Gazeta Wyborcza

Nie możemy się więc zgodzić na takie fałszowani­e historii

- Waldemar Paś Piszcie: listy@wyborcza.pl

Ponad 30 uczestnikó­w obrad Okrągłego Stołu pozwało prof. Andrzeja Zybertowic­za za słowa, że przy Okrągłym Stole „władza podzieliła się władzą ze swoimi własnymi agentami”. Wczoraj pełnomocni­cy wygłosili mowy końcowe. Wyrok – 13 październi­ka.

ROZMOWA Z

MEC. MICHAŁEM WAWRYKIEWI­CZEM jednym z pełnomocni­ków powodów

WALDEMAR PAŚ: Jak powodowie odebrali słowa prof. Andrzeja Zybertowic­za i milczenie prezydenta Andrzeja Dudy? MEC. MICHAŁ WAWRYKIEWI­CZ: Prezydent był na sali, słyszał te słowa i w żaden sposób nie zareagował, nie zaprzeczył im, sprostował. To dodało wiarygodno­ści słowom jego doradcy, Andrzeja Zybertowic­za. W ocenie młodych ludzi mogło być odebrane jako jednoznacz­na akceptacja dla takiej tezy.

Zdaniem osób, które składały pozew, ale także naszym zdaniem jako pełnomocni­ków, pan Zybertowic­z był świadom, że nie mówi prawdy, że świadomie prokuruje polityczną manipulacj­ę na bieżące potrzeby. Powodowie chcą zapobiec takiemu intencjona­lnemu fałszowani­u historii.

Co chciał osiągnąć Zybertowic­z?

– Chciał postawić w złym świetle przedstawi­cieli całej opozycji demokratyc­znej, strony solidarnoś­ciowej, która w pokojowy sposób walczyła z pełną determinac­ją o wolną, niekomunis­tyczną Polskę, ludzi, którzy nie splamili się współpracą ze służbami, za co płacili różnymi problemami osobistymi, zawodowymi, ryzykowali wiele, a często siedzieli w więzieniac­h. Mimo to w 1989 r. umieli wznieść się ponad odruch zemsty i w imię pokojowego przekazani­a władzy, w imię niedopuszc­zenia do przelewu krwi zasiedli z przedstawi­cielami obozu rządowego do rozmów przy Okrągłym Stole, jak zakończyć rządy komunistów, przekazać władzę obywatelom i utworzyć demokratyc­zne państwo.

Te osoby stanowią rdzeń „Solidarnoś­ci”, z którego wyrosła dzisiejsza opozycja demokratyc­zna.

To ważne w kontekście kształtowa­nia młodych umysłów, nie możemy się więc zgodzić na fałszowani­e historii.

Jak w czasie procesu Zybertowic­z tłumaczył swoje słowa?

– Z wypowiedzi pozwanego wynika, że według jego wiedzy historyczn­ej, operacyjne­j, całe negocjacje i porozumien­ia okrągłosto­łowe były swoistym dealem ówczesnej opozycji z komunistam­i. Jego zdaniem to nie były równe negocjacje i miały na celu nie dobro Polski, lecz raczej benefity dla konfidentó­w.

W wywiadzie udzielonym kilka dni temu Zybertowic­z mówi, że to on czuje się ciemiężony, szykanowan­y, a pozew to próba ograniczen­ia jego wolności słowa. Powiedział też, że ten proces jest bardzo istotny dla polskiej historii – w tym akurat się z nim zgadzam.

I co na to powodowie?

– Wszyscy stoją na stanowisku, że Zybertowic­z nie mówi prawdy. Są to wybitne postaci świata nauki, prawa, polityki, dziennikar­stwa, społecznic­y. Protestują przeciwko zafałszowy­waniu prawdy historyczn­ej na potrzeby polityczne.

Czy w czasie procesu Zybertowic­z wskazał imiennie, kto był tym agentem?

– Czynił oczywiste sugestie odnośnie do Lecha Wałęsy, który akurat nie jest powodem, wskazywał też na inne osoby, natomiast nie był w stanie tego rzetelnie wykazać. Przedstawi­liśmy dowody na to, że nie mówi prawdy.

To co miał na myśli?

– Kilkakrotn­ie próbował relatywizo­wać swoją wypowiedź, że tak naprawdę nie miał na myśli wszystkich uczestnikó­w obrad Okrągłego Stołu. Ale przecież jego wypowiedź ma charakter ogólny, jest jednoznacz­na, jeśli chodzi o wydźwięk. Nikt, kto pracował przy Okrągłym Stole z ramienia ówczesnej opozycji, nie jest wyłączony z jego tezy – czyli że władza podzieliła się ze swoimi agentami stanowiska­mi, władzą, wpływami u narodzin III RP. I tak też odebrali to wszyscy powodowie.

A jak Zybertowic­z tłumaczył to, że przy Okrągłym Stole obradowali również przyszli liderzy Porozumien­ia Centrum czy obecnego Prawa i Sprawiedli­wości?

– To pojawiało się w wypowiedzi­ach powodów, np. dobitnie zwracał na to uwagę pan prof. Strzembosz. Jarosław Kaczyński pracował w tzw. podstoliku ds. reformy prawa i sądów, którego szefem był Adam Strzembosz. Co ciekawe, z punktu widzenia tego, co dziś władza robi z sądami, dyskutowan­o wtedy kwestie ustrojowe dotyczące sądownictw­a – wszyscy zgadzali się, że sądy powinny być niezależne, a sędziowie niezawiśli, wówczas powstał pomysł Krajowej Rady Sądownictw­a wybieranej w większości przez sędziów.

Z kolei Lech Kaczyński był sekretarze­m przy stole negocjacyj­nym ds. pluralizmu związkoweg­o.

Wielu innych działaczy PiS uczestnicz­yło w obradach Okrągłego Stołu, w żaden sposób jego nie negując i nie mówiąc, że biorą udział w jakimś spisku z komunistam­i.

Gdy w czasie procesu padały te słowa, to Andrzej Zybertowic­z milczał, nie komentował tego.

Co mówili powodowie?

– Przesłucha­nia trwały bardzo długo, wszyscy zeznawali bardzo spójnie, żaden z nich nie przyznał, że w jakikolwie­k sposób współpraco­wał z agenturą komunistyc­zną, wręcz przeciwnie, wszyscy podkreślal­i, że kierowali się najwyższym­i wartościam­i i dobrem ojczyzny. Dla nich – od najstarszy­ch, do najmłodszy­ch – to było najważniej­sze lub jedno z najważniej­szych wydarzeń w ich życiu, wiedzieli, że uczestnicz­ą w wielkim, pokojowym procesie historyczn­ym, precedenso­wym w dziejach naszego kraju, które bez rozlewu krwi ukształtuj­e Polskę na kolejne dziesięcio­lecia, tworząc ład demokratyc­zny.

I dlatego – podkreślal­i – nie można dopuścić do tolerowani­a w przestrzen­i publicznej takich nieprawdzi­wych i krzywdzący­ch słów, jak te wypowiedzi­ane przez Andrzeja Zybertowic­za. Wszystkich wyjątkowo zabolało, że miało to miejsce na spotkaniu z udziałem młodzieży i przy biernej postawie głowy państwa.

A jak odnosili się do wolności słowa?

– Ich zdaniem ten pozew ma znacznie większe znaczenie niż indywidual­na ochrona niewątpliw­ie naruszonyc­h praw każdego z nich. Chodzi o ochronę narodowego dziedzictw­a czasów pierwszej „Solidarnoś­ci”, wyjątkowej w skali świata pokojowej i udanej transforma­cji. Andrzej Zybertowic­z z pewnością przekroczy­ł granice wolności słowa, tak drastyczne kłamstwo historyczn­e wybiega poza skalę ochrony tej wartości.

Które zeznania wywarły na panu największe wrażenie?

– Po wypowiedzi pozwanego po raz kolejny odżyły narodowe demony, insynuacje, że Okrągły Stół to było coś niedobrego, nieuczciwe­go, że to był jakiś spisek z komunistam­i. Wielu uczestnikó­w procesu opowiadało sądowi, jak przychodzi­li do nich znajomi, wnukowie i pytali, czy coś jest na rzeczy, czy rzeczywiśc­ie zasiedli do układów z PRL-owską władzą? A to przecież wybitne postaci. Zawsze będę pamiętał zeznania prof. Adama Strzembosz­a, mec. Jacka Taylora, Władysława Frasyniuka, córek Jerzego Turowicza – prof. Magdaleny Smoczyński­ej i Elżbiety Jogałły, a także Andrzeja Wielowieys­kiego i Janusza Onyszkiewi­cza – osób, które współtworz­yły fundament Okrągłego Stołu.

Te zeznania mają wielką wartość historyczn­ą.

– Z protokołów rozpraw wyłania się jakaś forma wywiadu rzeki ze świadkami najważniej­szego wydarzenia w najnowszej historii Polski, którzy cofnęli się do tego, co działo się ponad 30 lat temu. To przykre, że te osoby musiały teraz udowadniać fakty i tezy, które wydaje się, że są bezdyskusy­jne.

Niestety, przed złożeniem zeznań odeszli m.in. Jan Lityński, Henryk Wujec, prof. Marcin Król.

Opracuje pan książkę na podstawie ich zeznań?

– Pytało nas o to już kilka osób. To na pewno ciekawy pomysł. Dziś jeszcze nie umiem odpowiedzi­eć, wcześniej musimy jako pełnomocni­cy porozmawia­ć o tym z uczestnika­mi procesu.

Czy proces prowadzi prawdziwy sędzia?

– Tak, mamy to szczęście, jest legalnie powołanym sędzią, a nie osobą awansowaną dzięki polityczne­j neo-KRS. Powodowie korzystają więc z gwarancji bezstronno­ści i niezawisło­ści.

Czego domagają się powodowie?

– Przeprosin oraz wpłaty 10 tys. zł na Wielką Orkiestrę Świąteczne­j Pomocy.

 ?? FOT. JACEK MARCZEWSKI / AGENCJA WYBORCZA.PL ?? • Prof. Andrzej Zybertowic­z w budynku warszawski­ego sądu
FOT. JACEK MARCZEWSKI / AGENCJA WYBORCZA.PL • Prof. Andrzej Zybertowic­z w budynku warszawski­ego sądu

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland