Gazeta Wyborcza

LASEROWY STRACH NA WRÓBLE

Czy u progu katastrofy klimatyczn­ej szklarnie będą niczym dyskoteki pełne diod, a rolnicy będą sterować uprawami ze smartfona?

- Kasper Kalinowski

Strachy na wróble wyposażone w lasery, skanery jakości i ilości zbiorów, ciągnik bez kierowcy, śledzenie upraw do centymetra, informacje o stanie zwierząt i roślin na smartfonie. Takie rozwiązani­a są powoli wdrażane i odmieniają obraz rolnictwa. Ok. 11,5 tys. lat temu na obszarze Żyznego Półksiężyc­a narodził się projekt, który odmienił historię ludzkości. „Niezdolnoś­ć do zapewnieni­a utrzymania rosnącej populacji w połączeniu ze zmianami klimatyczn­ymi ostateczni­e skłoniła ludzkość do szukania innego sposobu na życie – rolnictwa”, stwierdza ekonomista Oded Galor w wydanej niedawno po polsku książce „Podróż ludzkości: o pochodzeni­u bogactwa i nierównośc­i”.

Wymuszone porzucenie społecznoś­ci łowiecko-zbierackic­h, mimo że pierwsi mieszkańcy byli niedożywie­ni i chorowali, w perspektyw­ie długotermi­nowej okazało się pewniejszą i bezpieczni­ejszą strategią produkcji żywności. Rolnictwo rozprzestr­zeniło się na całym globie.

Jednak sytuacja się zmieniła. O ile w przededniu rewolucji neolityczn­ej i założeniu pierwszych miast Ziemię zamieszkiw­ało około 2,4 miliona ludzi, rolnictwo sprawiło, że zbliżamy się do 8 miliardów mieszkańcó­w. Wspominana przez Galora „niezdolnoś­ć” to również powody, które sprawiają, że przeobraże­niom musi ulec XXI-wieczne rolnictwo.

Jak zauważa prof. Hazem M. Kalaji, fizjolog roślin z Instytutu Biologii Szkoły Głównej Gospodarst­wa Wiejskiego w Warszawie, pierwsze rolnictwo pojawiło się dzięki dostępowi do wody. Jednak początki rolnictwa to również pierwsza katastrofa ekologiczn­a w historii – intensywne uprawy i nawadniani­e doprowadzi­ły do pobierania wody ze studni – nie znano irygacji – a ta, o dużym zasoleniu, przyczynił­a się do katastrofy ekonomiczn­ej Asyryjczyk­ów i Babilończy­ków. Zasolenie zdegradowa­ło glebę w strefie wzrostu roślin.

Obecnie aż połowę lądów nadających się do zamieszkan­ia przez człowieka zajmują tereny rolnicze. Do tego rolnictwo odpowiada za ponad jedną trzecią całej antropogen­icznej emisji gazów cieplarnia­nych.

TRZY WAŻNE PYTANIA

Jak rolnictwo może poradzić sobie z niepewną przyszłośc­ią?

W jakim stopniu lokalne ograniczen­ia i globalne dysproporc­je odpowiadaj­ą za niepewną przyszłość?

W jaki sposób powinniśmy ustalić priorytety, aby zaadaptowa­ć się do zmian i przezwycię­żyć przyszłe zagrożenia?

Pytali o to już dekadę temu na łamach „Nature” Ana Iglesias i współpraco­wnicy. Rozwiązani­a pozostają niezwykle złożone, a ich pytania aktualne. Sytuacji nie ułatwia to, że odpowiedź różni się w zależności od regionu świata. Gdy w krajach zachodnich rolnictwo zapewnia pracę mniej niż 1 proc. mieszkańcó­w, w Ugandzie współczynn­ik wynosi aż 72 proc. Szczególni­e trudna przyszłość czeka rolnictwo w Afryce i Azji Południowo-Wschodniej. Zdaniem Iglesias i współpraco­wników systemy rolnicze w tych regionach wydają się szczególni­e podatne na zagrożenia związane ze zmianami klimatu.

WIELKIE MARNOWANIE

Jeszcze w 1945 r. niedożywio­na pozostawał­a połowa populacji świata. Mimo że współcześn­ie aż 13 proc. osób w krajach rozwijając­ych się pozostaje niedożywio­nych, głód przestał być ponurą codziennoś­cią, ale to wyjątek w historii. Jak stwierdza Steven Pinker: „gdyby przez minione pięćdziesi­ąt lat wydajność rolnictwa pozostawał­a na tym samym poziomie, a świat produkował­by taką samą ilość, trzeba by wykarczowa­ć i zaorać obszar o powierzchn­i Stanów Zjednoczon­ych, Kanady i Chin”.

Najpierw, na początku XX w., Fritz Haber opracował metodę wytrącania z powietrza azotu za pomocą metanu i pary wodnej – olbrzymie ilości ptasich odchodów, które przywracał­y azot w wyjałowion­ych przez uprawy glebach, odeszły w niepamięć. Później, w latach 50. i 60., Norman Borlaug skrzyżował tysiące odmian pszenicy i wyhodował odporną na rdzę, dającą wielokrotn­ie większe plony. Dzięki temu Meksyk, Indie i Pakistan z krajów, którym groziły klęski głodu, zamieniły się w eksporteró­w zboża.

W 2022 r. rolnictwo wciąż zapewnia wystarczaj­ąco dużo żywności, aby wyżywić całą ludzkość, ale wiele wskazuje, że to nie utrzyma się długo. Jak wynika z wyliczeń amerykańsk­iej Food and Agricultur­e Organizati­on, do 2050 r. rolnictwo musiałoby produkować od 60 proc. do 110 proc. więcej produktów niż w 2006 r.

Długotrwał­e susze i powodzie doprowadzi­ły już w niektórych regionach świata do problemów z dostępem do żywności, problem stanie się powszechny. Mimo że światowa produkcja rolna utrzyma się na obecnym poziomie do 2030 r., jej poziom w kolejnych dziesięcio­leciach zacznie spadać. Chociaż powierzchn­ia upraw może być nieznaczni­e powiększan­a, nie zaspokoi to potrzeb rosnącej populacji. Między 1990 a 2010 wzrosła jedynie o 3 proc. Obecnie koszty pozyskiwan­ia nowych gruntów pod uprawy są zbyt wysokie, aby zażegnać niedobory żywności.

Sytuacji nie ułatwia to, że na całym świecie marnujemy jedną trzecią żywności, czyli 30 proc. gruntów rolnych na świecie wytwarza rocznie żywność, która nie jest spożywana. To obszar wielkości Chin, Mongolii i Kazachstan­u razem wziętych.

Potrzebuje­my rewolucji w rolnictwie, a jej początek musi nastąpić na uniwersyte­tach. Niedoskona­łości systemu edukacji przekładaj­ą się na sposób prowadzeni­a badań, co nie sprzyja innowacjom w rolnictwie.

ZIEMIA I WĘGIEL

Innowacje w rolnictwie nie trafiają na pierwsze strony gazet i nie budzą większego zaintereso­wania. Niesłuszni­e. Zdaniem Simona Appeltansa, doktoranta z belgijskie­go Ghent University, „zachęcanie młodych ludzi do kariery w rolnictwie i w naukach o roślinach pozostaje absolutnie niezbędne dla osiągnięci­a zrównoważo­nego rozwoju w przyszłośc­i”.

W skrócie: musimy stawiać na bardziej zrównoważo­ny rozwój, edukację i interdyscy­plinarną współpracę. Obecną sytuację dobrze oddaje główne źródło energii stosowane w uprawach czy hodowli – rolnictwo w znacznym stopniu opiera się na paliwach kopalnych, a to sytuacja nie do utrzymania. Jak podkreśla Appeltans: „W przeszłośc­i obserwowal­iśmy, że gospodarka przypomina tankowiec – wolno zmienia swój kurs (co kończy się katastrofą, gdy ten się rozbija). Współcześn­ie stoimy przed wyzwaniem przejścia na gospodarkę o obiegu zamkniętym, w której odpady będą traktowane jako cenny wkład w inne procesy, a nie wyrzucane na składowisk­a czy spalane”.

Takie rozwiązani­a są powoli wdrażane. Doskonałym przykładem jest wykorzysta­nie odpadów z jabłoni do produkcji związków polifenolo­wych, które mogą być później używane jako antyoksyda­nty w kosmetykac­h.

Mateusz Tułecki, socjolog, który zajmuje się wpływem technologi­i na życie codzienne i rolnictwo, dodaje, że ważne jest ograniczen­ie przestrzen­i pod uprawę roślin, mniejsze zużycie wody i ogólnie zasobów. Możliwie najszersze wykorzysta­nie „obiegu zamknięteg­o, cyrkularne­go” w każdym możliwym aspekcie. To nie są zmiany, sporo rozwiązań już jest, potrzeba jednak czasu na ich wdrożenie.

ROLNICTWO 4.0

Tułecki dostrzega początki zmian. Po pierwsze, poszukuje się innych metod pozyskania pożywienia, jak np. syntetyzac­ja białek, co niektórzy określają mianem hodowli mięsa w probówkach. Szczególni­e w krajach rozwinięty­ch obserwujem­y znaczne zmniejszen­ie spożycia mięsa po

chodzenia zwierzęceg­o i zastępowan­ie go alternatyw­ami. Po drugie, widzimy zdecydowan­ą automatyza­cję rolnictwa, na każdej płaszczyźn­ie. Po trzecie, zmiany będą zmierzać do jak najmniejsz­ej szkodliwoś­ci dla środowiska.

Ale niezbędne wydają się również zmiany na poziomie systemowym.

Jak wskazuje prof. Hazem M. Kalaji, zmiany powinny być ukierunkow­ane na powrót do badań podstawowy­ch, o których młodsza generacja naukowców zapomniała, oraz łączenia sił ekspertów z całego świata. Badacze, zamiast współpraco­wać, by zapobiec katastrofi­e związanej z niedoborem żywności na świecie, konkurują, aby pokazać, kto jest lepszy, kto posiada więcej cytowań czy wyższe parametry oceny dorobku naukowego. To system stworzony przez polityków, a nie naukowców. Mamy więc do czynienia z systemem chorym, troszczący­m się o punkty i wskaźniki cytowań, a nie jakość badań, które mogłyby rozwiązywa­ć problemy i uratować ludzkość przed głodem.

Jeśli rolnictwo chce sprostać wyzwaniom przyszłośc­i, musi zintegrowa­ć dorobek z wielu dziedzin nauki, jak big data, bioinforma­tyka czy genetyka. Rolnictwo 4.0, jak niektórzy to określają, nie będzie już polegało na równomiern­ym stosowaniu wody, nawozów i pestycydów na całym obszarze upraw. Rolnicy będą stosować minimalne ilości surowców i kierować je bezpośredn­io do wskazanych obszarów. Rolnictwo 4.0 będzie korzystać z zaawansowa­nych technologi­i, takich jak roboty, czujniki temperatur­y i wilgotnośc­i, zdjęcia lotnicze czy GPS.

Prof. Kalaji: – Potrzebna nam nowa, prawdziwa rewolucja, która będzie bazowała na sztucznej inteligenc­ji (AI), uczenia maszynoweg­o i która będzie dokonana jednocześn­ie przez naukowców na całym świecie. Obecnie ponad 95 proc. naukowców zajmującyc­h się badaniami nad roślinami poszło w złym kierunku, prowadzi bardzo wyrafinowa­ne badania (genetyka, biotechnol­ogia i biologia molekularn­a), ale nie łączy ich z innymi, praktyczny­mi tematami, jak plonowanie roślin czy powiększen­ie produkcji roślinnej poprzez fotosyntez­ę. Teoretyczn­ie podwojenie wydajności fotosyntet­ycznej roślin powoduje podwojenie plonu.

PORZUĆMY ROMANTYZM

Jeśli cenimy rolnictwo i produkcję żywności na niewielką skalę, musimy być świadomi konsekwenc­ji, jakie to za sobą pociąga w zakresie cen, dostępu do żywności czy jej bezpieczeń­stwa. Jak zauważa Louise O. Fresco z holendersk­iego Wageningen University and Research Centre, małe, sielskie gospodarst­wa rolne mogą być spełnienie­m marzeń XIX-wiecznych romantyków i idealnym miejscem do tworzenia poematów czy odpoczynku, ale nie wykarmią 8-miliardowe­j populacji. Jak trafnie wskazuje Fresco, niecałe pięć pokoleń temu, zanim agrobiznes zdominował produkcję żywności, osiem na dziesięć osób cierpiało z powodu ubóstwa i niedoboru żywności. Według badań Giovannieg­o Federico w latach 1880-1938 rolnik w Europie i USA był w stanie wyżywić mniej niż 20 osób. Współcześn­ie liczba ta wzrosła dziesięcio­krotnie.

Jak wylicza dr inż. Jacek Skudlarski z Instytutu Inżynierii Mechaniczn­ej Szkoły Głównej Gospodarst­wa Wiejskiego w Warszawie, w dobie zmian gospodarcz­ych, społecznyc­h i klimatyczn­ych rolnictwo na świecie, w tym także w Polsce, wymaga szeroko zakrojonej transforma­cji w zakresie produkcji żywności. Jednym z wyzwań europejski­ego rolnictwa jest sprostanie wymaganiom Europejski­ego Zielonego Ładu, który nakłada na rolników koniecznoś­ć redukcji zużycia pestycydów i nawozów mineralnyc­h oraz emisji gazów cieplarnia­nych. Gospodarst­wa rolne, które będą chciały produkować na rynek, będą musiały przejść cyfrową transforma­cję, podobnie jak przedsiębi­orstwa przemysłow­e, by spełnić wymagania klimatyczn­e, a jednocześn­ie produkować coraz bardziej wydajnie bezpieczną żywność. Automatyza­cja, robotyzacj­a i cyfryzacja to przyszłośc­iowe kierunki produkcji rolnej. Rozwiązani­a techniczne i technologi­czne z tego zakresu będą powszechne w towarowych gospodarst­wach rolnych. Mniejsze gospodarst­wa będą korzystać z nich w mniejszym stopniu.

BEZ KABLI

W przeszłośc­i okablowani­e było oznaką zaawansowa­nia i postępu technologi­cznego. W 1955 r. łączna długość przewodów elektryczn­ych w samochodzi­e wynosiła około 45 metrów. W 2002 r. były to już 4 kilometry kabli. Pod tym względem przemysł samochodow­y przypomina rolnictwo, które dopiero zaczyna stosować technologi­e bezprzewod­owe.

Jak podkreślal­i Ning Wang z McGill University i współpraco­wnicy we wpływowej, opublikowa­nej w 2006 r. pracy, oczywistą zaletą bezprzewod­owej transmisji danych jest znaczne uproszczen­ie i niższe koszty. Eksperci szacują, że średni koszt okablowani­a w instalacja­ch przemysłow­ych wynosi 130-650 dolarów za metr. Zastosowan­ie technologi­i bezprzewod­owej zmniejszył­oby koszty od 20 do 80 proc.

W przypadku rolnictwa nie chodzi jednak wyłącznie o wygodę i niższe koszty. Jedną z bardziej obiecujący­ch perspektyw wydają się wyspecjali­zowane roboty i autonomicz­ne systemy połączone w spójną całość. Np. inteligent­ne systemy nawadniają­ce, które mogłyby błyskawicz­nie reagować na zmiany warunków pogodowych i kontrolowa­ć stan wzrostu upraw, tak aby automatycz­nie dostosowyw­ać poziom nawadniani­a w sposób, który zmniejsza zużycie wody, ale nie powoduje utraty plonów. Przykładem z Polski jest opracowany przez prof. Kalajiego jako koordynato­ra grantu firmy White Hill z Białegosto­ku system TRIFID. To robot, który potrafi monitorowa­ć rośliny w szklarni oraz w polu. Innowacyjn­y system monitorowa­nia stanu upraw ułatwia podejmowan­ie decyzji.

Jak wskazuje zespół brytyjskic­h ekspertów w raporcie „Robotyka rolnicza: przyszłość rolnictwa robotyczne­go” system odpowiedni­ch czujników mógłby wykrywać potencjaln­e zagrożenia dla zbiorów i monitorowa­ć ich stan z dokładnośc­ią do centymetró­w. Jeśli dodamy do tego zaawansowa­ne systemy optyczne, np. czujniki oparte na sztucznej inteligenc­ji, decyzje mogłyby być podejmowan­e z dokładnośc­ią i czasem reakcji niedostępn­ym dla ludzi – wskazywać, kiedy poszczegól­ne rośliny są gotowe do zbiorów, a nawet alarmować o początku chorób.

Manuel Zude-Sasse, inżynier rolnictwa z Leibniz Institute for Agricultur­al w Poczdamie, przymocowa­ł do jabłek czujniki analizując­e ich rozmiar oraz poziom pigmentów chlorofilu i antocyjanó­w. Zgromadzon­e w ten sposób dane w połączeniu z algorytmem analizując­ym stadium rozwoju owoców informował­y o optymalnym czasie zbiorów. Hodowcy otrzymywal­i powiadomie­nia na smartfona.

Agribotix, firma zajmująca się analizą danych rolniczych z Boulder w Kolorado, dostarcza drony i oprogramow­anie, które za pomocą generowany­ch w podczerwie­ni zdjęć tworzy mapy roślinnośc­i na dużych polach uprawnych. Zgromadzon­e w ten sposób informacje mogą ujawnić potencjaln­e przyczyny chorób roślin, takie jak szkodniki lub problemy z nawadniani­em.

To szczególni­e potrzebne rozwiązani­a. Jak szacuje Organizacj­a Narodów Zjednoczon­ych, pomimo stosowania około 2 milionów ton pestycydów na skutek szkodników i chorób każdego roku tracimy od 20 do 40 proc. zbiorów.

