Przegląd emerytalny PiS
„Zabraliście OFE naszym dzieciom” – mówili politycy PiS o majstrowaniu przy funduszach emerytalnych przez Platformę Obywatelską.
Teraz jednak przyznają, że jak do tej pory zmiany były dla emerytów korzystne.
Prawie dekadę temu rząd PO-PSL postanowił wprowadzić zmiany w OFE. Zmniejszył składkę przekazywaną do OFE, zabronił funduszom reklamowania się i kazał przyszłym emerytom jeszcze raz wybierać, czy chcą być w OFE, czy w ZUS, a domyślną opcją było przeniesienie pieniędzy.
Mimo że 2,5 mln Polaków pofatygowało się na pocztę i złożyło stosowne oświadczenia, to w 2014 r. zabrano z naszych kont w otwartych funduszach emerytalnych 153 mld zł zainwestowanych w papiery skarbowe. Powód? Paląca potrzeba obniżenia długu publicznego, który lada moment mógł przekroczyć granicę, po przejściu której wymagane byłyby ostre oszczędności. Rządzący tłumaczyli, że nieracjonalne jest przekazywanie do OFE pieniędzy, które państwo musi pożyczać, i jednocześnie dosypywać pieniądze na wypłatę bieżących emerytur przez zmniejszenie składki do ZUS.
Pieniądze zapisane w OFE zabrano więc z kont Polaków. Czy to znaczy, że ich okradziono? Teoretycznie nie. Równowartość pieniędzy odłożonych w OFE zapisano każdemu Polakowi na jego wirtualnym koncie w ZUS. Rząd utrzymał też możliwość dziedziczenia środków z tego subkonta przez bliskich w razie śmierci, a pieniądze są waloryzowane korzystniej niż środki na głównym koncie ZUS, bo pięcioletnim wzrostem PKB.
– Innymi słowy, jeśli członek OFE posiadał w funduszu kwotę np. 5000 zł jako część obligacyjną swojego rachunku, to taka sama kwota została mu zapisana na jego subkoncie w ZUS – mówi Marcin Wojewódka z Instytutu Emerytalnego.
Mimo to Polacy poczuli się oszukani. Przez lata rząd przekonywał ich, że to ich prywatne pieniądze odkładane z myślą o emeryturze. Nie przekonał ich nawet wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który kilka lat po cięciu OFE orzekł, że pieniądze należały do publicznego systemu emerytalnego.
PiS też chciał się zamachnąć na OFE
Przez lata politycy PiS przekonywali, że rząd PO-PSL okradł przyszłych emerytów.
– Intencje Donalda Tuska są oczywiste. Zadłużenie Polski sięga już biliona złotych, a skończyły się rezerwy finansowe, bo wyprzedano majątek. Teraz Donald Tusk szuka możliwości, dzięki którym przetrwa dwa lata, które dzielą nas od zakończenia kadencji – oceniał w 2013 r. Mariusz Błaszczak z PiS. – Nie chodzi o to, aby upodmiotowić obywateli, tylko żeby znaleźć kolejne źródło, z którego będzie mógł zaczerpnąć, by załatać dziurę budżetową – dodał.
Nie przeszkodziło to jednak rządowi PiS w 2016 r. zaproponować całkowitą likwidację OFE. Ówczesne Ministerstwo Pracy chciało przejąć całość pieniędzy.
Tym pomysłom sprzeciwił się premier Mateusz Morawiecki, który chciał dać ludziom wybór: albo pozostać w OFE, przekształconych w fundusze inwestycyjne i oddać za to 15 proc. prowizji, albo przejść ze swoimi pieniędzmi do ZUS. Na finiszu okazało się jednak, że w koalicji nie było większości dla projektu forsowanego przez Morawieckiego.
PiS przyznaje: emeryci na razie nie stracili
Teraz PiS opublikował kolejny przegląd emerytalny – zgodnie z ustaleniami ma on być monitorowany co trzy lata. Jego autorem jest Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej.
Z przeglądu emerytalnego wynika, że PiS uznaje zmiany z 2014 r. za korzystne
dla emerytów. Rząd przyznaje, że jak do tej pory nikt nie stracił na reformie z czasów Tuska. W przeglądzie czytamy, że poprzednicy, wdrażając reformę, zadbali o członków OFE poprzez „objęcie środków ewidencjonowanych na subkontach nowymi zasadami waloryzacji opartej na nominalnym wzroście PKB, z zastrzeżeniem nieobniżania wartości środków na subkoncie w przypadku wystąpienia ujemnego wskaźnika waloryzacji, oraz wprowadzenia zasady dziedziczenia środków zgromadzonych na subkontach”.
– Oznacza to, że wbrew wielu wypowiedziom reforma OFE z 2014 r. była korzystną zmianą dla wielu ubezpieczonych, którzy obecnie pobierają emerytury. Środki na subkoncie w ZUS są w korzystny sposób waloryzowane oraz zabezpieczone zostało prawo do dziedziczenia środków – mówi Antoni Kolek, szef Instytutu Emerytalnego.
A liczby? Jak liczy resort, „w latach 2000-20 średnia ważona stopa zwrotu OFE wyniosła 6,27 proc., natomiast średnia wartość wskaźnika rocznej waloryzacji składek na ubezpieczenie emerytalne i kapitału początkowego – 6,61 proc. Na stopę zwrotu osiąganą w obowiązkowym filarze kapitałowym negatywnie oddziaływały wysokie opłaty od wpłacanych składek oraz od zarządzanych aktywów, obowiązujące zwłaszcza w pierwszych latach funkcjonowania nowego systemu. Gdyby przyjąć założenie braku opłat w OFE, na koniec 2021 r. wartość ich aktywów byłaby o blisko 63 mld zł wyższa”.
To dlatego, że w długiej perspektywie wzrost gospodarczy powinien być na zbliżonym poziomie do wzrostów cen akcji na giełdzie.
Budżet odetchnął tylko na chwilę
PiS zauważył też to, czego przez lata zdawał się nie widzieć, próbując przeforsować kolejne cięcie OFE: zabieg z umorzeniem obligacji i zapisaniem ich równowartości na wirtualnych kontach jedynie odsuwa na później problemy finansów publicznych. Przy cięciu OFE rzeczywiście dług spada, ale później, kiedy przyjdzie czas wypłat emerytur, zwłaszcza przy takiej waloryzacji składek, kolejne rządy będą miały zagwozdkę, skąd wziąć obiecane pieniądze.
„Korzystny wpływ wprowadzonych w latach 2011 i 2014 zmian na finanse publiczne należy przy tym uznać za przejściowy. Konsekwencją wzrostu przychodów FUS ze składek będą bowiem wyższe wydatki na emerytury w przyszłości, zgodnie z zasadami systemu emerytalnego o zdefiniowanej składce” – czytamy w przeglądzie.
Resort ostrzega, że „ciężar wypłaty emerytur w okresie najsilniejszego starzenia polskiego społeczeństwa (2040-60) będzie w całości spoczywał na publicznym systemie emerytalnym, który nie zostanie odciążony przez wypłaty ze środków zaoszczędzonych w filarze kapitałowym”.
Jednak mimo tych wniosków, jak pisaliśmy na Wyborcza.biz, resort proponuje ponowne umożliwienie OFE inwestowania w obligacje skarbowe. Dzięki temu rząd mógłby sfinansować kolejne transfery społeczne, jak np. 15. emerytura czy waloryzacja 500 zł na dziecko. To mógłby być też pierwszy krok do całkowitej likwidacji OFE.
Wbrew wielu wypowiedziom reforma OFE z 2014 r. była korzystną zmianą dla wielu ubezpieczonych, którzy obecnie pobierają emerytury. Środki na subkoncie w ZUS są w korzystny sposób waloryzowane oraz zabezpieczone zostało prawo do dziedziczenia środków
ANTONI KOLEK szef Instytutu Emerytalnego