Macierewicz wiedział, że zamachu w Smoleńsku nie było
Wsprawie katastrofy smoleńskiej mieliśmy rację – my, wolne media i demokratyczna opozycja. Tyle razy, ile razy Jarosław Kaczyński zapewniał na miesięcznicach, że dochodzi do prawdy, ostrzegaliśmy, że nie o prawdę mu idzie.
I Kaczyński do prawdy nie doszedł. A może i doszedł, ale mu się ona nie opłacała? Ta prawda jest już jasna dla wszystkich, że Antoni Macierewicz to oszust, blagier, arcyłgarz.
Piotr Świerczek (brawa!) z TVN 24 udowodnił w swoim materiale „Siła kłamstwa”, że Macierewicz i jego smoleńska podkomisja manipulowali wynikami prac NIAR (National Institute for Aviation Research), czyli Narodowego Instytutu Badań Lotniczych z amerykańskiego Uniwersytetu Wichita.
Raport został zamówiony, by udowodnić, że 10 kwietnia 2010 r. w tupolewie z prezydentem Lechem Kaczyńskim i 95 innymi osobami wybuchła bomba, a za zamachem stoją Rosjanie. Ale Amerykanie potwierdzili, że była to katastrofa lotnicza, samolot uderzył lewym skrzydłem w brzozę i stracił część płata, obrócił się i uderzył w ziemię.
To już nie jest sprawa partyjna. To nie jest sprawa tylko polska. To skandal międzynarodowy. Bo oto rządowa podkomisja zamówiła raport u amerykańskich uczonych, a potem go wykorzystała zgodnie ze swoimi partyjnymi interesami, ukrywając i fałszując dane.
To standard tej podkomisji. Tak było np. z wynikami policzonymi na WAT czy przez Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego.
Przestrzegaliśmy, że to, co robi Macierewicz, jest niewiarygodne. Wolne media i opozycja ujawniały skandale, afery, wyrzucone pieniądze na pseudoeksperymenty. W sumie 30 mln zł! Winni temu są wszyscy – członkowie podkomisji, szef MON Mariusz Błaszczak, premier Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński, prezes PiS.
Jeśli Macierewicz chował dowody na to, że zamachu nie było, to znaczy, że był świadom, że to była katastrofa lotnicza. A oni wszyscy musieli zdawać sobie z tego sprawę. My wiedzieliśmy to już dawno, ale teraz niejako powiedział to wszystkim sam Macierewicz.
Kaczyński w kwietniu, gdy podkomisja smoleńska opublikowała swój raport, obwieścił: „Nie mam wątpliwości, że [w Smoleńsku] był zamach”. Teraz musi powiedzieć, czy jeszcze ma wątpliwości, że żadnego zamachu nie było.
Rządowa podkomisja zamówiła raport u amerykańskich uczonych, a potem go wykorzystała zgodnie ze swoimi partyjnymi interesami, ukrywając i fałszując dane