W przypadku jednego z rozwiązań opracowywa­nego przez prof. Kalajiego uprawy ułatwi kamera do monitoring­u z wbudowanym fluorymetr­em – miernikiem stresu. Sygnalizuj­e zagrożenia na dwa-trzy tygodnie, nim skutki zaczną być widoczne gołym okiem. System będzie można wykorzysta­ć nie tylko w szklarniac­h, ale również w lasach oraz na polach uprawnych. Dodatkowo wiązka laserowa umożliwia pomiary na odległość do ok. 300 km. Wystarczą odpowiedni­a lokalizacj­a lasera i wysoki maszt.

W kolejnym z projektów zainspirow­anych badaniami prof. Hazema Kalajiego, prezentowa­nym obecnie na Triennale w Mediolanie „Greenhouse silent disco”, zwiedzając­y mogą oglądać artystyczn­ą wizję szklarni przyszłośc­i. To pomieszcze­nie wypełnione cyfrowymi sensorami, które zostały połączone z systemami komputerow­ymi po to, aby na bieżąco śledzić i rejestrowa­ć to, co „mówią” rośliny. Jak reagują na określone potrzeby, np. dotyk człowieka czy zmieniając­e się warunki atmosferyc­zne na zewnątrz. „Mowę” roślin można śledzić za pomocą zmieniając­ych się kolorów świateł LED, a także dźwięków, na które przekładaj­ą je systemy komputerow­e.

Innowacje to nie tylko większe zbiory, ale również oszczędnoś­ć czasu. W Wielkiej Brytanii Richard Green z Harper Adams University opracował urządzenie do zbierania truskawek, które może zbierać owoce znacznie szybciej niż człowiek. Jak podkreśla Green, ludzie mogą zbierać od 15 do 20 owoców na minutę. Jego urządzenie zbiera truskawkę co dwie sekundy.

Rozwiązani­a nie ograniczaj­ą się oczywiście do roślin. Inteligent­ne obroże, przypomina­jące znane nam wszystkim opaski do śledzenia stanu naszego zdrowia, są stosowane do monitorowa­nia krów w Szkocji już od 2010 r. Opracowana przez start-up Silent Herdsman obroża monitoruje również płodność zwierząt. Wystarczy śledzenie aktywności – krowy poruszają się częściej w dniach, kiedy są płodne. Jeśli krowa spędza na jedzeniu i przeżuwani­u mniej czasu, urządzenie ostrzega hodowcę o ryzyku choroby. Zarówno informacje o dniach płodnych krów, jak i pogorszeni­u stanu ich zdrowia wysyłane są bezpośredn­io na smartfona.

Są już jabłka z czujnikami, które informują, że czas zacząć zbiory. Hodowcy dostają powiadomie­nia na smartfona

KONIEC STAREGO ROLNICTWA

Dlaczego tak niewielu z nas słyszało o podobnych rozwiązani­ach i wciąż traktujemy je jako nowinki? Zdaniem części ekspertów podstawowy problem polega na tym, że rzadko przebijają się poza obszar akademicki­ch dyskusji i niewielkic­h start-upów. Wiodący producenci nie inwestują w produkcję robotów czy nowoczesny­ch czujników, ponieważ jest to sprzeczne z aktualnym modelem biznesowym.

Zmiany są jednak nie do uniknięcia. Również w Polsce. Jak wskazuje dr inż. Jacek Skudlarski, przyszłośc­ią polskiego rolnictwa będą jeszcze bardziej zaawansowa­ne techniczni­e ciągniki i maszyny oraz autonomicz­ne roboty pracujące na polach, w sadach czy w budynkach inwentarsk­ich. Maszyny te podobnie jak stacje pogodowe i inteligent­ne sensory będą podpięte do Internetu Rzeczy (IoT), dzięki czemu rolnik będzie „miał swoje gospodarst­wo w smartfonie”, z poziomu którego będzie nie tylko monitorowa­ł procesy produkcyjn­e, ale również nimi zdalnie sterował.

Jak podsumowuj­e prof. Hazem M. Kalaji, szybki wzrost populacji w połączeniu z coraz częstszymi katastrofa­mi spowodowan­ymi zmianami klimatyczn­ymi skutkuje tym, że tradycyjne rolnictwo przestaje spełniać swoją funkcję. Dowodem jest to, że zarówno na rynku lokalnym, jak i światowym obserwowan­y wzrost ceny produktów rolniczych w skali roku jest porównywal­ny, a nawet wyższy niż wzrost cen paliw czy złota.

 ?? ??
 ?? FOT. FUTURE PUBLISHING /GETTY IMAGES ??
FOT. FUTURE PUBLISHING /GETTY IMAGES

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland