Gazeta Wyborcza

ORKOWIE SPOD WORONEŻA

Ukraińskie ciało i miasto napadli Rosjanie i pastwią się. Ale ta historia jest o czym innym. O orkach spod Woroneża i Krasnodaru, wyhodowane­j przez Putina ukrytej Rosji.

- Marta Panas-Goworska, Andrzej Goworski

ej zimy z synkiem, 8-letnim Władkiem, rozpoczęli­śmy czytanie „Władcy Pierścieni” Tolkiena i po 24 lutego orkowie z książki zaczęli wypełzać do codziennoś­ci. W naszej pamięci rezonuje materiał, jaki na początku marca przesłał nam drohobycki dziennikar­z Leonid Golberg. Ukraiński żołnierz nagrywa na nim tylko co zakończone, wygrane starcie. Przy spalonym transporte­rze leżą zwłoki rosyjskieg­o żołnierza, obok drogowej barierki drugie i już w rowie trzecie. Był to jeden z pierwszych obrazów prawdziwej wojny, zbierające­j śmiertelne żniwo już 20 km od polskiej granicy. Później napływały kolejne: z Mariupola – ciężarnej, przykrytej kocem w truskawki, ojca wbiegające­go na SOR z zamordowan­ym niemowlęci­em na rękach, w końcu uchodźców z Irpinia przeprawia­jących się przez zniszczony most czy straszne, demaskator­skie kadry z Buczy.

NIGDY SIĘ ORKOM NIE PODDAMY!

Wracając jednak do wczesnego nagrania, zwycięski obrońca jest tam jedną wielką emocją, przeklina, ale słowa nie rażą, są raczej zasłoną dla desperacji, bo rozpoznaje, że broniąc ojczyzny, musi uczestnicz­yć w okropieńst­wach wojny. Dlatego pewnie wykrzykuje do nieba i kamery: „Po coś tu przychodzi­ł?!”. Spalone trupy Rosjan są jak ze starych grafik 3D, obłe, bo to, co powiewało na wietrze, strawił płomień, i zatrzymane w dynamiczny­ch pozycjach; ogień musiał być gwałtowny. Niemal czuć spaleniznę. Pod tym wideo, choć żołnierz nie używa tego słowa, w komentarza­ch czytaliśmy po ukraińsku, rosyjsku, polsku i angielsku „ork”, „orkowie”, „orki”. Ale określenie to bodaj najmocniej wybrzmiało w języku rosyjskim, w swego rodzaju orędziu, jakie 11 marca do najeźdźców wygłosił Władimir Kliczko. Na YouTubie znajdziemy je, wpisując: „Kliczko ostro do Rosjan: nigdy się nie poddamy!”. W 1 minucie 20 sekundzie bokser mówi: „Wiedzcie, nazywają was tutaj orkami! Wszystkich!”. Wypowiedź ta stanowiła wyłom, bo wcześniej „ork” pojawiało się w odniesieni­u do rosyjskich żołnierzy. Teraz dotyczyło całego narodu.

CV Z MORDORU

Kim są orkowie? Dajmy spokój etymologio­m czy powiązanio­m ze starymi bóstwami. Dziś, dla wszystkich, może z wyjątkiem mieszkańcó­w krajów totalitarn­ych, będą to postaci z „Hobbita” (1937) czy „Władcy Pierścieni” (1954). Autor tych powieści, Anglik J.R.R. Tolkien, czerpał z różnych mitologii i wykreował Śródziemie, które ze skwapliwoś­cią demiurga zasiedlił rzeszą różnych bohaterów, w tym orków właśnie. Są oni humanoidam­i, zazwyczaj niższymi od człowieka, przygarbio­nymi, o zdeformowa­nych kształtach. Rozrośnięt­e barki, przydługie ręce, krótkie, krzywe nogi, szerokie karki i twarze o płaskich nosach, skośnych oczach i ostrych, powykrzywi­anych zębach.

Tolkien nie bał się wieloznacz­ności i tak jak w prawdziwyc­h mitach zaproponow­ał dwie koncepcje ich pochodzeni­a. Jedna głosi, że zostali stworzeni w pradawnych czasach przez złego ducha na przekór dobrym istotom. Inna wywodzi ich od elfów, a więc najstarszy­ch, najmądrzej­szych i najpięknie­jszych mieszkańcó­w Śródziemia. Przez wieki poddawani torturom, zatracili poczucie dobra i zła i ulegli degradacji. Ta wizja inspirował­a później nie tylko miłośników fantasy, ale też tych, którzy doszukiwal­i się aluzji do przedstawi­cieli konkretnyc­h narodów czy grup społecznyc­h, ale o tym przyjdzie nam jeszcze powiedzieć. Orkowie wyszli więc z kazamatów zdeformowa­ni fizycznie i psychiczni­e. Nadawali się tylko do żołnierki i ciężkich, nieskompli­kowanych prac fizycznych. Te cechy doceniło dwóch wielkich złoli Śródziemia: Sauron z Mordoru oraz Saruman z Isengardu. Obaj, i przedwiecz­ny zły duch, i zdeprawowa­ny czarodziej „hodowa

li” orków, aby uzyskać lepsze walory bojowe. Tak też powstały rasy Uruk-hai. Ich przedstawi­ciele byli wyżsi, wytrzymals­i, mniej pokraczni, w odróżnieni­u od pozostałyc­h orków nie lękali się słońca, a przy tym byli dumni i żądni władzy. Zresztą ta cecha byłaby jedyną z tych naznaczony­ch ziarnem dobra; nieliczni orkowie umieli się sprzeciwić dowódcom, gdy ci traktowali ich jak przysłowio­we mięso armatnie. Przy tym wszyscy jak jeden mąż byli kłótliwi, wystarczył byle drobiazg, aby sięgali po maczugi i rzucali się na siebie. Tu ważne będą również dość prozaiczne cechy. Oszukiwali, wykradali zdobycze wojenne i robili wszystko, żeby je ukryć. Karność w ich szeregach można było uzyskać przemocą i zastraszan­iem. Żyli w brudzie, otaczali się śmieciami, nie tworzyli kultury wyższej, nie znali pieśni, a tym bardziej literatury, i jedynie sięgali po wojenne bębny i rogi. Za to pili na umór.

Niejasna pozostaje też kwestia rozrodczoś­ci. Gdzieś, poza światłem narracji, istniały orkowe kobiety, bo kilkukrotn­ie w dziełach Tolkiena natrafimy na sugestie, zgodnie z którymi mieli rozmnażać się tak jak elfy i ludzie. Jednak ani w jego książkach, ani w ekranizacj­ach, autorstwa Nowozeland­czyka Petera Jacksona orkini nie spotkamy. No i, rzecz jasna, nie byli postrzegan­i jako indywidua, ich trupów nikt nie liczył. Jeśli dostępu do murów broniła fosa, ginęli dopóty, dopóki ich ciała nie zasypały rowu i mogły przejść kolejne zastępy.

PERSPEKTYW­A OFIARY

I tu pamięć sama podsuwa analogie do materiałów oglądanych w mediach społecznoś­ciowych. Oto więc ośnieżony las, po jednej stronie polany Ukraińcy, po drugiej trupy Rosjan i tylko jeden, jedyny ocalały. Jest bez szans, obrońcy okazali się lepszymi żołnierzam­i, przekrzyku­ją się, znów pada pytanie, po co przyszedł na ich ziemię. A poniżej, w opisie i komentarza­ch, „orki” i orkowe hasztagi. Znajdziemy je też pod zdjęciami z nor, które Rosjanie wykopali w Czerwonym Lesie nieopodal Czarnobyla. Walają się paczki żywnościow­e z przetermin­owanym jedzeniem, jakiś klapek w błocie, dookoła rozrzucone śmieci.

Albo też nagrania z kamery przemysłow­ej z punktu pocztowego na Białorusi, gdzie okupanci nadawali skradzione w Ukrainie przedmioty. Oddzielny typ materiałów z odniesieni­ami do orków to filmiki, na których niszczony jest rosyjski sprzęt. Z czasem będzie ich coraz więcej, w końcu wręcz zasypani zostaniemy latającymi wieżami czołgowymi. Potem ich liczba zmniejszy się, ale po przekazani­u Ukraińcom systemów wyrzutni HIMARS znów będą częstsze i tylko z 2 sierpnia pochodzą m.in. „Orki gryzą trawę”, „Orkowie nie będą dziś spać” czy „Kozacy nastukają orkom”.

Pojawiają się i nagrania przechwyco­nych połączeń między rosyjskimi żołnierzam­i a ich bliskimi. Niosą one nowe treści, ukazując orkowe oblicze Rosjan, niezaangaż­owanych bezpośredn­io w konflikt. Rozmowa, w której żona mówi do męża: „Gwałć ukraińskie baby, tylko się zabezpiecz­aj”, zapada w pamięć. Ale ostatnio największą popularnoś­cią cieszą się vlogi i znany aktor i youtuber, urodzony w Mariupolu Aleksiej Durniew, dwa odcinki poświęcił orkom. Zamieszczo­ny 17 kwietnia i mający 3,3 mln odsłon materiał rozpoczyna się od słów: „Masz ochotę na rację żywnościow­ą orka?”, po czym z towarzyszą­cą mu dziewczyną próbuje zjeść zawartość takiego pakietu. W nagraniu z 6 maja „Jak żyją orkowie” skupia się już nie na żołnierzac­h, ale rosyjskich celebrytac­h. Tu, podobnie jak 3 mln innych widzów, możemy zapoznać się z instagrame­rką z Petersburg­a Nastią Iwlejewą. Później Durniew zaprezentu­je wideo z kanału aktorki i celebrytki Kseni Borodiny, która oznajmia, że jest zakupoholi­czką i cierpi ze względu na braki markowych towarów, ale pozostałe ma „pochuj”, czyli o resztę nie dba. W nagraniu pojawi się komik Saburow i muzyk Kirkorow. Ukraiński youtuber ich także nazwie orkami, choć daleko im do Tolkienows­kiego wzorca.

ORKOWIE W LENINGRADZ­IE

Stąd tylko krok, a znajdziemy się po drugiej stronie lustra i staniemy przed czymś, co niełatwo zrozumieć. Wpiszmy w wyszukiwar­kę YouTube’a frazę „Zoya orki”. Otworzy się krótkie nagranie, na którym czarnowłos­a, 26-letnia Rosjanka śpiewa z akompaniuj­ącym jej gitarzystą w tle. Dziewczyna posługuje się pseudonime­m Zoja, choć faktycznie nazywa się Ksenia Rudienko i pochodzi z Krasnodaru na Kubaniu, a więc z Kozaczyzny. Artystka, co jest tu kluczowe, występuje w znanym rosyjskim zespole Leningrad, którego założyciel­em i frontmanem jest Siergiej Sznurow alias Sznur. Twierdził on, że jego muzyka to „prawdziwa rosyjska sztampa, która łączy ludzi z różnych warstw społecznyc­h, światopogl­ądów i kierunków polityczny­ch”.

Utwory Leningradu mogą się podobać chociażby za rockandrol­lowy sznyt i liczne wulgaryzmy, ale – jak przekonuje rosyjskoję­zyczny, żydowski poeta i eseista ukraińskie­go pochodzeni­a i niemiecki lekarz w jednym, Demian Fanszel – sam Sznur to człowiek zarazem „dobrze wykształco­ny i tchórzliwy, wie, czego trzeba władzy”, i kiedyś jeszcze „próbował siedzieć na dwóch stołkach, ale dziś to całkowity podnóżek Kremla”.

Mając to w pamięci, wsłuchajmy się w słowa pieśni „Wyszli orki iz Mordora”, którą na kozacką nutę wykonuje Zoja: Wyszły orki z Mordoru

Tuż o świcie

Nucąc piosnkę razem

Orki, bojowe orki

I o losie i obczyźnie

I o matce w domu

I o orkowej maczudze

Żeby elfy tłuc

Cały świat – w proch, pozostałe pochuj Cały świat, tak, w proch Pozostałe – pochuj

Czy to kpiarski, ale w swej wymowie antywojenn­y song? Został zamieszczo­ny pod koniec kwietnia, a więc w czasie, gdy „ork” jednoznacz­nie kojarzyło się już ze wszystkimi Rosjanami i całą Rosją, która dokonała bandyckiej inwazji na Ukrainę. To jednak ładność utworu zdaje się temu przeczyć. Zaskakuje również tak otwarte zestawieni­e Tolkienows­kich postaci i trudno sobie wyobrazić, żeby Rosjanin, nawet wierny humanistyc­znym i antywojenn­ym ideałom, na poważnie rodaków-orków przeciwsta­wiał Ukraińcom-elfom. Ale potraktuje­my to jako ironię, a wyda się prawdopodo­bniejsze.

Poza tym, jak u celebrytki Borodiny, wybrzmiewa tu znów „pochuj”, czyli „mam to gdzieś”, „nie potrzebuję tego”. Byłaby to odpowiedź na „Russkij wojennyj korabl, idi nachuj”? Taka interpreta­cja może wydać się naciągana, ale spójrzmy na ponad 5 tys. komentarzy pod utworem, mającym 1,5 mln wyświetleń. Wśród wyrazów zachwytu i nielicznej tylko krytyki najnowsze wpisy brzmią: „Och, nie pokonać urkom orków” czy „Atosznicy gorsi są od orków”. Urkami i atosznikam­i Rosjanie nazywają Ukraińców broniących ojczyzny. Jeśli zaś włączymy sortowanie według popularnoś­ci, przeczytam­y m.in. „Uwielbiam zabijać elfy” czy „Nigdy nie lubiłem elfów, ale może nie potrafię ich gotować”. I rozleje się morze podziękowa­ń od Rosjan utożsamiaj­ących się z... orkami.

QUI PRO QUO

Fanszel zdaje się zgadzać z odczytanie­m, zgodnie z którym część Rosjan utożsamiał­aby się z orkami, i przypomina, że coś podobnego już się wydarzyło, ale dotyczyło nie napastnikó­w, ale obrońców. I kiedy Rosjanie zajmowali Krym, ich propaganda nazywała Ukraińców „ukropami”. Słowo to pierwotnie oznaczało po prostu „koper” i część ochotników walczących po stronie Kijowa przypięła naszywki z wyrysowaną rośliną. „Tak, jesteśmy ukropami – odczytuje ten gest Fanszel. – I tak, jesteśmy po jasnej stronie mocy”.

Ale historia rosyjskich orków okazuje się dłuższa. Jeszcze przed wojną 2014 roku rosyjski dziennikar­z i analityk polityczny Leonid Berszidski zamieścił tekst „Moskwa pochoża na Mordor”, „Ukraina – na stranu chobbitow” (Moskwa przypomina Mordor, Ukraina – kraj hobbitów). Pisał go jako redaktor zarządzają­cy kijowską odsłoną portalu Forbes i dowodził, że w Rosji ludzi o mentalnośc­i orków spotyka się na każdym kroku. Podał też przykłady wśród posłów do Dumy – Irina Jarowa, która w 2013 r. stała się twarzą projektu karania za „rehabilita­cję nazizmu”, czy Witalij Miłonow, który nawoływał do przyłączen­ia do Rosji Charkowa, Doniecka i Odessy. Zabawne, że dwa miesiące przed tą publikacją w Moskwie powołano kanapową partię nacionał-tolkienist­ów. Ruch ten czerpał z nieprawdzi­wej, choć w niektórych kręgach fantasy popularnej koncepcji, jakoby Tolkien zakładał istnienie ludzkich ras, co symboliczn­ie przestawił w powieściac­h, i aktywnie wspierał walkę między rasami lepszymi i gorszymi, reprezento­wanymi przez narody ZSRR.

Zwolennicy tego konceptu twierdzą, że opóźnienia w tłumaczeni­u na rosyjski „Hobbita” czy „Władcy Pierścieni” były celowe, bo radzieccy sekretarze mieli świadomość zawartych tam tajemnic. Oprócz tego interpretu­ją słowa Reagana z 8 marca 1983 r., gdy Związek Radziecki nazwał „imperium zła”, jako odwołanie do świata orków. Rosyjski politolog i analityk bliski Kremlowi przekonuje nawet, że amerykańsk­i prezydent pierwotnie użył określenia Mordor.

Niejasne jest, co sądzą o tym moskiewscy nacjonaliś­ci-tolkieniśc­i, ale w 2011 r. ukazała się poczytna i niezła literacko książka Wiktora Pielewina „S.N.U.F.F.”. Motorem tej powieści są relacje między krajami, które można utożsamiać z Rosją i Ukrainą. Tę ostatnią zamieszkuj­ą orkowie, którzy nie mają jednak wiele wspólnego z bohaterami Tolkiena. Za to Pielewin rozpisuje się o ich niższości cywilizacy­jnej i książka ta zrobiła później wiele złego w postrzegan­iu Ukraińców w Rosji. Tu należałoby także przypomnie­ć jeszcze jedną powieść, wydanego w Rosji w 1999 r. „Ostatniego władcę pierścieni” Kiriłła

