Zamość jest idealny. Ma wiele atrakcji w niewielkiej odległości
Wprawdzie to moje miasto, ale w ostatnich latach brakowało czasu, by je spokojnie zwiedzać. Rodzina i znajomi podpowiadają, że zmieniło się tam sporo. Pora więc odkryć Zamość na nowo.
Przyznaję, że turystą nie będę standardowym. Nie muszę googlować, jak dojechać na Stare Miasto, nie muszę zastanawiać się, jak rozplanować dzień. Zamość znam dość dobrze, bo tu się urodziłem i wychowałem. Mieszkałem tu przez wiele lat. Co jakiś czas do Zamościa przyjeżdżam, żeby odwiedzić rodzinę i znajomych. Z Lublina to tylko nieco ponad godzina drogi.
Mimo to wizyta w rodzinnym mieście wydaje mi się ekscytująca. To nie będzie rodzinny obiad, nie wizyta u przyjaciół. Będę mógł skupić się na spokojnym oglądaniu zabytków. Postaram się zajrzeć do miejsc, na których odwiedzenie brakowało mi czasu. Znajomi podpowiadają, że z roku na rok atrakcji dla turystów przybywa. A ja nie miałem okazji wszystkich zobaczyć.
Zamość cały czas mnie zachwyca
Oczywiście pierwszym przystankiem będzie zamojska starówka. W tym roku mija 30 lat od czasu wpisania jej na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Stanowi bowiem świetny przykład renesansowej zabudowy miejskiej. Niezmieniony od czasu założenia miasta w 1580 r. układ urbanistyczny, wyjątkowej urody kamienice ormiańskie oraz Rynek Wielki na planie kwadratu o stumetrowych bokach zachwycają do dziś.
Jan Zamoyski wymarzył sobie miasto idealne. Jego zaprojektowanie zlecił włoskiemu architektowi Bernardowi Morando. Zamość widział jako ludzki organizm. Rynek Wielki był jego sercem. Pałac Zamoyskiego – głową, ul. Grodzka przecinająca Rynek – kręgosłupem. A pozostałe ulice ramionami. Dwa mniejsze rynki – Wodny i Solny są płucami tego organizmu.
Jednak te metaforyczne odniesienia to nie wszystko. Włoski architekt mądrze rozmieścił ważne obiekty w mieście i zabezpieczył je przed najazdami potężnymi murami obronnymi. Odbijały się od nich m.in. wojska Bohdana Chmielnickiego oraz szwedzkie podczas potopu.
Zajrzę do multimedialnego muzeum
Na Starym Mieście będę miał sporo do zobaczenia. Oprócz Rynku Wielkiego muszę zajrzeć na wspomniane dwa mniejsze – Wodny i Solny.
Nie mogę ominąć odrestaurowanej synagogi, w której przez lata mieściła się miejska biblioteka. Sprawdzę, jak przebiegają prace przy renowacji Akademii Zamojskiej, która była pierwszą prywatną uczelnią w Rzeczypospolitej.
Zanim wyruszę dalej, obejdę też mury obronne, wewnątrz których są podziemne trasy. Po tym wszystkim czeka mnie wizyta w Muzeum Fortyfikacji i Broni „Arsenał”. To kolejne z miejsc, które w ostatnich latach się zmieniło. Zakurzone eksponaty, w tym broń i wojskowe mundury umieszczone w gablotach, zastąpiły multimedia. Nie miałem okazji tego zobaczyć. Chętnie się przekonam, jak jest tam teraz.
Przyznaję: żeby zobaczyć to wszystko, będę potrzebował kilku dobrych godzin. A jak już się zmęczę, to idealnym miejscem na zrobienie sobie przerwy będzie jeden z ogródków gastronomicznych na Rynku Wielkim. Widok niezapomniany, a dodatkowo można tu dobrze zjeść i wypić. A później dalej zwiedzać.
Zwiedzę jedyne zoo we wschodniej Polsce
Drugą część mojej wizyty przeznaczę na odwiedziny w ogrodzie zoologicznym, jedynym we wschodniej części Polski. Ma prawie 14 ha powierzchni, ponad 3,5 tys. zwierząt i rocznie odwiedza go nawet 200 tys. turystów. Co mogą zobaczyć? Lwy, tygrysa, pumy cejlońskie i inne drapieżne koty. Do tego żyrafy, zebry, wiele gatunków małp. Mało? Jest jeszcze motylarnia, akwaria z wieloma gatunkami ryb oraz terraria z krokodylami, jadowitymi pająkami oraz egzotycznymi żabami w bajecznych kolorach.
Po tych atrakcjach zamierzam odwiedzić miejski park z dużym stawem i kawiarnią na świeżym powietrzu. Sprawdzę, jak zmienił się zamojski zalew i czy warto wybrać się na bulwar nad rzeką Łabuńką.
Trasę mam dość długą, plan zwiedzania ambitny, ale nie obawiam się, że nie uda mi się go zrealizować. Bo Zamość – oprócz pięknych zabytków, ciekawego muzeum i zoo – ma jeszcze jedną ogromną zaletę. Jest miastem kompaktowym, idealnym nie tylko z nazwy, ale też do zwiedzania. Wszystkie wymienione atrakcje znajdują się w zasięgu krótkiego, kilkuminutowego, czasem może kilkunastominutowego spaceru. Nie trzeba mieć auta, nie trzeba pilnować rozkładów jazdy autobusów. Wszystko można obejść. A więc wkładam wygodne buty i wyruszam!