Perły nocy: Perseidy, Księżyc i Trójkąt
Sierpień to dobra pora do obserwacji nieba. Wciąż trwają wakacje, często wyjeżdżamy poza obszar świateł miejskich, a pogoda zwykle bywa dobra. Nie bez znaczenia jest też coraz dłużej trwająca noc.
Na ogół hitem sierpniowych obserwacji są spadające gwiazdy – Perseidy, chociaż w tym roku może je, dosłownie, przyćmić inny, łatwiejszy do obserwacji obiekt. 12 sierpnia, gdy możemy się spodziewać maksymalnej liczby spadających gwiazd, na niebie będzie bowiem królował księżyc w pełni. Będzie to tak zwany superksiężyc – pełnia, pojawiająca się, gdy nasz satelita jest wyjątkowo blisko Ziemi, więc wydaje się większy niż zwykle.
Jego blask sprawi, że na niebie dostrzeżemy tylko wyjątkowo jasne meteory.
Skieruj wzrok na Księżyc
Może więc poddać się losowi i przy okazji przypatrzeć się uważniej naszemu satelicie? Wydaje się, że znamy go tak dobrze, a jednak chyba rzadko patrzymy uważnie. Wiele osób nie zauważa nawet, że często możemy go dostrzec za dnia. Dzieje się tak wtedy, gdy jest daleko od pełni.
Pełnia to czas, gdy srebrny glob znajduje się na niebie dokładnie po przeciwnej stronie niż słońce – wschodzi z grubsza wtedy, gdy ono zachodzi, a zachodzi przy słonecznym świcie.
Sięgając pamięcią, przypomnimy sobie pewnie zimowe pełnie, gdy mała zimna tarcza unosi się wysoko na niebie. Za to w trakcie letniej pełni łatwo o widok unoszącego się nisko nad horyzontem złocistego księżycowego balonu. I to wynika z własności pełni – zimą słońce porusza się nisko na niebie, a latem w południe przyświeca z wysoka. Przeciwnie postępuje jego opozycjonista, Księżyc w pełni.
A co zobaczymy, gdy uważniej nań spojrzymy? Jaśniejsze i ciemniejsze obszary, tworzące charakterystyczny obraz. Co jednak na nim widzimy, zależy od kultury, w jakiej zostaliśmy wychowani: Polacy widzą na ogół uśmiechniętą twarz przypominającą maskę teatralną. W Chinach i Ameryce Środkowej po księżycowej tarczy skacze niebiański królik. Inne kultury widzą tam kobiecą postać, a nawet... ropuchę.
Dawnym astronomom ciemne obszary przypominały morza, dlatego w księżycowych atlasach odnajdziemy choćby słynne Morze Spokoju, Morze Deszczów, a nawet Ocean Burz. W rzeczywistości morza to obszary, które niegdyś przebiły potężne uderzenia planetoid, po których na jasną księżycową skorupę wylała się ciemna lawa. Prawdopodobnie identycznie, a może nawet gorzej wyglądałaby powierzchnia Ziemi, gdyby ruch płyt tektonicznych, oceany i stała erozja nie zatarły na niej śladów dawnych katastrof.
Spojrzyj na chińską stację i satelity szpiegowskie
Zresztą niejeden satelita na niebie. Kiedy podnosimy wzrok ku górze, możemy zauważyć, że niebo nie zawsze jest niezmienne. Czasem dostrzeżony na nim jasny punkt, który dosyć szybko się porusza. Nie zawsze jest to pospolity samolot. Jeśli świeci stałym, jasnym światłem i porusza się w stałym, raczej umiarkowanym tempie, prawdopodobnie obserwujemy sztucznego satelitę Ziemi.
Podobnie jak Księżyc, sztuczne satelity świecą światłem odbitym od Słońca, warto więc ich wypatrywać tuż po jego zachodzie i tuż przed wschodem. Niebo jest wtedy dosyć ciemne, ale Słońce jest wystarczająco blisko horyzontu, by jego promienie odbijały się od unoszącego się na wysokości kilkuset kilometrów obiektu. Jeśli chcemy zapolować na konkretne satelity, możemy się wcześniej do tego przygotować, zaglądając na strony internetowe, które podają daty przelotów najjaśniejszych obiektów na kilka dni naprzód.
Zawsze warto też wypatrywać… stacji kosmicznych. Stacji, bo do znanej od dawna Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS dołączyła niedawno stacja chińska. Tiangong składa się obecnie z dwóch modułów (w lipcu do głównego modułu Tianhe dołączyło laboratorium badawcze Wentian) i w trakcie przelotów widać ją jako bardzo jasny, łatwy do dostrzeżenia obiekt.
Czasem oprócz Tiangong i ISS zobaczymy też rządek niosących internet Starlinków, Teleskop Kosmiczny Hubble’a, albo nawet... satelity szpiegowskie, o których państwowe agencje informują raczej niechętnie i tylko bardziej zaufane grona.
Czy ty wiesz, gdzie jest czarna dziura?
A może spojrzeć na obiekt z natury niewidoczny? Odwiedźmy choćby symbolicznie supermasywną czarną dziurę znajdującą się w centrum naszej galaktyki.
To kosmiczne monstrum ma masę ponad 4 mln razy większą od Słońca, jednak w naszym Układzie Słonecznym z łatwością zmieściłaby się wewnątrz orbity Merkurego.
By spojrzeć w jej kierunku, odnajdźmy na niebie gwiazdozbiór Strzelca. Późnym sierpniowym wieczorem unosi się on nisko nad południowym horyzontem. Niezbyt romantycznym obserwatorom mniej przypomina uzbrojonego w łuk centaura, pod postacią którego odnajdziemy go w atlasach nieba, a bardziej – imbryczek.
Centrum Galaktyki odnajdziemy na tle Drogi Mlecznej w pobliżu dziobka imbryczka, z którego można by komuś nalać kosmiczną herbatę.
Okolice czarnej dziury zasłaniają przed naszym wzrokiem liczne gwiazdy i obłoki gazu, ale jednak – ona tam
Polacy na Księżycu w pełni widzą na ogół uśmiechniętą twarz przypominającą maskę teatralną
WERONIKA ŚLIWA kierowniczka planetarium Centrum Nauki „Kopernik”
jest. Od niedawna możemy też zaspokoić ciekawość, oglądając zdjęcie czarnej dziury wykonane przez zespół Teleskopu Horyzontu Zdarzeń.
Najdalszy obiekt widoczny gołym okiem
Skoro spojrzeliśmy już na obiekt, którego nie widać, poszukajmy teraz innego rekordu – najdalszej struktury, którą możemy dostrzec gołym okiem.
Jeśli wyjdziemy na obserwacje późnym wieczorem, nisko nad wschodnim horyzontem, poniżej gwiazdozbioru Andromedy, powita nas niewielka konstelacja Trójkąta.
Przy bardzo dobrych warunkach obserwacyjnych, z dala od jakichkolwiek świateł, można w niej dostrzec sporą, choć niewyraźną mgiełkę. Jeśli obserwacje gołym okiem się nie powiodą, skierujmy w stronę Trójkąta lornetkę.
To galaktyka M33, zwana również galaktyką Trójkąta. Dzieli nas od niej odległość 2,7-2,9 mln lat świetlnych, nieco większa od tej, jaka dzieli nas od jej bardziej znanej kuzynki, galaktyki Andromedy.
Jak każda galaktyka spiralna M33 jest miejscem narodzin kolejnych pokoleń gwiazd. Jedna rodzi się tam średnio co mniej więcej dwa lata. Jednak narodzone w tej galaktyce obiekty mogą zakończyć życie zupełnie gdzie indziej. Galaktyka Trójkąta jest bowiem prawdopodobnie satelitą Andromedy i wraz z nią może wziąć udział w zderzeniu, które za kilka miliardów lat połączy Drogę Mleczną ze zbliżającą się ku niej Andromedą.
W tym zderzeniu powstanie ogromna galaktyka eliptyczna, zwana często Milkomedą. Może więc nie spieszyć się z obserwacjami i poczekać, aż za jakiś czas galaktyka Trójkąta będzie ciut bliżej?