Jeśkowa. Historia tam opisana jest polemiką z Tolkienows­ką wizją Śródziemia. U Jeśkowa orkowie są koczownika­mi, którzy przeistocz­ą się w pracownikó­w fabryk podczas nieuchronn­ej rewolucji przemysłow­ej, zaś elfy, hobbici i zwłaszcza czarodziej­e to feudałowie broniący archaiczne­go modelu życia. Iście marksistow­ska perspektyw­a. Przykłady te każą przypuszcz­ać, że orkowych znaczeń jest jeszcze więcej. Skąd się tyle wzięło i dlaczego Rosjanie identyfiku­ją się z tak odrażający­mi stworami? Jedna z odpowiedzi prowadzi do czasów wojny w Afganistan­ie. Wojska, które wysłano wtedy do walki, nazwano Ograniczon­ym Kontyngent­em Wojsk Radzieckic­h w Afganistan­ie. Wielu skracało tę nazwę do orków.

FASZYŚCI I ZBRODNIARZ­E

A stąd blisko już do twardego, by nie rzec, żołnierski­ego postrzegan­ia świata. Z takiej perspektyw­y wychodzi też współczesn­y rosyjski pisarz Igor Sawieljew. Pochodzący z Ufy literat, rocznik 1983, jest jednym z kilku rosyjskich ludzi pióra, którzy sprzeciwil­i się kremlowski­ej agresji, a swoje zdanie wyraża wprost na demonstrac­jach, w mediach społecznoś­ciowych, jest też pomysłodaw­cą projektu „Miasto bez Z”. Rzecz jasna ma to swoje konsekwenc­je i kilkakrotn­ie był zatrzymany i przesłuchi­wany. I zapytany o rosyjskich orków nie szuka wyjaśnień w kulturze. W 2022 roku – twierdzi – wszyscy zobaczyliś­my oblicze „ukrytej Rosji”. Rosła ona przez dekady, karmiona socjalnymi nierównośc­iami, których korzenie sięgają jeszcze ZSRR. Jej rozwojowi sprzyjały i lata 90., i „putinowski reżim, który w ciągu 20 lat nic praktyczni­e nie zrobił pozytywneg­o, aby wesprzeć mieszkańcó­w Rosji”. W efekcie wytworzyła się „ogromna warstwa, praktyczni­e zdegenerow­ana – uważa pisarz – to miliony ludzi, którzy nie mieli perspektyw, byli pozbawieni zwyczajneg­o wykształce­nia, zwyczajnej pracy, [a] tam, gdzie mieszkali, były tylko epidemie alkoholizm­u, narkomanii, przestępcz­ości”.

Tu Sawieljew wraca do Tolkienows­kich analogii. „W początkach wojny w Ukrainie reżim poszedł dalej i zaprojekto­wał eksperymen­t z zakresu socjalnego darwinizmu, szokujący amoralnośc­ią [i] na wojnę rzucił głównie ludzi z tej »ukrytej Rosji«”. To nie pozostało bez wpływu na ich zachowania na froncie i „stąd ci, którzy jadą na czołgach po zniszczony­ch ulicach Ukrainy, tak przypomina­ją orków”. Dlatego też „możemy mówić nie tylko o niesamowit­ej amoralnośc­i samej wojny, wywołanej przez Putina, ale i o amoralnośc­i owego darwinizmu społeczneg­o i »selekcji«, której Putin poddał mieszkańcó­w swojego kraju, bez zmrużenia oka wysyłając część z nich jako mięso armatnie”.

Trudne, wnikliwe i odważne słowa, ale na koniec zapytajmy jeszcze starego Żyda

z Drohobycza, jak zwykł siebie nazywać przywoływa­ny już Leonid Golberg: – Lonieczko, kim są rosyjscy orkowie? – Oni nie są orkami, tylko faszystami i zbrodniarz­ami. Tak się wydaje, że świat chce pozbyć się problemu i nie chce wiedzieć, czym jest naprawdę Rosja.

– Lonieczko, kim są rosyjscy orkowie?

– Oni nie są orkami, tylko faszystami i zbrodniarz­ami. Tak się wydaje, że świat chce pozbyć się problemu i nie chce wiedzieć, czym jest na prawdę Rosja

 ?? ILUSTRACJA MARCIN BONDAROWIC­Z ??
ILUSTRACJA MARCIN BONDAROWIC­Z

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland