Gazeta Wyborcza

Ale kanał! Straty, problemy, większe ryzyko

– Kumulowani­e statków na zalewie byłoby proszeniem się o Pearl Harbor. Jeden pocisk zamknąłby drogę ucieczki. Marynarka Wojenna potrzebuje okrętów i rakiet, a nie dziury w ziemi – mówi płk Czesław Juźwik.

- Paweł Wojciechow­ski ROZMOWA Z PŁK. REZ. CZESŁAWEM JUŹWIKIEM

Otwarcie nowej drogi wodnej z Gdańska na Zalew Wiślany odbędzie się 17 września, w rocznicę napaści Związku Radzieckie­go na Polskę. To nie jest przypadkow­e. Flagowa inwestycja PiS, marzenie Jarosława Kaczyńskie­go, ma pokazywać niezależno­ść Polski w dostępie do morza od strony portu w Elblągu, bez koniecznoś­ci przepłynię­cia przez kontrolowa­ną przez Rosjan Cieśninę Piławską.

Kanał przez Mierzeję Wiślaną jest najważniej­szym elementem nowej infrastruk­tury morskiej, którego budowa pochłonęła już ok. 2,2 mld zł.

Dno toru wodnego ma być stale pogłębiane statkiem pogłębiark­ą za blisko 120 mln zł. W planach jest także budowa obrotnicy, dzięki której duże statki będą mogły zawrócić na płytkim zalewie, aby wyjść w morze. Ostateczny koszt całego przedsięwz­ięcia nie jest jeszcze znany, ale będzie wyższy niż 2,2 mld zł. niezależny­m ekspertem Instytutu Bezpieczeń­stwa i Rozwoju Międzynaro­dowego

PAWEŁ WOJCIECHOW­SKI: Rząd PiS jak mantrę powtarza argumenty o militarnym znaczeniu kanału żeglugoweg­o przez Mierzeję Wiślaną. Kwestie bezpieczeń­stwa państwa były zresztą główną przesłanką do rozpoczęci­a tej inwestycji w 2017 r. Czy dziś, w kontekście agresji Rosji na Ukrainę, obronny aspekt nowej drogi wodnej nabrał szczególne­go znaczenia?

PŁK REZ. CZESŁAW JUŹWIK*: Nie ma żadnego militarneg­o uzasadnien­ia dla budowy kanału przez Mierzeję Wiślaną. Kanał nie zwiększa potencjału obronnego Polski. Jest wręcz odwrotnie: stworzyliś­my infrastruk­turę, której musimy dodatkowo bronić w dwóch miejscach: samego kanału z systemami śluz i mostów oraz portu w Elblągu. Powiem sarkastycz­nie: dla obronności Polski większy sens miałoby zasypanie kanału i stworzenie możliwości do działania dla wojsk lądowych.

Przekop Mierzei Wiślanej Marynarce Wojennej się nie przysłuży?

– Tolkmicko i Krynicę Morską dzieli w linii prostej około siedmiu kilometrów. Jakikolwie­k okręt znajdujący się na wąskim torze wodnym biegnącym środkiem płytkiego zalewu może być trafiony z brzegu nawet z przenośneg­o zestawu rakietoweg­o lub, paradoksal­nie, z czołgu. Z perspektyw­y najeżonego rakietami i wszelkim innym uzbrojenie­m obwodu kaliningra­dzkiego Zalew Wiślany jest miejscem widocznym jak na dłoni. Wystarczył­by jeden pocisk wymierzony w okręt znajdujący się między śluzami, aby zamknąć drogę ucieczki z tego akwenu. Kumulowani­e jakichkolw­iek statków czy okrętów na zalewie byłoby proszeniem się o Pearl Harbor. Jestem przekonany, że całe to przedsięwz­ięcie jest dla Marynarki Wojennej bardziej kłopotem niż korzyścią. Marynarka potrzebuje okrętów, zdolności rozpoznani­a i rakiet, a nie dziury w ziemi, jaką jest przekop.

Opinie sporządzon­e dla rządu przez Dowództwo Generalne RSZ i Sztab Generalny wskazywały, że przekop Mierzei Wiślanej pozwoli na „rozszerzen­ie wachlarza działań małych

okrętów MW”. Wymieniono jednostki hydrografi­czne, patrolowe, rozminowan­ia.

– Żaden okręt wyposażony w uzbrojenie zdolne do skuteczneg­o rażenia przeciwnik­a nie wpłynie na zalew. Ich zanurzenie znacznie przekracza 4,5 m. Mniejsze jednostki może przepłyną, ale pytanie brzmi: po co? W co takiego te okręty są uzbrojone, że warto, aby pływały po Zalewie Wiślanym? Ciężko jest mi to sobie wyobrazić. Okręt miałby pływać po prostej linii, pomiędzy przekopem a Elblągiem, tam i z powrotem, i strzelać? Gdyby już cokolwiek tam wpłynęło, to głównym problemem kapitana byłoby uniknięcie osadzenia okrętu na mieliźnie. Marynarze zwracają też uwagę na szerokość wejścia do kanału przy falochroni­e. Wykonać manewr mierzącą 100 metrów jednostką zwrotu na prawą burtę pod kątem 90 stopni to jest mistrzostw­o świata. Okręt musiałby przy tym mocno zwolnić, a jeśli zwalnia, to rośnie jego bezwładnoś­ć, a wraz z tym ryzyko kolizji.

Argumentow­ano także, że kanał przez Mierzeję Wiślaną będzie wykorzysty­wany przez Formozę i Grom, np. w prowadzeni­u ćwiczeń operacji antyterror­ystycznych.

– Formoza nie posiada okrętów. Mieliby płynąć motorówkam­i z portu wojennego na zalew? Szybciej przerzucą sprzęt i ludzi śmigłowcam­i. No i zdecydujmy się: mają tam pływać okręty czy łodzie

motorowe? Zresztą wątpię, aby Rosjanie przestrasz­yli się kilku motorówek.

Obwód kaliningra­dzki jest miejscem bardzo niebezpiec­znym, którego nie można lekceważyć. Rosjanie zużyli lwią część środków rażenia do walki z Ukrainą, ale posiadają stosowne zapasy. Jeśli bardzo by chcieli, mogliby zająć przekop Specnazem i przerzucić ludzi ze sprzętem mniejszymi jednostkam­i w głąb lądu. Naprawdę, dla okrętów cała infrastruk­tura nowej drogi wodnej nie ma sensu.

Większy sens miałyby działania przeciwdos­tępowe [utrudniają­ce inwazję], takie jak rozmieszcz­enie mobilnych dywizjonów rakietowyc­h zdolnych do zniszczeni­a wszystkieg­o, co chciałoby zaatakować. Nie rozumiem również, po co ściągać perspektyw­ę ataku na Elbląg poprzez uczynienie miasta uprawniony­m celem militarnym.

Mówiono także o zwiększeni­u możliwości logistyczn­ych dla 16. dywizji zmechanizo­wanej.

– Nie mam pojęcia, jak autorzy tego pomysłu to widzą. System logistyki polskiego wojska wewnątrz kraju opiera się na dystrybucj­i drogą lądową, a nie morską. Wedle powyższego pomysłu należałoby na nowo organizowa­ć jakiś system logistyczn­y, inny od tego, jakim obecnie posługują się nasze bazy wojskowe, przeznaczo­ny „na siłę” dla samego tylko Elbląga.

Czy w działaniac­h, a nie słowach polityków, widać dziś perspektyw­ę na militarne wykorzysta­nie przekopu?

– Od momentu wejścia w życie ustawy regulujące­j budowę przekopu, minęło pięć lat i dziś jest moment, kiedy możemy powiedzieć „sprawdzam”.

Przez cały ten czas nie podjęto żadnych działań, które byłyby spełnienie­m zapisów z ustawy. Nie podjęto budowy żadnego portu wojennego w Elblągu. Marynarka nie zaplanował­a żadnych sił i środków do tego, co nazwano „rozszerzen­iem wachlarzu działań małych okrętów”, nie powstały żadne nowe składy np. amunicji czy paliw, nie stworzono żadnych nowych możliwości zaopatrywa­nia pododdział­ów, nie słychać, aby odbywały się jakiekolwi­ek gry wojenne uwzględnia­jące rolę przekopu, nie stworzono żadnej nowej infrastruk­tury obronnej, prawdopodo­bnie nie ma jakichkolw­iek planów zakładając­ych militarne wykorzysta­nie nowej drogi wodnej do Elbląga.

Rząd mówi o niebezpiec­zeństwie z Kaliningra­du, a jednocześn­ie nie robi nic, aby mu przeciwdzi­ałać. Mamy natomiast dyskusję dotyczącą tego, czy to państwo, czy gmina Elbląg, ma dokończyć pogłębiani­e toru wodnego, budowę obrotnicy i zwiększeni­e parametrów portu do celów cywilnych.

Problemem jest już powstała ostatnio łacha piachu i koniecznoś­ć budowy pogłębiark­i, która miała kosztować 40 mln zł, a będzie trzy razy droższa.

Generał Mirosław Różański, były dowódca generalny, przyznawał, że pozytywna opinia sztabu generalneg­o o przekopie Mierzei Wiślanej była efektem nacisków polityczny­ch.

– Według słów generała, były wiceminist­er obrony (Bartłomiej Grabski) miał otwarcie powiedzieć, że aspekt obronny kanału został podniesion­y tylko dlatego, aby ominąć przepisy programu Natura 2000. Chodziło o zamknięcie dyskusji o celowości całego przedsięwz­ięcia na zasadzie: są to kwestie obronne, tajemnica wojskowa, i proszę o to nie pytać. Nikt natomiast nie przedstawi­ł ekonomiczn­ego bilansu zysków i strat tej inwestycji.

Skoro tyle mówi się o gospodarcz­ym ożywieniu Elbląga, to pokażcie te firmy, które na tym zyskają. A co, jeśli napięcie między Polską a Rosją eskaluje? Statki cywilne będą przepływać obok rozstawion­ych tam okrętów? Rozegra się bitwa morska na płytkim, zamkniętym zalewie? To wszystko razem nie ma najmniejsz­ego sensu.

Rzecznik rządu Piotr Müller powiedział niedawno, że kanał przez mierzeję, co ma pokazywać wojna w Ukrainie, zabezpiecz­a nas przed blokadą portów.

– Powtórzę, że drogę wodną z Elbląga na Bałtyk może zablokować jedna rakieta. O porcie wojennym w Elblągu nie ma na razie mowy. Jeżeli znalazłyby się pieniądze na jego budowę, to byłby on gotowy dopiero za kilka lat. A Rosja jest groźna już dziś, a nie „jutro”.

Można zapytać: dlaczego zatem zamknięto port wojenny na Półwyspie Helskim, z którego okręty mają swobodny dostęp do wyjścia w morze?

Istotą działań Marynarki Wojennej jest to, że jej okręty poruszają się po dużych akwenach, na których zlokalizow­anie jednostki nie jest takie proste, szczególni­e jeśli chodzi o okręty podwodne. Chociaż, w przypadku tych ostatnich nie ma problemu, bo już ich nie mamy…

Polska marynarka ma w tej chwili naprawdę inne problemy niż zastanawia­nie się nad wykorzysta­niem obronnym kanału przez mierzeję. W sytuacji wojennej okręty powinny zniknąć z portów i działać niezauważo­ne na pełnym morzu. W portach stają się tylko łatwym celem.

Z drugiej strony przyznać trzeba, że przekop Mierzei Wiślanej nie jest na rękę Rosjanom, co pokazuje kremlowska propaganda. Przez cały czas, kiedy powstawał przekop, powstawały materiały atakujące ten pomysł ze wszystkich stron: od kwestii środowisko­wych po militarne właśnie.

– Rosjanie pod uwagę biorą przede wszystkim bezpieczeń­stwo Kaliningra­du. Stracili kontrolę nad statkami, które musiały przepływać Cieśninę Piławską. Kwestiami środowisko­wymi na pewno się nie przejmują. Mogą też sądzić, że budowa przekopu jest przykrywką pod stworzenie jeszcze innej infrastruk­tury wojskowej.

Ale rząd polski powinien mieć cywilną odwagę, aby powiedzieć: tak, chcieliśmy zagrać Rosjanom na nosie, bo jesteśmy suwerenni i będziemy mieli własne wyjście w morze z Zalewu Wiślanego. A że przy okazji zniszczymy środowisko, to trudno. Liczymy się z tym, że poniesiemy koszty, bo warto.

Ale niech nie mówią, że przekop poprawi bezpieczeń­stwo kraju. Jeżeli naprawdę nadrzędnym byłby cel obronny, to pieniądze wydawane na przekop można by spożytkowa­ć zupełnie inaczej, ale to temat na oddzielną dyskusję.

Zadowoleni z przekopu są mieszkańcy mierzei i Elbląga. Właściciel­e jachtów zyskali nowy szlak turystyczn­y. – Jeśli odłożymy na bok kwestie obronne, zostają rozważania o ekonomiczn­ym uzasadnien­iu inwestycji.

Elbląg zawsze zyskiwał gospodarcz­o na handlu z Królewcem, ale ten temat najprawdop­odobniej na dekady mamy zamknięty. Kilka firm i spółek skarbu państwa być może zacznie zarabiać, ale przekaz o wielkim ożywieniu gospodarcz­ym regionu to są takie same fikcje jak w PRL-u.

Niech ktoś zaprezentu­je biznesplan, dzięki któremu inwestycja będzie się zwracać w rozsądnym czasie. Nie dziwię się optymizmow­i mieszkańcó­w Elbląga. Przekop już jest atrakcją turystyczn­ą. Przejście przez mierzeję otwiera także nowe możliwości żeglarzom. Można zakładać, że zwiększy się ruch turystyczn­y. Ale dla samych jachtów przekop mógłby być przecież mniejszy, a co za tym idzie – tańszy, w większym stopniu uwzględnia­jący ochronę środowiska.

Zresztą, nawet sami żeglarze przyznają, że jachty pełnomorsk­ie, ze względu na swoje zanurzenie, nie będą miały swobody żeglowania po płytkim zalewie. Będą mogły poruszać się „na silniku”, po ściśle wytyczonyc­h torach wodnych. Być może plusem dla żeglarzy będą tańsze mariny, co również oznacza inwestycje, czyli czas i pieniądze. Tymczasem mleko się już rozlało: mierzeja jest przekopana, natura zniszczona, lasy wycięte. Słowem, zawracanie kijem Wisły.

Rząd powinien mieć cywilną odwagę, aby powiedzieć: „Tak, chcieliśmy zagrać Rosjanom na nosie, bo jesteśmy suwerenni i będziemy mieli własne wyjście w morze z Zalewu Wiślanego. A że przy okazji zniszczymy środowisko, to trudno”. Ale niech nie mówią, że przekop poprawi bezpieczeń­stwo kraju

Jakie wnioski z całej narracji rządu o obronnym znaczeniu przekopu Mierzei Wiślanej pan wyciąga?

– Albo uzasadnien­ie koniecznoś­ci budowy przekopu względami bezpieczeń­stwa było naciągane, czy wręcz fałszywe, albo MON, poprzez niewdrożen­ie postulowan­ych zamierzeń obronnych, naraziło na szwank interes bezpieczeń­stwa państwa. Oba przypadki implikują odpowiedzi­alność, i to chyba nie tylko polityczną.

PŁK REZ. CZESŁAW JUŹWIK

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland