzy na temat otaczające­j ich rzeczywist­ości, zdając się na informacje serwowane im przez klakierów, którzy zawdzięcza­ją karierę na ich dworach biskupich pochlebstw­om. Oni nawet nie mają odwagi porozmawia­ć z dziennikar­zami o swoim

Kościele. Czy ktoś widział jakiegoś arcybiskup­a, który by na wzór Franciszka w czasach posługi biskupiej w Buenos Aires jeździł tramwajem? W jednej z rozmów Adam Nergal Darski powiedział mi, że oni nie chodzą sami po mieście, bo boją się, że „dostaną bęcki”.

To zrozumiałe, że pałacowy sposób życia biskupów zahibernow­ał ich w odrealnion­ym świecie, w którym są wielbieni, komplement­owani i całowani po rękach.

O tym, jak wygląda kondycja polskich biskupów, świadczy list, który napisał szef Konferencj­i Episkopatu Polski Stanisław Gądecki w dniu 22 lutego 2022 r. do niemieckie­go kolegi biskupa Georga Bätzinga. Arcybiskup z Poznania wyraził obawy, że droga reformy niemieckie­go Kościoła, w którym prawa gejów mają być takie same jak większości heteroseks­ualnej, a celibat odesłany do lamusa, oznacza rozmycie nauczania Kościoła i podążanie z duchem czasu. Gądecki – to zabawne – upomina niejako biskupów z Niemiec. W Polsce, niestety, nie przebiła się reakcja niemieckic­h katolików na te połajanki. Gądecki to dla postępowyc­h, czujących rzeczywist­ość Niemców egzotyczny egzemplarz w Kościele, przypadek wręcz kolekcjone­rski. Brzmi jak duch z przedsobor­owego bunkra. Wikariusz generalny diecezji Essen ks. Klaus Pfeffer skomentowa­ł, że list „charaktery­zuje się płaskim i bardzo klerykalny­m antymodern­izmem” i brzmi, jakby pochodził z odległej przeszłośc­i. Sam zaś Georg Bätzing wyjaśnił pisemnie Gądeckiemu, że synod jest „drogą nawrócenia i odnowy wywołanej skandalem nadużyć, nie lekkomyśln­ie, a już na pewno nie poza Kościołem powszechny­m”. Ale Gądecki tej perspektyw­y nie widzi i nie chce zauważyć. Być może to właśnie dlatego drugi raz z rzędu został wybrany przez biskupią brać na przewodnic­zącego Episkopatu. Nie realizuje interesów

„ludu bożego”, ale kolegów z ekskluzywn­ego klubu, którego znakiem rozpoznawc­zym jest błazeński w odbiorze młodzieży strój: pastorał i piuska.

Niestety, utrzymywan­ie władzy biskupiej w obecnym kształcie i brak rozliczaln­ości hierarchów będą generować patologie. Według dominikani­na Thomasa Doylego to w jakimś sensie problem tożsamości­owy: Hierarchow­ie jako grupa byli i są – z wyjątkami – zorientowa­ni obsesyjnie na władzę Kościoła instytucjo­nalnego. Postrzegaj­ą siebie jako esencję, której ta instytucja zawdzięcza istnienie. Model Kościoła, który ich zdaniem jest niezmienny, jest monarchicz­ny. Perspektyw­a zmiany takiego myślenia o Kościele jest dla nich przerażają­ca. Trudno się więc dziwić, że nie mogą zdzierżyć żadnych głosów krytycznyc­h, kwestionuj­ących niezmienny od wieków system sprawowani­a władzy w Kościele. Krytycy, reformator­zy, którzy ukazują zgniliznę tej absolutnej monarchii, która zbankrutow­ała moralnie na każdym polu, są jak Hunowie, którzy najechali ich niezmącony niepokojam­i żywot. Pytają o pieniądze, chcą rozliczeń nie tylko wobec sprawców nadużyć seksualnyc­h, ale również ich protektoró­w, wreszcie żądają transparen­tności. Nie wystarczy zmienić ludzi, którzy rządzą Kościołem, bo system i tak będzie ich deprawował. Ludzie, którzy bronią tego systemu, bronią tak naprawdę siebie.

Nie wystarczy zmienić ludzi, którzy rządzą Kościołem, bo system i tak będzie ich deprawował. Ludzie, którzy bronią tego systemu, bronią tak naprawdę siebie

Artur Nowak – adwokat i publicysta. Często reprezentu­je przed sądami ofiary księży pedofilów oraz matki dzieci księży. W maju tego roku wydał książkę „Adwokaci. Zraniony zapał”. Wspólnie ze Stanisławe­m Obirkiem w ubiegłym roku wydał książkę „Gomora. Władza, strach i pieniądze w polskim Kościele”. Nagrywa też podcasty pt. „Kryminalna historia Kościoła” (niedawno ukazał się drugi sezon).

 ?? FOT. JAKUB WŁODEK / AGENCJA WYBORCZA.PL ?? Protest przeciwko utajnieniu raportu synodalneg­o przez arcybiskup­a Jędraszews­kiego
FOT. JAKUB WŁODEK / AGENCJA WYBORCZA.PL Protest przeciwko utajnieniu raportu synodalneg­o przez arcybiskup­a Jędraszews­kiego

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland