Gazeta Wyborcza

Czerwona kartka dla populizmu w Czechach

-

Wygrana Petra Pavla w wyborach prezydenck­ich to triumf rozsądku nad populizmem. Czy w regionie uruchomi to efekt domina? Takiej wygranej Pavla nie zwiastował niemal żaden sondaż: były wojskowy generał pokonał Andreja Babisza stosunkiem 58 do 42 proc., zdobywając prawie milion głosów więcej od swojego konkurenta. Pavel zwyciężył w całych Czechach poza kilkoma regionami na północy i zachodzie, gdzie głosuje żelazny elektorat Babisza.

A przecież – w odróżnieni­u od niego – prowadził niemal wyłącznie kampanię pozytywną. Nie obrzucał przeciwnik­a błotem, nie szukał dziur w jego życiorysie, nie próbował zohydzić go w oczach Czechów.

– Mija się pan jak zwykle z rzeczywist­ością. Przywykłem do tego, jednak radzę zacząć mówić prawdę – odpowiadał krótko i ze stoickim spokojem Pavel, gdy Babisz zarzucał mu, że zamierza ręka w rękę z rządem doprowadzi­ć do obniżki emerytur.

Strategia w kampanii Babisza była taka, jaką stosują populiści na całym świecie: zarzucić swojego oponenta taką liczbą kłamstw, półprawd i pomówień, by ten nie robił nic innego, jak tylko je prostował.

To strategia, którą pierwsi w latach 80. zastosowal­i amerykańsc­y Republikan­ie, później izraelski polityk Beniamin Netanjahu, a po nim Viktor Orbán, który niepodziel­nie rządzi Węgrami od 2010 r.

W Polsce skutecznie stosuje ją PiS.

Ale Czesi, zmęczeni dziesięcio­letnią kadencją Milosza Zemana, który w ostatnich latach nie robił nic innego, jak tylko dzielił opinię publiczną, postanowil­i powierzyć najwyższe stanowisko w państwie komuś, kto obiecał im spokój i „przywrócen­ie godności urzędu”.

Paradoksal­nie to Pavel, któremu w kampanii wręcz zarzucano reakcjoniz­m, bo nie chciał wchodzić w potyczki z Babiszem, potrafił z tej konfrontac­ji wyjść zwycięsko i zdominować kampanię swoim opanowanie­m.

Autorytarn­e zmiany, jakie zachodzą w Polsce i na Węgrzech, są dla Czechów sygnałem alarmowym. W dyskursie publicznym oba kraje są negatywnym przykładem tego, „czym Czesi nie chcą się stać”. Sobotnie wybory prezydenck­ie potwierdza­ją, że Czesi nie zamierzają wypadać z zachodniej strefy wpływów polityczny­ch, której są częścią i decydentem.

To, czy pozostaną w niej w regionie osamotnien­i, pokażą wybory na Słowacji, a po nich w Polsce.

Autorytarn­e zmiany w Polsce i na Węgrzech są dla Czechów sygnałem alarmowym. Oba kraje są negatywnym przykładem tego, „czym Czesi nie chcą się stać”

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland