Co zabija życie w Odrze
Tony śniętych ryb wyrzuca na brzeg druga najdłuższa rzeka Polski, od Dolnego Śląska po Pomorze Zachodnie. Czy to wina mezytylenu?
O martwych rybach inspektorów ochrony środowiska zaalarmowali pod koniec lipca wędkarze. Z Odry na Dolnym Śląsku wyłowili ich aż 8 ton. Potem martwe ryby były odławiane z Odry w Lubuskiem, a wędkarze biorący udział w tej akcji mówili o pieczeniu skóry, a nawet uszkodzeniu rękawic po długim kontakcie z rybami.
Jedyną substancją, jaką do tej pory z nazwy wskazały służby ochrony środowiska, a która mogła zabić życie w Odrze, jest mezytylen. To rozpuszczalnik używany w przemyśle na szeroką skalę. Gdzie i w jaki sposób mógł się dostać do
Odry?
Giną nie tylko ryby
– Mezytylenu używa się go w przemyśle chemicznym m.in. do produkcji farb, a także w fabrykach środków ochrony roślin. Znajduje zastosowanie w myciu zaolejonych powierzchni w zakładach metalurgicznych – mówi prof. Mariusz Czop z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH w Krakowie.
Obecność mezytylenu w próbkach wody z Odry z 80-proc. prawdopodobieństwem stwierdził Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu. Próbki pobrano 28 lipca. – Mezytylen zabija ryby i skorupiaki, ale też ssaki wodne, takie jak bóbr. Może ulegać też bioakumulacji w ciele ryby – mówi dr Alicja Pawelec z WWF Polska.
To mało prawdopodobne, że mezytylen mógł dostać się do rzeki przypadkowo. – Najpopularniejszą metodą jego utylizacji jest spalenie. Inną metodą jest po prostu składowanie w izolowanym miejscu. Zdarzają się też przypadki nielegalnego zakopywania tego rodzaju odpadów
– opowiada prof. Czop. Hipotetycznie mogło więc dojść do rozszczelnienia takich zbiorników albo wypadku, w wyniku którego ich zawartość dostała się do Odry.
Nikt nic nie wie
Znalezienie mezytylenu na jazie w Lipkach na granicy województw dolnośląskiego i opolskiego mogłoby sugerować, że do skażenia doszło na terenie tego drugiego. WIOŚ w Opolu podaje to w wątpliwość, twierdząc, że na takie sformułowania nie pozwala metoda badawcza kolegów z Wrocławia, czyli chromatografia. – Metoda chromatografii jest najbardziej wiarygodną metodą oznaczania związków organicznych w roztworach wodnych. Być może kwestionowanie przez opolski WIOŚ zastosowania tej metody przez WIOŚ we Wrocławiu wynika z tego, że ten ostatni podał, że zanieczyszczenie przypłynęło spoza województwa dolnośląskiego, a więc z opolskiego. Byłaby to więc forma samoobrony opolskiego WIOŚ. Ta przepychanka
pokazuje jedno – że nikt nie ma pojęcia o tym, jaka substancja płynie Odrą i zabija w niej życie biologiczne – komentuje prof. Czop.
Wrocławski WIOŚ – który, jak wczoraj poinformował, w próbkach pobranych po 1 sierpnia nie stwierdził już ewentualnej obecności mezytylenu – zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. O tym, że poziom tlenu w wodzie z Odry jest podwyższony w wyniku dostania się do niej „substancji zewnętrznej”, mówił też szef Wód Polskich Przemysław Daca.
– Wskazywanie na mezytylen jest jednak przedwczesne, bo wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska nie mają zdolności badawczych, by wykrywać wszystkie substancje chemiczne w naszym otoczeniu w ciągu 24 godzin. Części substancji nie mają nawet w palecie badawczej – komentuje prof. Czop. – Dlatego już dawno trzeba było wysłać próbki wody z Odry do innego laboratorium, choćby zagranicznego.