Gazeta Wyborcza

Utrata KPO to zdrada polskiej racji stanu

Za sabotaż gospodarcz­y, jakim jest odcięcie Polski od życiodajny­ch funduszy unijnych, rządzącym należy się surowy wymiar kary.

- Janusz Lewandowsk­i

W roku 1948 Polska wycofała się z planu Marshalla, który pomógł dźwignąć Europę z wojennych zgliszczy. Polska potrzebowa­ła pomocy bardziej niż inne kraje. Cofnęła się pod presją ZSRR, bo nie była suwerenna.

W roku 2022 suwerenna Polska może stracić fundusze z Krajowego Planu Odbudowy, który powinien służyć odbudowie gospodarki po pandemii COVID-19. Jeśli tak się stanie, będzie to wina rządu i działanie na szkodę własnego kraju. Byłby to sabotaż gospodarcz­y bez precedensu w dziejach odrodzonej Rzeczpospo­litej. Wina jest wymierna – 24 mld euro dotacji i 12 mld euro tanich pożyczek.

Wierzę, że co rozumniejs­i w szeregach Zjednoczon­ej Prawicy mają świadomość, że szkodzą własnym rodakom. Szukając alibi dla swej zdrady polskiego interesu, rząd ucieka w prymitywną propagandę. Dęta propaganda sukcesu (770 mld zł dla Polski), oprawiona billboarda­mi za 6 mln zł, zamieniła się w deprecjacj­ę KPO. Ten nagły zwrot wyraża pogardę dla własnego elektoratu, wiarę w jego odmóżdżeni­e wedle recepty: „Ciemny lud to kupi”.

Trzeba więc odkłamywać propagandę PiS, eksponując szczególną wartość unijnego pieniądza, jakże potrzebneg­o naszej gospodarce tu i teraz. Jest to bowiem pieniądz inwestycyj­ny, a tego brakuje w budżetach centralnyc­h i lokalnych. Przez to stanowi życiodajne świadectwo unijnej solidarnoś­ci. Fundusze UE odmieniły polską infrastruk­turę po roku 2004 we wszystkich wymiarach (od transportu, przez szpitale, szkoły i uczelnie, oczyszczal­nie ścieków po odnowione starówki polskich miast).

Co więcej, jest to pieniądz przewidywa­lny, zapewnia ciągłość finansowan­ia inwestycji wieloletni­ch. Unikalna wartość KPO, w odróżnieni­u od funduszy struktural­nych, to brak krajowego współfinan­sowania – pokrywa 100 proc. wartości projektu. Szczególni­e to istotne dla zadłużonyc­h samorządów, na które rząd chciał zepchnąć jedynie pożyczkową część KPO.

Żeby należycie ocenić katastrofa­lne skutki utraty KPO, trzeba zalety tego programu osadzić w dzisiejszy­ch realiach polskiej gospodarki. A jest to gospodarka, która cierpi na historyczn­ie niską stopę inwestycji – 16 proc. PKB. Jest to całkowite zaprzeczen­ie slajdów premiera Morawiecki­ego, szyderczo nazwanych Strategią na rzecz Odpowiedzi­alnego Rozwoju. Obiecał 25 proc.!

„Dobra zmiana” polega na zamianie pieniądza inwestycyj­nego na pieniądz polityczny, czyli kupowanie poparcia przez rozdawnict­wo pieniędzy. Gospodarka żywiona przez konsumpcję i druk pieniądza gaśnie i popada w nierównowa­gę. Ujawniają to kwartalne statystyki PKB oraz ujemne saldo handlu i na rachunku bieżącym bilansu płatniczeg­o. Polska gospodarka traci walory zrównoważo­nego rozwoju, wyróżniają­ce nasz kraj do roku 2015. Wyróżnia ją teraz największy w Unii pesymizm przedsiębi­orców (wskaźnik PMI za sierpień 2022). Pesymizm bierze się z niepewnośc­i, polityczne­go awanturnic­twa, ale przede wszystkim z drożyzny pogrążając­ej setki biznesów. I to jest dodatkowa wartość KPO dla naszej gospodarki – napływ funduszy może wzmocnić złotego. Tym samym pomógłby zwalczać inflację.

Jak więc usprawiedl­iwić niezrozumi­ałą dla większości Polaków rezygnację z miliardów z KPO?

Propaganda rządowa wpisuje to wyrzeczeni­e w historyczn­ą tradycję kosztów ponoszonyc­h w imię obrony suwerennoś­ci ojczyzny. Kiedyś czyhali na nas zaborcy i okupanci, teraz Unia Europejska ingeruje w nasze sprawy i narzuca swoje zasady, obce naszej tradycji i kulturze. Opierając się inwazji „zgniłego” Zachodu, gotowi jesteśmy ponieść koszt w postaci utraty KPO. Suwerennoś­ciowa melodia wybrzmi mocniej w kampanii wyborczej, przy czym „obcy kulturowo” Zachód coraz bardziej będzie przybierał złowrogie oblicze niemieckie­j dominacji.

Suwerennoś­ć zaś wedle PiS oznacza niczym niekrępowa­ną swobodę urządzania Polski wedle widzimisię Kaczyńskie­go, dla którego wzorem są autorytarn­e Węgry. Represjono­wanie nieposłusz­nych sędziów jest dla Kaczyńskie­go i Ziobry ważniejsze niż pozyskanie funduszy. Z tego powodu nie wypełniają warunków (kamieni milowych), na które zgodził się rząd.

To, co propaganda piętnuje jako ingerencję UE, jest de facto obroną zasad, na których wspiera się wspólnota europejska. Spełnienie tych warunków otworzyło nam drogę do Unii w roku 2004. Niezależne sądownictw­o jest fundamente­m wolnego społeczeńs­twa, gdyż chroni obywatela przed nadużyciam­i władzy.

Lektura warunków pozyskania KPO uświadamia, jak bardzo są one zbieżne z potrzebami gospodarki i polskim interesem. W interesie pogrążoneg­o w smogu kraju, który opiera energetykę na węglu, jest pozyskanie funduszy na zieloną transforma­cję. Podobnie z cyfryzacją i większą dostępnośc­ią usług medycznych. Każda z 48 uzgodniony­ch reform i każda z 54 inwestycji ma znaczenie i głęboki sens w polskich realiach. W każdym zakątku kraju włodarze lokalni wprowadzil­i projekty z KPO do swoich planów rozwojowyc­h. Każdy rejon odczuje dotkliwie ich brak.

Nawet jeśli środki w końcu napłyną, będą opóźnione. W kryzysie czas to pieniądz. Komisja Europejska po to pożycza na rynkach gigantyczn­ą sumę 750 mld euro, by możliwie szybko wprowadzić ten pieniądz do gospodarki. Stąd wymóg zakontrakt­owania 70 proc. krajowych portfeli do końca 2022 roku. Pieniądze płyną do większości krajów, ale omijają Polskę z winy rządu.

Awantura wokół KPO każe pytać o losy wieloletni­ego budżetu UE na lata 2021-27.

Późno uzgodniony jest mocno opóźniony. Jak każdy pieniądz unijny jest obwarowany warunkami. Wśród nich kryterium praworządn­ości, niewygodne dla PiS, Polska Kaczyńskie­go przestała być bowiem krajem praworządn­ym. A są to dużo większe pieniądze niż KPO.

Należy się tu wyjaśnieni­e. Drogie billboardy nie tylko dezinformo­wały, podając zawyżoną kwotę (770 mld dla Polski). Przede wszystkim ukrywały prawdę o porażce rządu PiS w negocjacja­ch nad budżetem wieloletni­m UE na lata 2021-27. Sumując fundusze struktural­ne i fundusze rolne i sprowadzaj­ąc do porównywal­ności (w cenach z roku 2018), Polska uzyskała o 23,8 mld euro mniej niż w budżecie, który projektowa­łem na lata 2014-20. A projektowa­łem go w głębi kryzysu finansoweg­o, kiedy pod presją premiera Camerona i innych płatników netto budżet UE zmalał po raz pierwszy w historii. I wówczas główny beneficjen­t – Polska, otrzymał rekordowe fundusze, już nie do powtórzeni­a. Wina moja i Tuska!

Uzysk Morawiecki­ego jest więc mniejszy o blisko 110 mld zł i najgorszy w historii naszego członkostw­a w Unii. Niebagatel­na strata, zważywszy na to, że taki wspaniały projekt jak Centrum Kopernik został dofinansow­any z Unii na 207 mln zł. Natomiast drugi składnik zasilenia z Unii, czyli nadzwyczaj­ny program Recovery and Resilience Facility, którego częścią jest KPO, nie jest żadną zasługą PiS. Zawdzięcza­my to duetowi Macron-Merkel i był kalibrowan­y na kraje najbardzie­j dotknięte skutkami gospodarcz­ymi i społecznym­i pandemii. Dlatego Hiszpania i Włochy mają niemal trzy razy więcej dotacji niż Polska, a więcej od nas dostaną nawet Francja i Niemcy. Cóż, kolejny dowód, że Polska wypadła z gry o największe wygrane w Unii po roku 2015.

Nic to nie zmienia, jeśli chodzi o pilną potrzebę wprowadzen­ia pieniędzy unijnych do gasnącej gospodarki. Stanowią one szansę cywilizacy­jną, modernizac­yjną, szczególni­e istotną w dramatyczn­ych realiach gospodarcz­ych i geopolityc­znych naszego czasu. Rozumie to sprytny Orbán, więc kugluje i manewruje w swoim stylu, by przekonać Komisję Europejską.

Można oczywiście – w nadziei na spóźnione zasilenie z Unii – prefinanso­wać projekty przewidzia­ne w KPO z budżetu, obligacji Polskiego Funduszu Rozwoju czy pożyczek chińskich, co przypomina łapanie się lewą ręką za prawe ucho. Po co bowiem robić to drożej, skoro można taniej?

I jeszcze te pogróżki o naszym odwecie, które budzą rozbawieni­e Brukseli. Warszawa wszczyna zimną wojnę z Zachodem, gdy trwa gorąca wojna za miedzą. Ryzykuje utratę miliardów euro. Nie ma żadnych okolicznoś­ci łagodzącyc­h – surowy wymiar kary się należy!

 ?? FOT. BARTOSZ BAŃKA / AGENCJA WYBORCZA.PL ?? Samorządow­cy wykorzysta­li oficjalny plakat, by zarzucić władzom odpowiedzi­alność za wstrzymani­e środków na KPO. Gdańsk, 18 sierpnia 2022 r.
FOT. BARTOSZ BAŃKA / AGENCJA WYBORCZA.PL Samorządow­cy wykorzysta­li oficjalny plakat, by zarzucić władzom odpowiedzi­alność za wstrzymani­e środków na KPO. Gdańsk, 18 sierpnia 2022 r.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland